Jeszcze w maju wydawało się, że Kingsley Coman odejdzie z Bayernu Monachium. Pojawiały się informacje, że ten piłkarz będzie bohaterem wymiany na linii: Bayern - Manchester City (TUTAJ przeczytasz więcej >>). Coman miał przenieść się na Wyspy Brytyjskie, a Leroy Sane miał przylecieć do Monachium.
Z wymiany nic nie wyszło, chociaż... Sane ostatecznie został piłkarzem Bayernu (o tym transferze przeczytasz TUTAJ >>). Coman natomiast nie przeszedł do Manchesteru City. Kilka dni temu pojawiły się plotki, że tym razem piłkarza Bayernu chce znów chce kupić Manchester, ale tym razem United.
"On nie jest na sprzedaż" - mieli powiedzieć szefowie Bawarczyków przedstawicielom "Czerwonych Diabłów". Tak przynajmniej twierdzi Christian Falk, dziennikarz niemieckiego "Bilda", jeden z najlepiej zorientowanych ludzi w zawiłościach futbol za naszą zachodnią granicą.
The Bosses of @FCBayern said no to @ManCity (tried to do a swap deal with Sané) and they would also say no to @ManUtd. True: Kingsley Coman is not for sale https://t.co/PFL0ucZgsW
— Christian Falk (@cfbayern) July 24, 2020
Zatrzymanie Comana jest kolejnym sygnałem, że Bayern zmienił podejście do rynku transferowego. Przez kilka ostatnich lat Bawarczycy często nie potrafili zatrzymać najlepszych graczy, a w zamian nie sprowadzali nikogo, kto mógłby ich zastąpić.
Wielokrotnie o to miał pretensje Robert Lewandowski, który publicznie krytykował politykę transferową swojego klubu. W końcu nie ma prawa do narzekań. Bayern - przynajmniej na papierze - buduje europejską potęgę. Na miarę walki o triumf w Lidze Mistrzów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarz Legii Warszawa zrezygnował z urlopu. Już trenuje do nowego sezonu