Jak podaje "Kicker", koncepcja DFL przewidywała m. in. brak fanów drużyn przyjezdnych, wyłączenie miejsc stojących, zakaz sprzedaży alkoholu na stadionach, a także spersonalizowane bilety.
Bundesliga ruszy 18 września, lecz mimo pomysłów, które miałyby ograniczyć ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa, pierwsze kolejki odbędą się bez udziału publiczności. Taki stan ma potrwać co najmniej do 31 października.
- Tysiące widzów na stadionach - ten obrazek nie pasuje do obecnego wskaźnika zakażeń. Teraz ważne jest, by nie podejmować żadnego możliwego do uniknięcia ryzyka. Koncepcja DFL jest dobra w teorii, ale w trakcie pandemii liczy się codzienna praktyka - powiedział federalny minister zdrowia Jens Spahn.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robert Lewandowski show. Co za sztuczka!
Władze poszczególnych landów w zdecydowanej większości podzielają tę opinię. Sceptyczny jest premier Bawarii Markus Soeder. - Aktualnie sobie tego nie wyobrażam - zaznaczył, dodając, że pełne trybuny stanowiłyby również negatywny sygnał dla opinii publicznej.
Bardziej pozytywnie na temat pomysłu wypowiedział się premier Saksonii, Michael Kretschmer, który dostrzega też jednak jego wady - przede wszystkim niemożność testowania kibiców, co przy ich liczbie byłoby niepraktyczne. - Jestem zdania, że należy DFL dać szansę wypróbowania tego projektu, choć zasada powinna być jasna: tak jak praca i zakupy, impreza sportowa musi zostać zorganizowana w sposób wykluczający zakażenie.
- Mogę sobie wyobrazić pełne stadiony w trakcie sezonu, ale nie na jego początku - oznajmił Soeder, który w końcówce sierpnia chce ponownie omówić sprawę wraz z władzami federalnymi.
W ostatnim tygodniach na terenie Niemiec notuje się od kilkuset do ponad tysiąca zakażeń dziennie. Najgorsza sytuacja panowała na przełomie marca i kwietnia, gdy przybywało nawet ok. siedmiu tysięcy zakażonych na dobę.
Czytaj także:
Transfery. PKO Ekstraklasa: Lech Poznań wypożyczył Marko Malenicę
Europejskie puchary: UEFA wprowadziła nowy regulamin. Ścisłe zasady i duże ryzyko walkowerów