W eliminacjach do Ligi Europy Piast Gliwice radzi sobie bardzo dobrze. Niebiesko-czerwoni w I rundzie odprawili białoruskie Dinamo Mińsk (2:0), a w II poradzili sobie z austriackim TSV Hartberg (3:2). W czwartek gliwiczan czeka jednak najcięższa przeprawa, bowiem w III rundzie zmierzą się oni z duńską FC Kopenhagą. Tak różowo nie jest jednak w PKO Ekstraklasie, gdzie Piast jest niemal na dnie tabeli (wyprzedza tylko Wartę) i po trzech kolejkach zgromadził zaledwie jeden punkt i nie strzelił żadnej bramki.
Dlatego też Ślązacy nie mogą skupiać się tylko na Lidze Europy i muszą zacząć punktować na krajowym podwórku, bowiem drużynie o takim statusie nie wypada być w takim położeniu. Przy Okrzei zdają sobie sprawę, że liga może zacząć uciekać, więc w porównaniu do starcia pucharowego w składzie nie doszło do wielu zmian. Miejsce najlepszego na boisku w czwartek Martina Konczkowskiego zajął Bartosz Rymaniak, za Tomasza Jodłowca pojawił się Sebastian Milewski, Tomasa Huka zastąpił Jakub Holubek, a kosztem Kristophera Vidę zobaczyliśmy Dominika Steczyka. Realny odpoczynek to jednak dwóch pierwszych zawodników, bowiem w przypadku dwóch kolejnych nie ma mowy o osłabieniu drużyny. Zarówno Huk, jak i Vida nie prezentują się dobrze, więc sztab szkoleniowy dał szansę innym piłkarzom. Ponadto Piast nadal musi radzić sobie bez zakażonego koronawirusem Waldemara Fornalika, którego na ławce trenerskiej ponownie zastąpił jego brat Tomasz.
Jagiellonia Białystok weszła w sezon lepiej od Piasta i na koncie nie ma jeszcze porażki. Białostoczanie zremisowali z Podbeskidziem (2:2) i Wisłą Kraków (1:1), a także ograli Legię w Warszawie (2:1). Dorobek pięciu punktów pozwala podopiecznym Bogdana Zająca plasować się na dziewiątej lokacie. Wobec tego w Białymstoku nie ma wielkich powodów do rotowania składem. W porównaniu do poprzedniej kolejki doszło do tylko jednej wymuszonej zmiany - kontuzjowanego Ivana Runje zastąpił Bogdan Tiru.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłka lądowała w ich siatce... 37 razy! Kuriozalny mecz w Niemczech
Od mocnego uderzenia to spotkanie mogli rozpocząć gospodarze. Jakub Holubek ładnie dośrodkował z lewego skrzydła w pole karne, a Piotr Parzyszek strzałem głową obił poprzeczkę. Jaga odpowiedziała długim podaniem w kierunku Jesusa Imaza, który mocnym uderzeniem sprawdził rozgrzanie Frantiska Placha.
Kolejną szansę gliwiczanie ponownie stworzyli za sprawą ładnego, choć niecelnego strzału Parzyszka. Na rywala zapatrzył się Przemysław Mystkowski, lecz i jego próba minęła cel.
W 36. minucie Jaga strzeliła gola, choć jej radość nie trwała długo. Błażej Augustyn po wrzutce z rzutu wolnego zgrał piłkę, którą odbił jeden z zawodników miejscowych. Ta trafiła ponownie do Augustyna i tym razem ten odegrał do Macieja Makuszewskiego, który skierował futbolówkę do siatki. Po analizie VAR sędzia gola jednak nie uznał.
Pierwsze dziesięć minut drugiej odsłony usypiało... Dopiero w 56. minucie zrobiło się groźniej w polu karnym Jagi. Holubek posłał kąśliwe podanie w kierunku Parzyszka, którego nie przeciął żaden z obrońców. Futbolówki nie zdołał jednak również trącić snajper Piasta, a defensorzy nie gości nie będąc pewnymi czy ta i tak nie wpadnie do siatki, wybili ją na rzut rożny.
Po chwili zamiast 1:0, było już 0:1. Makuszewski z prawego skrzydła dograł do środka do Imaza. Hiszpan przyjął sobie piłkę, poprawił na nodze i huknął z nieco ponad 20 metrów. Ładny był to strzał, ale w środek bramki i zdecydowanie w zasięgu rąk Placha, który jednak interweniował dość... dziwnie. Futbolówka przeleciała mu ponad rękami i tym samym Imaz otworzył wynik tego spotkania.
Stracony gol nie podziałał mobilizująco na niebiesko-czerwonych. W dalszym ciągu mieli oni ogromne problemy ze stworzeniem zagrożenia pod bramką Pavelsa Steinborsa. Mało tego, to białostoczanie byli bliscy podwyższenia prowadzenia. Makuszewski w polu karnym znalazł Jakova Puljicia, którego strzał z kilku metrów po rykoszecie minimalnie minął cel.
Niech o niemocy gospodarzy świadczy fakt, że pierwszy celny strzał oddali... w 76. minucie. Kristopher Vida głową skierował piłkę w kierunku bramki, ale Steinbors zdążyłby pojechać do Białegostoku i z powrotem do Gliwic, a i tak by zatrzymał tę próbę Węgra.
W samej końcówce Piast mógł wyrównać. Po dograniu z narożnika Tomasz Jodłowiec zgrał piłkę na głowę Vidy, który obił poprzeczkę. Na dobitkę czaił się Michał Żyro, ale z najbliższej odległości nie zdołał pokonać Steinborsa. Wydaje się jednak, że Żyro niepotrzebnie szukał trafienia głową, bo gdyby huknął z nogi, to Łotysz w bramce Jagi nie miałby szans.
Ostatecznie Piast przegrał z Jagiellonią 0:1 i jest to jego trzecia porażka w czwartym meczu. Gliwiczanie nie mają nadal choćby jednej strzelonej bramki. Zdobyli jedynie punkt z Wartą i zamykają ligową stawkę. Jest to fatalna sytuacja dla brązowego medalisty z ubiegłego sezonu. Ten występ nie jest dobrym prognostykiem przed czwartkowym wyjazdem na mecz el. Ligi Europy z FC Kopenhagą. Tam poprzeczka zawieszona będzie zdecydowanie wyżej. Z kolei Jagiellonia pozostaje nadal bez porażki i z ośmioma punktami na koncie zajmuje trzecie miejsce w tabeli.
Piast Gliwice - Jagiellonia Białystok 0:1 (0:0)
0:1 - Jesus Imaz 58'
Składy:
Piast Gliwice:
Frantisek Plach - Piotr Malarczyk (46' Martin Konczkowski), Jakub Czerwiński, Mikkel Kirkeskov - Bartosz Rymaniak, Sebastian Milewski (74' Kristopher Vida), Patryk Sokołowski (62' Tomasz Jodłowiec), Jakub Holubek - Patryk Lipski - Piotr Parzyszek (62' Michał Żyro), Dominik Steczyk (80' Arkadiusz Pyrka).
Jagiellonia Białystok: Pavels Steinbors - Paweł Olszewski, Bogdan Tiru, Błażej Augustyn, Bodvar Bodvarsson - Martin Pospisil, Taras Romanczuk - Maciej Makuszewski (74' Andrej Kadlec), Jesus Imaz, Przemysław Mystkowski (81' Tomas Prikryl) - Jakov Puljić.
Żółte kartki: Lipski, Milewski (Piast) oraz Tiru (Jagiellonia).
Sędzia:
Paweł Raczkowski (Warszawa).
Czytaj również:
--> Vuković zwolniony z Legii. Wymowne wpisy Kucharczyka i Carlitosa
--> Jakub Łabojko - w cztery lata z IV ligi do Włoch. "To zasługa jego inteligencji"