Trwa spór na linii FC Barcelona - Lionel Messi. Argentyńczyk chce odejść z klubu, a jego prawnicy uważają, że może zrobić to za darmo. Innego zdania są przedstawiciele "Dumy Katalonii", którzy podkreślają, że w kontrakcie legendy wciąż widnieje klauzula wykupu w wysokości 700 mln euro.
Już w sobotę media informowały, że Messi nie pojawi się na testach na koronawirusa, które zostaną przeprowadzone przed rozpoczęciem przygotowań do nowego sezonu. Zgodnie z protokołem Argentyńczyk w siedzibie klubu miał się stawić w niedzielę o godz. 10:15. 33-latka próżno było jednak szukać w centrum szkoleniowym.
Na testach PCR pojawili się wszyscy pozostali zawodnicy - także Luis Suarez, który nie znajduje się w planach nowego trenera Ronalda Koemana i najprawdopodobniej opuści Camp Nou.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiej muskulatury może mu pozazdrości nawet Lewandowski. Imponująca sylwetka piłkarza Bayernu
Messi i jego prawnicy uważają, że po przekazaniu informacji o odejściu, zawodnik nie musi zjawiać się na testach, treningach czy rozmowach z klubem. Innego zdania jest FC Barcelona. Wicemistrzowie Hiszpanii uważają, że Argentyńczyk wciąż ma ważny kontrakt. Z tego względu, według hiszpańskich mediów, może zostać ukarany za taki "akt buntu".
Kolejny przejaw niesubordynacji ma nastąpić w poniedziałek. 31 sierpnia o godz. 17:30 rozpoczynają się pierwsze treningi pod wodzą Koemana. Zgodnie z zapowiedziami przedstawicieli Messiego, również na nich zabraknie 6-krotnego zdobywcy Złotej Piłki.
Argentyńczyk w ostatnich dniach najczęściej jest łączony z transferem do Manchesteru City. W grze o piłkarską legendę są również PSG i Inter Mediolan.
Czytaj też:
-> La Liga. W FC Barcelona jest chętny na numer po Messim. Zaskakująca prośba Braithwaite'a
-> Transfery. La Liga. Oficjalnie: Damian Kądzior zawodnikiem SD Eibar
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)