Pod koniec czerwca FC Barcelona sprzedała Arthura Melo do Juventusu. Brazylijczyk formalnie pozostaje jednak zawodnikiem "Dumy Katalonii" - aż do zakończenia sezonu. Po rozgrywkach La Liga Brazylijczyk wyjechał na urlop do swojej ojczyzny i na treningi przed Ligą Mistrzów już nie wrócił.
Po wznowieniu sezonu po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa 23-latek dostawał bardzo mało szans od trenera. Na dodatek był zły na klub za przymuszenie go do transferu. Barcelona postanowiła wszcząć postępowanie przeciwko piłkarzowi, który nie wrócił na treningi (więcej TUTAJ).
W końcu Arthur w stolicy Katalonii pojawił się w piątek. Przeszedł test na koronawirusa (wynik negatywny), a w sobotę na półtorej godziny przed meczem Ligi Mistrzów z SSC Napoli pojawił się w siedzibie klubu. Meczu z wysokości trybun jednak nie obejrzał - nie znalazł się bowiem na liście pracowników, która w związku z obostrzeniami może pojawić się na stadionie.
Według hiszpańskiej "Marki", w rozwiązaniu problemu Arthurowi nie pomógł żaden z oficjeli klubu i ten postanowił opuścić obiekt.
Na dniach Arthur spotka się z przedstawicielami Barcelony. Strony mają dojść do porozumienia ws. pozostałej części sezonu. Piłkarz najprawdopodobniej będzie zmuszony przeprosić klub i kolegów z drużyny za niepojawienie się na ostatnich treningach.
Czytaj też: Oficjalnie: Andrea Pirlo trenerem Juventusu Turyn!
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robert Lewandowski show. Co za sztuczka!