W 2007 roku wydawało się, że złapał pana Boga za nogi. Szczęśliwa była Legia Warszawa, w której wypłynął na szerokie wody, a Wojskowi zarobili na nim 4,2 mln euro. Jak przyznał sam piłkarz, transfer do CSKA Moskwa, wielkiego miasta w Rosji, okazał się jego największym błędem w życiu.
- Gdybym mógł zmienić jedną rzecz w swojej karierze, nie odszedłbym wtedy do CSKA Moskwa. Tamten transfer był największym błędem w życiu. Kiedyś nie lubiłem pić, ale w Rosji byłem sam i zacząłem zapijać samotność wódką - ona wypełniała mi czas. Pamiętam, że mogłem wtedy odejść do Atletico Madryt czy Betisu Sewilla. Legia wybrała jednak ofertę Rosjan, a ja się na to zgodziłem - mówił Dawid Janczyk w rozmowie ze sport.pl.
Potem jego kariera była równią pochyłą. Szybko zmieniał kluby, zawodził w każdym otoczeniu, w którym otrzymał kolejną szansę. Choroba alkoholowa nie dawała za wygraną i niszczyła Dawida od środka. Potem pojawiły się problemy rodzinne, które potęgowały jego stan.
ZOBACZ WIDEO: Były reprezentant Polski ostrzega kadrowiczów. "Zawodnicy nie są od tego, by dyskutować"
Znalazł miejsce na ziemi
33-latek był już na dnie i wydawało się, że się z niego nie wygrzebie. A jednak. Pomocną dłoń dla napastnika o fatalnej przeszłości wyciągnął Ireneusz Strychacz, prezes LZS Piotrówka.
Janczyk w małym klubie z Piotrówki znalazł się na początku lipca. Zagrał w meczu sparingowym, a potem wystąpił też w spotkaniu ligowym.
- Wszystko jest u Dawida w porządku. Ostatnio był w Warszawie na komunii u swojej rodziny. Widział się z dziećmi i był zadowolony. Byliśmy także razem na firmowej imprezie. Wróciliśmy w sobotę - opowiada nam Strychacz, który robi wszystko, aby Dawid wyszedł na prostą.
Były reprezentant Polski nie ma w swoim życiu czasu na nudę i rozmyślania nad problemami. Mieszka w Strzelcach Opolskich. Codziennie wstaje o 7 rano, by godzinę później być już w firmie prezesa LZS-u Piotrówka Ireneusza Strychacza. Tam zajmuje się tematyką transportu i spedycji.
- Tylko w niedzielę nie ma go w pracy. Poza tym gra w zespole seniorskim i pojawia się w klubie na treningach dzieci. Jest bardzo spokojny, uczciwy, widać u niego inteligencję - zaznacza Strychacz.
Spełnia się w nowej roli
We wtorki i czwartki Janczyk zajmuje się treningami z dziećmi. Sam piłkarz nie ukrywa, że praca z młodymi adeptami piłki nożnej sprawiają mu wielką frajdę. Zachwyceni są także rodzice, gdyż frekwencja na treningach wzrosła o 400 procent.
- Bardzo dobrze wygląda jako trener młodzieży. Od kiedy objął drużynę, przychodzi cztery razy więcej dzieci niż wcześniej. Rodzice też mocnej angażują się w akademię. Jest zdecydowanie lepiej niż było - opowiada prezes LZS-u Piotrówka.
Janczyk jest kluczowym piłkarzem LZS Piotrówka. Gdy w sierpniu zaliczył swój debiut w nowych barwach, to od razu strzelił gola. W jednym z meczów z Jednością Rozmierka strzelił nawet cztery bramki. Gdy z powodu kontuzji zabrakło go w ostatnim meczu z Koroną Krępna, jego drużyna przegrała 0:3.
- Dawid ma naciągnięty mięsień dwugłowego uda. Myślę, że wystąpi już w sobotnim meczu z LZS Ścinawa Nyska. W środę okaże się jak wygląda jego zdrowie - przyznaje.
Wszystko u Janczyka układa się bardzo dobrze, jednak w Piotrówce nie snują mocarstwowych planów. Żyją z dnia na dzień i nie myślą o Janczyku jako towarze eksportowym. Na pierwszym miejscu jest u nich człowiek, a sport jest tylko dodatkiem.
- Na razie nie myślę o tym, że kończymy współpracę bądź podpisujemy długi kontrakt. Jest dobrze tak jak teraz - zapewnia Strychacz.
Zobacz także: Jerzy Engel: Będzie musiał zarządzać kryzysem
Zobacz także: Pięciolecie wybitnego wyczynu Roberta Lewandowskiego