Nowa Zelandia. Wygrali z koronawirusem i w końcu zaplanowali rozgrywki

W połowie listopada w końcu ruszą ligowe rozgrywki w Nowej Zelandii. W kraju chwalą się, że pokonali koronawirusa, ale nadal apelują do ludzi o przestrzeganie zasad higieny. Władze nie chcą dopuścić do powrotu pandemii.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski
Wellington w Nowej Zelandii Getty Images / Mark Tantrum / Na zdjęciu: Wellington w Nowej Zelandii

1569 przypadków zakażeń koronawirusem w Nowej Zelandii i 22 zgony. Wyspiarski kraj notuje pojedyncze zachorowania, ale są to osoby, które przyleciały do Nowej Zelandii i zanim zostaną wpuszczone do społeczeństwa, muszą przejść kwarantannę.

Minęło już 100 dni odkąd wirus nie rozpowszechnia się po wyspie wśród lokalnej społeczności. - Osiągnięcie 100 dni bez transmisji wirusa w społeczeństwie jest znaczącym kamieniem milowym, jednak jesteśmy tego świadomi, że nie możemy pozwolić sobie na zbytnie zadowolenie - powiedział nowozelandzki minister zdrowia dr Ashley Bloomfield.

W tak dobrej sytuacji w końcu zaplanowano też rozgrywki w rodzimej lidze. W połowie listopada mają odbyć się pierwszej mecze. - Dojście do tego etapu wymagało wiele pracy z naszymi klubami, ale cieszymy się, że możemy teraz potwierdzić wstępne szczegóły naszych krajowych zawodów na nadchodzący sezon - powiedział Daniel Farrow, dyrektor generalny Nowozelandzkiego Związku Piłki Nożnej.

ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Ośrodek Legia Training Center oficjalnie otwarty. Obiekt robi wrażenie!

Bez spadków i awansów

ISPS Handa Premiership będzie składać się tylko z ośmiu zespołów (10 w poprzednim sezonie). Tasman United i Southern United połączą się z Canterbury United Dragons, tworząc jedną drużynę pod nazwą Canterbury United Dragons.

Rok temu ustalono, że wprowadzony zostanie system spadków i awansów, ale teraz zaniechano tego pomysłu ze względu na sytuację z koronawirusem. Pomysł ma być wcielony w życie w rozgrywkach 2021/2022.

Sezon ma potrwać do końca marca 2021 roku. Wówczas zostanie rozegrany finał. Wcześniej odbędą się półfinały. Zaplanowano też na ten rok ligowy sezon w futsalu mężczyzn oraz kobiet.

Na razie nie są znane daty meczów w ISPS Handa Premiership. Dokładne terminy rozgrywek zostaną podane dopiero po potwierdzeniu międzynarodowego kalendarza piłkarskiego.

- Wszystkie kluby są podekscytowane startem w listopadzie. Biorąc pod uwagę to, że w tym roku nie wiedzieliśmy, jak będzie wyglądał świat, jaki koronawirus będzie miał wpływ oraz jak będą wyglądały rozgrywki. Chcemy podziękować wszystkim sponsorom i społecznościom, które wsparły kluby w tym czasie i zachęcić kibiców, aby dopingowały swoje drużyny - powiedziała dla nzfootball.co.nz Paula Walker z National League.

100 dni bez lokalnej transmisji wirusa

Zaplanowanie startu piłkarskiego nie byłoby możliwe, gdyby nie świetna sytuacja z koronawirusem w Nowej Zelandii. Jedyne przypadki, jakie są notowane na wyspie, to osoby przylatujące, które od razu są kierowane na 14-dniową kwarantannę.

- Osiągnięcie 100 dni bez transmisji wirusa w społeczeństwie jest znaczącym kamieniem milowym. Jesteśmy jednak tego świadomi, że nie możemy pozwolić sobie na zbytnie zadowolenie - przyznał nowozelandzki minister zdrowia dr Ashley Bloomfield.

- Widzieliśmy za granicą, jak szybko wirus może ponownie się pojawić i rozprzestrzenić w miejscach, w których wcześniej był kontrolowany. Musimy być wciąż przygotowani na szybą eliminację możliwych przyszłych przypadków zakażenia w Nowej Zelandii - dodał.

Ostatni potwierdzony przypadek koronawirusa wśród lokalnej społeczności miał miejsce 1 maja. Nowa Zelandia pierwszych zakażonych miała pod koniec lutego. Szybko podjęto decyzje o wprowadzeniu restrykcji. Zamknięto granice kraju.

8 czerwca zniesiono również większość obostrzeń, w tym tych dotyczących dystansowania społecznego i publicznych zgromadzeń. Dlatego mecze w połowie listopada będą mogły odbywać się z udziałem publiczności.
Źródło: Google Źródło: Google
Otwarcie się na Wyspy Cooka

W poniedziałek Nowa Zelandia poinformowała, że planuje otworzyć przed końcem roku granice z maleńkim królestwem Wysp Cooka na Pacyfiku. Archipelag zamieszkuje mniej niż 10 tys. osób i już w połowie kwietnia ogłosił "wygraną z koronawirusem".

Wyspy Cooka są popularną destynacją wśród ludzi z Nowej Zelandii. Szacuje się, że 60 proc. wszystkich odwiedzających ten mały kraj pochodzi właśnie z Nowej Zelandii.

Jeszcze niedawno wydawało się, że podobna sytuacja może mieć miejsce z Australią, ale w tym kraju trwa druga fala epidemii i nikt już nie zastanawia się nad tym rozwiązaniem.

Zobacz takżePKO Ekstraklasa. Koronawirus w Legii Warszawa. Zakażony przeoczył informację z sanepidu

Zobacz takżeLiga Mistrzów. Koronawirus w Atletico Madryt. Dwóch zakażonych to piłkarze

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×