Do tragicznej śmierci Jordana Sinnotta doszło 25 stycznia tego roku. Piłkarz został znaleziony nieprzytomny około godziny 2 nad ranem w mieście Retford. W stanie krytycznym, z poważnym urazem czaszki, zabrano do szpitala w Sheffield. Niestety lekarzom nie udało się go uratować. Zmarł po kilku godzinach, tuż przed 7 rano.
Prokuratura prowadziła śledztwo dotyczące wyjaśnienia okoliczności śmierci 25-latka. Ustalenia były szokujące. Piłkarz został zabity po tym, jak potwierdził słowa napastnika, 22-letniego Kaia Denovana, który mówił, że jest "gruby i rudy".
Denovan wpadł wówczas we wściekłość i uderzył Sinnotta w twarz. Następnie doszło do bójki. Po jakimś czasie, przy ponownym spotkaniu, Sinnott przeprosił za swoje słowa, ale znów został uderzony przez napastnika w twarz.
Następnie Sinnotta bił 21-letni Cameron Matthews. To on miał zadać cios, który powalił piłkarza na ziemię i wywołał poważny uraz mózgu, po którym Sinnott nie odzyskał przytomności.
Denovan początkowo nie przyznawał się do dokonania zabójstwa, przekonywał że to nie on zadał śmiertelny cios. W końcu jednak przyznał się do popełnionego czynu.
Teraz sprawa zakończyła się. Kan Denovan został jednogłośnie uznany winnym zabójstwa Jordana Sinnotta i najbliższe lata spędzi za kratkami.
Drugi z napastników - Cameron Matthews - już wcześniej przyznał się do winy. On także został skazany na karę pozbawienia wolności.
Zobacz też:
PKO Ekstraklasa. Cracovia. Prof. Janusz Filipiak: Puchar Polski to dopiero początek
Złota Piłka. Francuzi nie komentują decyzji "France Football". "Rozumiem frustrację polskich kibiców"