Wiadomość o zamiarach Lionela Messiego przekazał na Twitterze dobrze zorientowany w sprawach klubu z Camp Nou Marcelo Bechler. To wiarygodny dziennikarz, który w 2017 roku jako pierwszy poinformował o transferze Neymara z Barcelony do Paris Saint-Germain.
Messi jest symbolem Dumy Katalonii i do niedawna nikt nie wyobrażał sobie jego odejścia z Barcelony, a podpisywanie kolejnych umów miało być tylko formalnością. Sześciokrotny laureat Złotej Piłki jest jednak niezadowolony z kierunku, w którym podąża klub.
Czarę goryczy przelała upokarzająca porażka 2:8 z Bayernem Monachium w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. W przerwie piątkowego meczu kamery stacji ESPN uchwyciły moment, który powiedział wszystko o nastawieniu Messiego. Gdy Barcelona przegrywała 1:4, kapitan drużyny siedział bezradnie na ławeczce.
La noche triste de Messi. #UCL #Barcelona #Messi pic.twitter.com/JRNuy7nzNL
— ESPN Deportes (@ESPNDeportes) August 15, 2020
Duma Katalonii nie zdobędzie w tym roku ani jednego trofeum - nie zdarzyło się to od sezonu 2007/08, ostatniego przed rozpoczęciem "ery Pepa Guardioli". I ostatniego, w którym Messi nie był jeszcze pierwszoplanową postacią zespołu.
Argentyńczyka do Barcelony zniechęciły nie tylko sprawy sportowe, ale też atmosfera w klubie. Kilka miesięcy temu głośno było o jego konflikcie z prezydentem Josepem Bartomeu i dyrektorem sportowym Erikiem Abidalem. Pierwszy miał finansować farmę internetowych trolli, którzy oczerniali w sieci jego przeciwników. Sponsorowany przez Bartomeu hejt dotknął także Messiego i innych piłkarzy. Więcej TUTAJ.
Z kolei Abidal wkroczył z Messim na wojenną ścieżkę, gdy w rozmowie ze "Sportem" obarczył zawodników o zwolnienie Ernesto Valverde. Francuz zarzucił drużynie publicznie brak zaangażowania, który jego zdaniem nie był przypadkowy. Argentyńczyk rzadko zabiera głos publicznie, ale wywiad Abidala go do tego zmusił. "Działacze również powinni być odpowiedzialni za swoje decyzje. Kiedy mówi się o zawodnikach, trzeba podać nazwiska, bo w innym wypadku niszczy się wizerunek wszystkich i podsyca nieprawdziwe rzeczy" - napisał piłkarz na Instagramie.
Atenção para a notícia: Messi quer deixar o Barcelona. Não em 2021. Agora. pic.twitter.com/XTcJwYIa2s
— Marcelo Bechler (@marcelobechler) August 16, 2020
Rosario, Manchester czy Mediolan?
Gdzie jeśli nie w Barcelonie miałby kontynuować karierę Messi? Kilka lat temu zdradził, że chciałby zakończyć karierę w Newell's Old Boys - klubu z Rosario, którego jest wychowankiem. Miał domagać się nawet specjalnej klauzuli pozwalającej mu na odejście do niego na zasadzie wolnego transferu.
Na powrót Messiego do ojczyzny jest jednak za wcześnie. Nie jest tajemnicą, że sprowadzenie go do Manchesteru City jest marzeniem wspomnianego Guardioli, pod skrzydłami którego w Barcelonie rozkwitł talent Argentyńczyka. Klauzula odejścia wpisana w kontrakt 33-latka z Dumą Katalonii wynosi 700 mln euro i jeśli którykolwiek klub na świecie stać na jej aktywowanie, to właśnie napompowany katarskimi petrodolarami Man City.
W ostatnim czasie nasiliły się też doniesienia o transferze Messiego do Interu Mediolan, za którym stoi chińska grupa Suning. Plotki podsyciła informacja o zakupie przez piłkarza i jego ojca nieruchomości nieopodal centrum treningowego Nerazzurich. Przenosiny Messiego do Interu nabierają realnego kształtu, gdy weźmie się pod uwagę "Decreto Crescita".
To nowe regulacje podatkowe, które znacząco obniżają koszty zatrudnienia zagranicznych gwiazd przez miejscowe kluby. - Dzięki "Decreto Crescita", roczny kontrakt Messiego, który Barcelonę kosztuje 100 milionów euro, Inter kosztowałby 70 milionów - tłumaczył nam przed paroma dniami Rafał Lebiedziński.
Dwa lata temu "Decreto Crescita" pozwolił Juventusowi na zatrudnienie Cristiano Ronaldo, a przecież Portugalczyk - tak jak Messi w Barcelonie - miał grać w Realu do końca kariery.
Messi - więcej niż piłkarz?
Nie można też wykluczyć scenariusza, w którym Messi zostanie w Barcelonie i podpisze kolejny kontrakt na wszystkich warunkach, które podyktuje klubowi. Argentyńczyk nie jest zwolennikiem Bartomeu, a kadencja obecnego prezydenta Dumy Katalonii ma trwać do czerwca przyszłego roku.
Po klęsce z Bayernem głównym winowajcą postępującego upadku klubu został uznany właśnie Bartomeu, więc taka deklaracja ze strony Messiego może być też odczytana jako deklaracja: "Albo ja, albo on". W takiej sytuacji nikt nie stanie po stronie nieudolnego działacza i każdy na Camp Nou zrobi wszystko, by nie stracić 33-latka.
Także sam Bartomeu, choć jego dni w klubie są policzone (przyspieszone wybory mają się odbyć w marcu albo kwietniu), nie chciałby zostać zapamiętany jako ten, który doprowadził do odejścia Messiego z Barcelony.
A sam Argentyńczyk chciałby poukładać klub po swojemu. Nowego trenera zespołu widzi w Xavim, który jego zdaniem mógłby powtórzyć sukces Guardioli i dźwignąć drużynę z zapaści. W wizji Argentyńczyka, dyrektorem sportowym jest Jordi Cruyff - syn Johana, który na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego stulecia nadał klubowi nową tożsamość. A niewykluczone, że w wyborach prezydenckich wystartuje sam Gerard Pique.
***
Messi jest związany z Barceloną od 2001 roku, a w I zespole Dumy Katalonii zadebiutował już trzy lata później. Jest najbardziej utytułowanym piłkarzem w historii klubu - sięgnął z nim po 33 trofea. Jest też strzelcem wszech czasów Barcelony - w 763 występach w jej barwach zdobył aż 634 bramki. Jako zawodnik katalońskiego klubu sześciokrotnie wygrał plebiscyty FIFA i "France Football" na najlepszego piłkarza świata - to również rekord.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ogromny niedźwiedź w szatni. To Rosja