Drużyny Śląska Wrocław i Piasta Gliwice poprzedni sezon mogą zaliczyć do udanych, choć więcej powodów do zadowolenia mają ci drudzy. Wszak gliwiczanie sięgnęli po brązowy medal, a wrocławianie zajęli piąte miejsce w lidze. Nieznacznym faworytem wydawał się więc Piast, szczególnie na papierze.
Wprawdzie z zespołu z Okrzei odeszli Uros Korun, Tom Hateley i przede wszystkim najlepszy piłkarz PKO Ekstraklasy w sezonie 2019/2020, czyli Jorge Felix, ale transfery do drużyny wyglądają co najmniej nieźle. Michał Żyro, Patryk Lipski i szczególnie Jakub Świerczok, to uznane nazwiska w polskiej lidze. Gorzej sprawy mają się we Wrocławiu. Śląsk opuścił Przemysław Płacheta, Krzysztof Mączyński jest kontuzjowany, a w tle rozgrywają się jeszcze kwestie z niesubordynacją zawodników związaną z pandemią koronawirusa. Wobec tego Vitezslav Lavicka musiał desygnować do gry czterech nominalnych... skrzydłowych. Ławka rezerwowych też wołała o ratunek, bowiem tam zasiedli w zasadzie jedynie nieopierzeni młodzieżowcy.
To, co w teorii, to jedno, a boisko jak zwykle wszystko zweryfikowało. Już w 2. minucie Śląsk wyszedł bowiem na prowadzenie. Robert Pich zagrał piłkę w pole karne, gdzie piętą do Fabiana Piaseckiego oddał ją Mateusz Praszelik. Nowy napastnik gospodarzy mocnym strzałem w krótki słupek otworzył wynik tego spotkania. Goście próbowali się odgryzać głównie stałymi fragmentami, ale niewiele z nich wynikało. Najlepszą okazję zmarnował Piotr Parzyszek, który po idealnej wrzutce Tomasza Jodłowca główkował z trzech metrów wprost w Matusa Putnocky'ego.
ZOBACZ WIDEO: Pracował z Lewandowskim w Lechu Poznań. "Poprawił wszystko, jest najlepszym napastnikiem na świecie. To gladiator"
Zdecydowanie więcej szans stworzył sobie Śląsk. Praszelik do efektownej asysty mógł dołożyć jeszcze ładniejszą bramkę, ale jego strzał z dystansu minimalnie minął cel. Drugie trafienie mógł zaliczyć Piasecki, jednak przy kolejnej próbie snajpera Plach już sobie poradził.
Jeszcze w końcówce pierwszej połowy wyrównać mógł Patryk Sokołowski. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Parzyszek zgrał piłkę głową do niepilnowanego pomocnika, ale ten z kilku metrów źle przymierzył i przeniósł futbolówkę ponad poprzeczką.
Drugą odsłonę ponownie od mocnego uderzenia rozpoczął Śląsk. Waldemar Sobota dośrodkował z rzutu wolnego, a największym sprytem wykazał się Piotr Celeban, który... udem podwyższył prowadzenie swojego zespołu.
Tym trafieniem gospodarze zdecydowanie podcięli skrzydła Piastowi. Przyjezdni nie potrafili zagrozić bramce, a wrocławianie spokojnie kontrolowali boiskowe wydarzenia. Dopiero w 68. minucie niebiesko-czerwoni byli blisko złapania kontaktu. Patryk Lipski doszedł do strąconej piłki i z ostrego kąta minimalnie przestrzelił.
To by było na tyle w zakresie emocji. Piast wyglądał bardzo źle i nie stworzył sobie już żadnej okazji. Śląsk prezentował się solidnie i to wystarczyło na słabiutkiego przeciwnika.
Śląsk Wrocław - Piast Gliwice 2:0 (1:0)
1:0 - Fabian Piasecki 2'
2:0 - Piotr Celeban 51'
Składy:
Śląsk Wrocław:
Matus Putnocky - Piotr Celeban, Israel Puerto, Wojciech Golla, Mariusz Pawelec (89' Mark Tamas) - Waldemar Sobota, Jakub Łabojko (88' Maciej Pałaszewski) - Robert Pich, Mateusz Praszelik (84' Przemysław Bargiel), Lubambo Musonda - Fabian Piasecki (79' Mathieu Scalet).
Piast Gliwice: Frantisek Plach - Martin Konczkowski, Jakub Czerwiński, Tomas Huk, Mikkel Kirkeskov - Patryk Sokołowski (67' Arkadiusz Pyrka), Tomasz Jodłowiec - Dominik Steczyk (67' Jakub Świerczok), Kristopher Vida (79' Tiago Alves), Sebastian Milewski (46' Patryk Lipski) - Piotr Parzyszek (56' Michał Żyro).
Żółte kartki: Kirkeskov, Steczyk (Piast).
Sędzia:
Wojciech Myć (Lublin).
Czytaj również:
--> Jakub Kiełb spełnia marzenia. Miał patroszyć ryby w Anglii, a zadebiutuje w PKO Ekstraklasie
--> Radosław Majdan: Polskie kluby zrobiły dobre transfery