Liga Narodów. Bośnia - Polska. Arkadiusz Onyszko broni Jerzego Brzęczka: Nie możemy pluć na swoich

Getty Images / Na zdjęciu: Jerzy Brzęczek
Getty Images / Na zdjęciu: Jerzy Brzęczek

Czasem mam wrażenie, że najlepiej, gdyby winowajca strzelił sobie w łeb. Może wtedy reszta by się cieszyła - mówi Arkadiusz Onyszko, który nie rozumie krytyki selekcjonera reprezentacji Polski Jerzego Brzęczka.

Arkadiusz Onyszko zdobył z Jerzym Brzęczkiem srebrny medal olimpijski w 1992 roku. W kadrze Janusza Wójcika był rezerwowym. Później Onyszko był jednym z najlepszych bramkarzy ligi duńskiej. Przez dwanaście lat gry w tym kraju występował dla Viborg FF, Odense oraz FC Midtjylland. W Polsce był zawodnikiem między innymi Polonii Warszawa, Lecha Poznań, Widzewa Łódź czy Odry Wodzisław. Dwa razy zagrał dla seniorskiej reprezentacji Polski. Obecnie jest trenerem bramkarzy w Motorze Lublin.

Mateusz Skwierawski, WP SporotweFakty: Jak zapamiętał pan Jerzego Brzęczka z szatni?

Arkadiusz Onyszko: Był kapitanem kadry olimpijskiej. Wiele razy przeprowadzał niełatwe rozmowy z Januszem Wójcikiem, ówczesnym trenerem. Jak trzeba było, potrafił użyć ostrych argumentów, nawet się pokłócić. Tak jak w przypadku podziału złotych polonezów, które otrzymaliśmy po turnieju w nagrodę za medal. Nawet jeżeli trener Wójcik miał inne spojrzenie, Jurek wstawiał się za drużyną. Łagodził konflikty. Był spokojny i opanowany. To nie typ choleryka. Wspominam go jako prawdziwego kapitana.

Proszę zatem pomóc nam w zrozumieniu intencji selekcjonera. Jeżeli Jerzy Brzęczek mówi, że jest zadowolony po słabym, przegranym meczu z Holandią, to co ma konkretnie na myśli? 

Rozumiem go. Jurek długo grał na zachodzie. Tam się inaczej myśli. Pozytywnie. Nie szuka się za wszelką cenę problemów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiej muskulatury może mu pozazdrości nawet Lewandowski. Imponująca sylwetka piłkarza Bayernu

Nawet, jeżeli coś widoczne jest gołym okiem?

Na zachodzie nie "jedzie" się ze wszystkim, z czym się da. Sam tego doświadczyłem. Spędziłem w Danii dwanaście lat. I był to czas spokoju. Nawet, gdy mojej drużynie zdarzały się porażki, i to bezdyskusyjne, po 0:3, to jednak nie byliśmy odbierani aż tak negatywnie. Po kilku porażkach z rzędu w klubie pojawiał się psycholog, by pomóc drużynie. A prezes mówił przy wszystkich: trener pracy nie straci. Po to, żebyśmy jeszcze mocniej się przyłożyli. Mi się grało lepiej w Danii niż w Polsce. Miałem czystą głowę i więcej osiągnąłem. Zmierzam do tego, że wypowiedzi Jurka oddają zachodnie myślenie. Spędził w Austrii kawał życia, przesiąkł inną mentalnością. Mówi jak oni. Czyli nie skupiamy się na negatywach, wyłapujemy pozytywy. To typowe zachodnie myślenie. Moim zdaniem odpowiednie. Dla Jurka zderzenie z polską krytyką jest mocne, bo w Austrii do niej nie przywykł. 

Ale przyzna pan, że niefortunnych wypowiedzi selekcjonera jest coraz więcej.

Wydaje mi się, że Jurek jest nieufny w stosunku do dziennikarzy, trochę "zagrzany", i może z tego względu tak reaguje. Pewnie zdaje sobie sprawę, że cokolwiek powie, zostanie skomentowane negatywnie. I może dlatego tak to się kończy. Niestety, ale jesteśmy narodem nastawionym na krytykę. Tylko szukamy błędów i robimy sobie z nich jaja. Zaraz są memy, hejt, jedna wielka szydera. Mamy też jedną, dziwną przypadłość.

Jaką?

Zawsze musi być winny. Trener, bramkarz, napastnik, bo nie strzelił. Pamiętam, jak w lidze duńskiej zdarzało mi się puścić gola z mojej winy. W Polsce zostałbym za to zjedzony. W prasie byłby armagedon. Tam podchodzili do mnie rozważniej. Brali pod uwagę, że każdemu może przytrafić się słabszy dzień. Wiem, sporo porównuję. Ale gdybym nie wyjechał do Skandynawii, pewnie myślałbym, że na całym świecie jest tak, jak w Polsce. W Danii ludzie są uśmiechnięci. Nie ma tego naszego marudzenia, smucenia. Tacy ludzie są tam odsuwani. Nikt się nie chce kumplować z pesymistą i marudą. Czasem mam wrażenie, że najlepiej, gdyby winowajca strzelił sobie w łeb. Może wtedy reszta by się cieszyła. Przeraża mnie to. Dlatego mentalnie się nie rozwijamy.

Trenera krytykują też byli piłkarze. Artur Wichniarek, który grał w Niemczech i do dziś mieszka w Berlinie, mówił w "Cafe Futbol" o kompleksach selekcjonera.

Grałem z "Wichniarem" w Widzewie i go bardzo szanuje. Ale on sam też wie, że nie każdy mecz mu wychodził. Artur wszedł w nowe środowisko i mówi tak, bo to się sprzedaje. Mamy czasy, że trzeba komuś przy...ć. A później robimy akcje: "stop hejtowi".

Być może selekcjoner mówiąc o zadowoleniu chciał zdjąć presję z drużyny. Taka interpretacja ma sens?

Nie zdziwiłbym się. To odpowiedzialny facet. Wie, jakie zasady obowiązują w drużynie. Tak, jak wspomniałem na początku, Jurek zawsze stawał za chłopakami. Nawet jeżeli wiązało się to z trudnymi negocjacjami z trenerem.

Niedługo wychodzi biografia Jerzego Brzęczka. Zapowiadana jest między innymi jako walka selekcjonera z nieuczciwą krytyką.

Tak się teraz zastanawiam. A który selekcjoner podobał się ostatnio kibicom? Leo Beenhakker? Odchodził w fatalnej atmosferze, po jeszcze gorszym zwolnieniu. Dalej: Franciszek Smuda? Zły. Waldemar Fornalik? Zły. Adam Nawałka? Na początku mocno krytykowany, po mistrzostwach świata również. Czyli zły, bo nie wygrał mundialu. Nam się nie da dogodzić, bo lubimy koncentrować się na błędach. Krytyka po meczu z Holandią jest tak duża, jakbyśmy przegrali 10:0 i kopali po autach.

To teraz na chłodno. Pozytywy z meczu z Holandią?

Oj. Trudno wymienić. Weszło kilku młodych graczy - duży plus. Chwalono Kamila Jóźwiaka, ja mam trochę inne zdanie. Na polską ligę dobry zawodnik, ale jeszcze dużo pracy przed nim. Lubię piłkarzy, którzy nie boją się gry jeden na jeden. Z kiwką, robiących przewagę. Tego mi zabrakło.

Negatywy?

Można było zaatakować, nie bać się.

To był strach?

Chłopaki byli wycofani. Mamy trochę tak, że mierząc się z Niemcami, Holandią czy inną mocną reprezentacją, już z góry stawiamy się na straconej pozycji. Błąd. W tym meczu Holendrzy nie grali rewelacyjnie. Mieli przewagę, oczywiście, ale mogliśmy ich bardziej przycisnąć. To już nie ta Holandia co kiedyś. Za czasów Marco van Bastena 0:1 byłoby sukcesem. Rywale mieli teraz trochę zamieszania w zespole, stracili trenera. Mogliśmy to wykorzystać. Myślę, że odważniejsza taktyka Biało-czerwonych nie skończyłaby się naszym pogromem. Mamy kilku bardzo dobrych zawodników. To nie jest zła reprezentacja.

Trener Brzęczek zaczyna drugi rok pracy w kadrze. Widzi pan już rękę selekcjonera?

Stylu na razie nie widać. Są próby. Nie jest to proste. Fajnie, że Jurek wpuszcza młodych zawodników.

W poniedziałek gramy z Bośnią i Hercegowiną. Będzie lepiej?

Niech chłopaki pracują. A my się uspokójmy. Naprawdę apeluję o rozwagę w krytyce. Myślę, że sporo młodych chłopców nie zrobi w przyszłości kariery, bo nie wytrzymają hejtu. Nie możemy pluć na swoich. Jak się nie opamiętamy, to nam zachód ucieknie jeszcze bardziej.

Liga Narodów. Holandia - Polska. Przegrana kadry po bezbarwnej grze

Liga Narodów. Holandia - Polska. Mateusz Skwierawski: Jest wszystko. Brakuje tylko gry w piłkę (komentarz)

Źródło artykułu: