PKO Ekstraklasa. Legia Warszawa. Domagoj Antolić: Mam wielkie pragnienie zagrać z Legią w Europie

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Domagoj Antolić
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Domagoj Antolić

- To najlepsza Legia, odkąd jestem w Warszawie. Stać na awans do fazy grupowej europejskich pucharów. Kolejny sezon bez tego byłby dla nas bolesny - mówi Domagoj Antolić, mistrz Polski i najlepszy pomocnik PKO Ekstraklasy.

Paweł Gołaszewski, "Piłka Nożna": Z dwukrotnym mistrzem Polski porozmawiamy po polsku?

Domagoj Antolić: Za długo by to trwało. Z każdym miesiącem radzę sobie coraz lepiej z językiem polskim, ale w niektórych momentach potrzebuję czasu, aby się zastanowić i odpowiednio powiedzieć to, co chcę przekazać. Rozumiem wszystko, gorzej jest z mówieniem, dlatego lepiej rozmawiajmy po angielsku.

Duma rozpiera po powrocie na tron?

Jestem bardzo zadowolony, że odzyskaliśmy tytuł mistrzowski i przypieczętowaliśmy go dwie kolejki przed końcem sezonu. Dla nas jest to nagroda za ciężką pracę przez cały rok. Uważam, że zasłużenie wygraliśmy ligę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarz Legii Warszawa zrezygnował z urlopu. Już trenuje do nowego sezonu

W tym roku feta w Warszawie była wyjątkowa. Zamiast świętowania na Starym Mieście był rejs po Wiśle. Podobało się?

Zdecydowanie! Nigdy wcześniej nie świętowałem tytułu pływając po rzece i nie wiem, czy coś takiego jeszcze kiedykolwiek przeżyję, ale ten rok jest wyjątkowy z wiadomych względów. Kiedy widzisz tylu szczęśliwych i rozśpiewanych kibiców, zapominasz o wszystkim, cieszysz się razem z nimi.

Głowa mocno bolała na drugi dzień?

Nie, ale byłem trochę bardziej zmęczony niż zwykle po meczu. To jedyny taki moment w sezonie.

Jesteście bardzo źli, że już w półfinale pożegnaliście się z Totolotek Pucharem Polski?

Tak, bo chcieliśmy sięgnąć po dublet... To był nasz cel na ten sezon, więc porażka z Cracovią stanowiła spory cios. Kiedy przegrywasz 0:3 musisz pogratulować przeciwnikowi i tyle. Na szczęście mogliśmy się zrewanżować rywalom po czterech dniach w lidze. Byliśmy bardzo zmotywowani, aby się odegrać i nie mieliśmy większych obaw, że to spotkanie możemy przegrać. Chcieliśmy zmazać plamę po pucharowej wpadce.

A nie miałeś żadnych obaw przed powrotem do gry w maju?

Nie, wiedziałem, że dobrze przepracowaliśmy tę kilkutygodniową przerwę i będziemy w formie. Nie mieliśmy łatwego startu, ponieważ zaczęliśmy od trzech wyjazdów, ale kiedy wygraliśmy w Legnicy, Poznaniu i Krakowie byłem przekonany, że nic nas już nie zatrzyma w drodze po tytuł. Nawet po tej ostatniej serii słabszych meczów w grupie mistrzowskiej nie miałem obaw, że coś może się jeszcze wydarzyć niespodziewanego na ostatniej prostej. W Białymstoku nigdy nie gra się łatwo, Piast niedawno był mistrzem Polski i jest bardzo niewygodnym rywalem, a mecze z Lechem wszyscy wiemy, jakie są.

Ludzie zaczęli już mówić, że brakowało wam paliwa w końcówce rozgrywek.

Sezon był naprawdę długi. Wszyscy piłkarze w zespole czuli zmęczenie nie tylko fizyczne, ale również psychiczne i to drugie jest często większym problemem niż przemęczenie. Sezon trwał ponad dwanaście miesięcy i trudno przez tyle dni utrzymywać najwyższy poziom koncentracji. Te rozgrywki były najdziwniejsze w moim życiu, ale nie jestem pod tym względem wyjątkiem.

Co robiłeś w trakcie kwarantanny?

Spędzałem czas z rodziną, trenowałem i uważałem na siebie. Trochę pomagałem żonie w gotowaniu.

Ukryty talent?

Bez przesady, nie jestem mistrzem kuchni, raczej tylko pomagam. Różnie wychodzi, ale to lubię.

Kuchnia polska czy chorwacka?

Dla ciebie lepsza będzie polska, dla mnie jest chorwacka, choć na polskie jedzenie nie narzekam. Lubię wasze pierogi, zupy, szczególnie żurek i rosół, ale moim ulubionym daniem od zawsze i na zawsze jest pizza. Mógłbym ją jeść codziennie, ale wiadomo, że nie mogę sobie na to pozwolić. Raz na miesiąc można zrobić jednak wyjątek.

Wróćmy do piłki. Od wielu tygodni pojawiały się głosy, że w tym sezonie Legia bardzo odjechała reszcie stawki. Zgadzasz się?

To prawda. Uciekliśmy rywalom na kilka punktów, przewaga w pewnym momencie była już znacząca. Potrafiliśmy zdominować w zasadzie każdego przeciwnika. To my dyktowaliśmy warunki gry, choć nie zawsze udawało się wygrywać. Mieliśmy po drodze kilka kryzysów, które udało się zażegnać, ale nie ma na świecie drużyny, która nie miałaby gorszego momentu w trakcie tak długiego sezonu. Najważniejsze, że potrafiliśmy je szybko zażegnać i wrócić na odpowiednie tory, co skończyło się tytułem mistrzowskim.

Która Legia była do tej pory najlepsza?

Obecna. Jestem w Warszawie od dwóch i pół roku, ale dopiero w tym sezonie gramy najlepszą i przede wszystkim najskuteczniejszą piłkę. Każda osoba, która jest dzisiaj w szatni, pasuje do tej układanki. Charakterystyka wszystkich zawodników i ich jakość idą ze sobą w parze. Doskonale się uzupełniamy zarówno na boisku, jak i poza nim. Do tego dochodzi bardzo dobre podejście sztabu szkoleniowego, który wie, jak wykrzesać z nas to, co najlepsze, i pozytywna atmosfera wokół nie tylko pierwszego zespołu, ale całego klubu. Kiedy to wszystko połączysz, drużyna musi dobrze funkcjonować.

Najsilniejszym punktem mistrza Polski dzisiaj jest trener?

Tak, Aleksandar Vuković doskonale zna Legię, jej specyfikę i wie, jak sobie z tym radzić. Jest bardzo pracowity, potrafi reagować na konkretne sytuacje i przygotować nas na każde wyzwanie. Kryzys trzeba zabijać w zarodku, a trener Vuković to potrafi.

Który moment w trakcie sezonu był najtrudniejszy?

Początek rozgrywek nie był łatwy. Graliśmy na dwóch frontach, zdarzały się wpadki, ale najtrudniej było na przełomie września i października. Porażka u siebie z Lechią, następnie na wyjeździe z Piastem - to była jedyna seria w tym sezonie, kiedy przegraliśmy dwa kolejne ligowe spotkania. Później przyszła przerwa reprezentacyjna i przełomowy mecz z Lechem. Ciążyła na nas olbrzymia presja. Zajmowaliśmy dopiero dziewiąte miejsce w tabeli, rywale odnieśli dwa pewne zwycięstwa i złapali właściwy rytm. Kiedy dzisiaj patrzę na cały sezon, to odwrócenie losów meczu z Lechem było kluczowym momentem. Przegrywaliśmy 0:1, ale pokazaliśmy charakter, odrobiliśmy stratę i wyciągnęliśmy zwycięstwo. Drużyna pokazała, że jest zjednoczona i wspólnie idzie do celu.

Na początku sezonu sporo oberwało się Sandro Kulenoviciowi, z którym się przyjaźnisz.

Cały czas jesteśmy w kontakcie. Jest młody, ma talent do gry w piłkę i mam wrażenie, że Legia trochę straciła po odejściu Sandro. Młodość ma to do siebie, że jednego dnia możesz zagrać świetny mecz, a jutro bardzo słaby. Młodzi piłkarze mają czasami problemy z ustabilizowaniem formy na wysokim poziomie, potrzebują czasu. Dla 20-letniego chłopaka to bardzo trudne, kiedy zmaga się z taką krytyką, z jaką spotkał się Sandro. Potrzebował wsparcia każdego zawodnika z drużyny. Gdyby nie ta sytuacja, być może dzisiaj byłby wciąż zawodnikiem Legii. Po odejściu do Dinama Zagrzeb doznał poważnej kontuzji. Mam nadzieję, że kolejny sezon będzie dla niego znacznie lepszy.

Wróćmy do Legii. W jakim meczu oglądaliśmy najlepszą wersję mistrzów Polski?

Pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony w kilku spotkaniach. Wiadomo, że wysokie zwycięstwa jak na przykład 7:0 z Wisłą Kraków czy 5:1 z Górnikiem Zabrze najbardziej mogły się podobać kibicom, ale graliśmy też dobrze właśnie we wspomnianym meczu z Lechem. Uważam, że w dwumeczu z Rangers FC też graliśmy dobrze, na europejskim poziomie. Zabrakło nam trochę szczęścia, szczególnie w Warszawie. Byliśmy na siebie źli, że nie udało się z tych spotkań wyciągnąć więcej. Kolejny sezon bez fazy grupowej europejskich pucharów byłby dla nas bolesny. Mam wielkie pragnienie, aby zagrać z Legią w Europie.

Myślisz, że zespół, który teraz tworzycie jest gotowy na grę w fazie grupowej europejskich pucharów?

Tak, jesteśmy w stanie to osiągnąć.

Trener mówił, że potrzebujecie kilku wzmocnień.

Zgadzam się z tym, każdy zespół potrzebuje wzmocnień i świeżej krwi. Nawet Real Madryt kupował nowych piłkarzy, kiedy wygrywał trzy lata z rzędu Ligę Mistrzów. Zobacz, ile mieliśmy kontuzji w ostatnim czasie. Potrzebujemy szerokiej i wysokiej jakościowo kadry, aby poziom zespołu był wyrównany i przede wszystkim wysoki.

Które spotkanie było najlepsze w twoim wykonaniu?

Jestem zadowolony z kilku, na przykład ze starcia z Cracovią w Warszawie, kiedy wygraliśmy 2:1, ale także ze spotkania z Piastem w Warszawie, które przegraliśmy 1:2 i graliśmy przez większość meczu w osłabieniu po czerwonej kartce dla Jose Kante.

Jak siebie ocenisz w minionym sezonie?

Osiągnąłem najwyższą formę, odkąd przyszedłem do Warszawy. Dobrze czułem się na boisku, dawałem drużynie odpowiednią jakość i jestem z tego zadowolony. Podoba mi się styl, na który postawił trener, potrafię się odnaleźć w tej filozofii, bo to też moja filozofia, aby długo utrzymywać się przy piłce i grać krótkimi podaniami. Mam znacznie więcej swobody na boisku. Zdecydowanie łatwiej się gra, kiedy cały sztab w ciebie wierzy.

Uważasz się za najlepszego pomocnika w lidze?

Nie lubię mówić o takich sprawach. W Ekstraklasie jest wielu dobrych pomocników. Dla mnie to spore wyróżnienie, że znalazłem się wśród nominowanych, a jeśli wygram będzie to kapitalna sprawa. (rozmowa została przeprowadzona przed ogłoszeniem wyborów - przyp. red.)
 
A kto twoim zdaniem był najlepszym zawodnikiem Legii w tym sezonie?

Cała drużyna.

Pytałem o indywidualność.

Wiem, ale dla mnie najlepsza była drużyna. Nie chcę nikogo wyróżniać pod względem indywidualnym, ponieważ każdy w zespole miał znakomite momenty i to było naszą siłą. Spójrz na poprzedni sezon, pod względem indywidualnym mieliśmy naprawdę fajną ekipę, a pamiętamy, na którym miejscu skończyliśmy ligę. Teraz możesz na pierwszym miejscu wpisać dziesięciu zawodników i każdy wybór spokojnie uzasadnisz.

Pod względem goli i asyst rozegrałeś jeden z najlepszych sezonów w życiu, lepiej było tylko siedem lat temu w Lokomotivie Zagrzeb.

Dla mnie indywidualne statystyki nie są na pierwszym miejscu. Ważne, że w liczbach zespołowych jesteśmy najlepsi w lidze. Oczywiście, fajnie mieć kilka goli i asyst na koncie, ale znacznie cenniejsze są punkty i trofea drużynowe.

Dla środkowego pomocnika chyba powinny być ważne.

Zgadza się, dlatego zawsze wypada coś mieć.

Co z twoim kontraktem?

Finalne negocjacje na temat przedłużenia jeszcze przed nami. Rozmawiałem już z trenerem i dyrektorem sportowym, obaj deklarują, że chcieliby, abym został w Legii na kolejne lata. Myślę, że niedługo usiądziemy do wspólnych rozmów i wtedy będzie wiadomo coś więcej.

Chciałbyś zostać?

Bardzo dobrze czuję się w Warszawie, moja rodzina również i nie miałbym nic przeciwko temu, aby zostać tutaj na kolejne lata. Zobaczymy jednak co się wydarzy.

Wiadomości o zainteresowaniu Trabzonsporu były prawdziwe?

Nie chcę na ten temat rozmawiać. Poprosiłem mojego agenta, aby do końca sezonu nie informował mnie o takich rzeczach i żebym mógł się skupić na piłce, a o przyszłości pomyślimy za chwilę.

Noc przed meczem z Cracovią spędziliście w nowym ośrodku treningowym. Jak wrażenia po obejrzeniu Legia Training Center?

Absolutny top. Legia zrobiła jeden z najlepszych ośrodków treningowych w Europie. Będzie to olbrzymi krok w rozwoju klubu i pozwoli wejść na wyższy poziom. Młodzi zawodnicy mają idealne warunki do rozwoju, nie można się do niczego przyczepić, wszystko jest doskonałe. Moim zdaniem Legia ma teraz lepszą bazę niż na przykład Dinamo Zagrzeb.

Komentarze (2)
avatar
Krogulec Kapuś Sp. zoo
26.07.2020
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Dudelange - weg !!!!! .....my najlepsi !!! ......aż smród, tak dobrzy !!!!!!