Fortuna Puchar Polski. ŁKS - Śląsk: zwycięstwo za pięć(dziesiąt) dwunasta. Łodzianie lepsi po karnych!

PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Antonio Dominguez (z lewej) i Jakub Łabojko (z prawej)
PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Antonio Dominguez (z lewej) i Jakub Łabojko (z prawej)

Choć spotkanie mocno się dłużyło, zakończyło się happy-endem dla gospodarzy. Do 120. minuty ŁKS Łódź przegrywał ze Śląskiem Wrocław w 1/32 finału Fortuna Pucharu Polski 1:2, ale wygrał to spotkanie po serii rzutów karnych!

To pierwszy oficjalny występ w nowym sezonie obu ekip. Jeszcze kilka miesięcy temu mierzyły się ze sobą w PKO Ekstraklasie. We Wrocławiu Śląsk wygrał 4:0. Teraz ŁKS oswaja się z pierwszoligową rzeczywistością, ale mecz z drużyną trenera Vitezslava Lavicki traktowano jako formę rehabilitacji za tamto spotkanie.

- Puchar Polski traktujemy oczywiście bardzo poważnie. Też chcielibyśmy pograć troszkę w tym pucharze. Ale trzeba pamiętać, że okres przygotowawczy podzielony jest na pewne etapy i my na pewnym okresie przygotowań jesteśmy w tym momencie. Nie jest jeszcze nasza optymalna dyspozycja - zapowiadał trener Wojciech Stawowy.

Poważnie do rywalizacji o krajowe trofeum podchodzili też piłkarze Śląska. Trener Lavicka wielokrotnie podkreślał, że Puchar Polski ma być przepustką dla drużyny do europejskich pucharów, do których nie udało się awansować w minionym sezonie. I choć wrocławianie wyraźnie byli aktywniejsi od rywali od pierwszych sekund, stracili bramkę jeszcze przed końcem pierwszego kwadransa.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robert Lewandowski show. Co za sztuczka!

W 8. minucie w polu karnym Śląska Lubambo Musonda faulował Jakuba Wróbla. Początkowo sędzia Łukasz Szczech puścił grę, ale po chwili postanowił obejrzeć akcję na VAR-ze. Po konsultacji z wozem podjął decyzję o podyktowaniu rzutu karnego dla ŁKS-u, a ten na bramkę zamienił Antonio Dominguez.

Łodzianie prezentowali się całkiem nieźle, chętnie szukali bramkowych okazji. Niewiele brakowało, a pięć minut później Wróbel podwyższyłby prowadzenie, gdyby z kilku metrów strzelił w bramkę, a nie bramkarza. Niezłe szanse mieli też Dominguez, Srnić czy Dąbrowski, który w 39. minucie pobiegł w pole karne niczym napastnik i zamykał akcję niecelnym strzałem głową.

Niestety dla niego i ŁKS-u, chwilę później źle ocenił górną piłkę zagraną przez Fabiana Piaseckiego do Roberta Picha, dzięki czemu ten drugi znalazł się w sytuacji sam na sam z Malarzem. Pozostało mu jedynie przelobować bramkarza łodzian i wyrównać stan meczu. W tym miejscu warto zaznaczyć, że przez pierwsze 45 minut oba zespoły błędów się nie ustrzegły, ale stworzyły ciekawe widowisko.

W drugiej części gry już takiej intensywności w grze nie było, ale oba zespoły mogły pokusić się o zakończenie tej rywalizacji bez konieczności rozgrywania dogrywki. Jednak w obu przypadkach brakowało nieco dokładności przy ostatnim podaniu. Okazję do debiutu w barwach ŁKS-u otrzymali Kelechukwu Ebenezer Ibe-Torti oraz Jakub Tosik, zaś po drugiej stronie - Patryk Janasik i Mateusz Praszelik.

Żaden z nich, ani też ich kolegów nie zdołał wpakować piłki do siatki. To sprawiło, że na rozbudowywanym Stadionie Miejskim w Łodzi doszło do dogrywki. Znakomicie rozpoczęli ją goście, bo już w 94. minucie dośrodkowanie Praszelika głową zamknął niepilnowany Piotr Celeban i dał prowadzenie zielono-biało-czerwonym.

Do zmiany stron ełkaesiakom trudno było się podnieść i odpowiedzieć, ale po niej ruszyli odważniej. Aktywny cały czas był Ibe-Torti, który w 110. minucie popisał się efektowną główką, która sprawiła sporo kłopotów Putnockiemu. Chwilę później szansę miał Corral, lecz drogi do bramki znaleźć się nie udało.

Ale ekipa trenera Stawowego nie rezygnowała. W 120. minucie po wrzucie z autu Sobocińskiego piłka trafiła w głowę dwóch obrońców Śląska, następnie Corrala, aż w końcu doszła do Piotra Gryszkiewicza, który pojawił się kwadrans wcześniej i golem podkreślił debiut w biało-czerwono-białych barwach.

Rozpędzony ŁKS lepiej wykonywał też rzuty karne. W drugiej serii strzał Praszelika obronił Malarz, a w trzeciej Wojciech Golla uderzył obok bramki. Dzieło zwieńczył Jan Sobociński i łodzianie wygrali konkurs jedenastek 4:1, dzięki czemu awansowali do 1/16 finału Fortuna Pucharu Polski.

ŁKS Łódź - Śląsk Wrocław k. 4:1 dogr. 2:2 (1:2, 1:1, 1:1) 
1:0 - Antonio Dominguez 9' - z karnego
1:1 - Robert Pich 42'
1:2 - Piotr Celeban 94'
2:2 - Piotr Gryszkiewicz 120'

Rzuty karne:
1:0 - Wolski
1:1 - Sobota
2:1 - Corral
X - Praszelik (Malarz obronił)
3:1 - Dąbrowski
X - Golla (strzał obok bramki)
4:1 - Sobociński

Składy: 

ŁKS: Arkadiusz Malarz - Maciej Wolski, Maciej Dąbrowski, Jan Sobociński, Adrian Klimczak - Dragoljub Srnić (81' Przemysław Sajdak), Maksymilian Rozwandowicz (46' Jakub Tosik) - Antonio Dominguez (105' Piotr Gryszkiewicz), Pirulo, Adam Ratajczyk (82' Kelechukwu Ebenezer Ibe-Torti) - Jakub Wróbel (91' Samu Corral).

Śląsk: Matus Putnocky - Lubambo Musonda, Piotr Celeban, Wojciech Golla, Dino Stiglec (50' Patryk Janasik) - Jakub Łabojko - Waldemar Sobota, Piotr Samiec-Talar (79' Bartosz Borun), Adrian Łyszczarz (62' Mateusz Praszelik), Robert Pich (106' Rafał Makowski) - Fabian Piasecki (79' Sebastian Bergier).

Sędziował: Łukasz Szczech (Szczecin).

Żółte kartki: Dąbrowski, Pirulo, Tosik (ŁKS) - Putnocky (Śląsk).

Widzów: 1504.

Komentarze (1)
avatar
Alion940
17.08.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ezz w karnych