Liga Europy: FC Kopenhaga - Piast Gliwice. Kamil Wilczek chce wykonać kolejny wyrok na polskim klubie

ONS.pl / Photoshot / Na zdjęciu: Kamil Wilczek
ONS.pl / Photoshot / Na zdjęciu: Kamil Wilczek

Kamil Wilczek zagra dziś przeciwko byłemu klubowi z Gliwic. Stawką awans i gra o fazę grupową Ligi Europy. Polak nie ma skrupułów: chce wręczyć byłej drużynie wilczy bilet i odesłać ją z kwitkiem do kraju.

Gdy zapytaliśmy Kamila Wilczka, czy w czwartek mamy spodziewać się po nim kolejnej egzekucji, odparł tylko: "Mam nadzieję". Zawodnik po transferze do FC Kopenhagi strzelił już trzy gole w dwóch meczach dla nowej drużyny. W niedzielę trafił do bramki byłego klubu w derbach miasta. W momencie, gdy wszyscy w Danii rzucili się na niego z zarzutami, że zdradził poprzednie barwy. Ale na Wilczku takie zaczepki nie robią wrażenia. On na boisku gra bez skrupułów, dlatego kibice Piasta nie mogą liczyć na taryfę ulgową. Wilczek już wcześniej pokazał, że nie ma litości dla polskich klubów.

Kibic Piasta

Okres gry w Piaście zawsze będzie kojarzył się Kamilowi Wilczkowi wyjątkowo. Nawet gdy przyjeżdża do Gliwic prywatnie, momenty sprzed pięciu lat do niego wracają. Tak było choćby w czasie zimowego turnieju towarzyskiego w mieście. W hali, podczas turnieju Amber Cup, to Wilczek robił za największą gwiazdę. Lokalni kibice pytali 32-latka, czy kiedyś zagra jeszcze dla Piasta, a raczej chcieli go do tego namówić. Piłkarz nie składał deklaracji, ale wspomniał, że chciałby zakończyć karierę w Polsce, więc dał fanom nadzieję.

- Do Piasta jest mi najbliżej. Klub się zmienia, jest stabilny, świetnie poukładany - opowiadał napastnik po tym, jak Piast zdobył mistrzostwo Polski w 2019 roku. Nie był nawet zaskoczony z tego powodu. Oglądał każdy mecz drużyny i twierdził, że w lidze nie było lepszego zespołu. - Jestem przekonany, że jeszcze wiele dobrego przed drużyną. Gdy 10 lat temu wchodziłem do Piasta, szczytem naszych marzeń było zachowanie ligowego bytu. Kto wie, może kiedyś razem wywalczymy mistrzostwo? - opowiadał w rozmowie ze "Sportem".

ZOBACZ WIDEO: Reprezentanci Polski grają lepiej w klubach, niż w kadrze narodowej. O co tutaj chodzi? "To jest jedyne wytłumaczenie"

W Gliwicach odżył, wyrzucił Lechię

Lata 2013-15 były przełomowe dla Wilczka. Mało kto spodziewał się, że napastnik odpali po trzech nieudanych sezonach w Zagłębiu Lubin. Tam grał w kratkę i strzelił tylko dwa gole. W Gliwicach, w drugim podejściu, wydobył swój potencjał. Nigdy wcześniej nie uchodził za snajpera, a dziś trudno mówić o nim inaczej. Zdobył koronę króla strzelców ekstraklasy z 20 bramkami na koncie. W ostatnich meczach pełnił rolę kapitana. Po odejściu do Włoch, do Carpi, dostał też pierwsze powołanie od Adama Nawałki na mecze eliminacji Euro 2016.

Kibice z Gliwic do dziś pamiętają hat trick z Legią Warszawa, z drużyną Henninga Berga, która grała wtedy świetnie w Lidze Europy. Albo cztery gole z GKS-em Bełchatów. Wilczka i fanów łączyły nie tylko boiskowe więzi. Piłkarz był ich ulubieńcem, po meczach lubił podejść pod trybunę z megafonem i zaintonować klubowe przyśpiewki.

Wilczek lubi rywalizować również z polskimi drużynami w Europie i tu kibicom Piasta powinny spoważnieć miny. To zawodnik, dla którego uczucia na boisku nie istnieją i mimo sympatii do byłej drużyny nie zawaha się jej wyrzucić z pucharów. Zresztą, ostatnim transferem, kiedy wrócił do Danii, ale do lokalnego rywala, pokazał, że sentymenty są bez znaczenia. Po czterech latach gry w Broendby podpisał umowę ze znienawidzonym rywalem - FC Kopenhagą. I w pierwszych derbach strzelił byłym kolegom gola. Rok temu w eliminacjach Ligi Europy wyrzucił polski klub. Z Lechią Gdańsk zdobył bramkę i drużyna Piotra Stokowca odpadła po dogrywce.

Wilczy bilet

Mało co rusza Wilczka. Nawet zmasowana krytyka czy tysiące hejterskich zaczepek w mediach społecznościowych. Za transfer do FC Kopenhaga naszego zawodnika zaatakował nawet tamtejszy minister ds. cudzoziemców i integracji. Policja sugerowała piłkarzowi, by omijał pewne miejsca w mieście. Ale on się nie boi, nie potrzebuje ochrony, a po centrum chodzi pieszo. - Są nowe cele, jestem pod dużą presją, ale to mnie nakręca - mówi i potwierdza to na boisku.

W Piaście może i Wilczek jeszcze zagra, ale w czwartek ma jeden cel: wykonać kolejną egzekucję i wręczyć "swojej" drużynie wilczy bilet. Mecz FC Kopenhaga - Piast Gliwice w III rundzie eliminacji Ligie Europy o godzinie 20.00.

Robert Lewandowski w trójce graczy walczących o tytuł Piłkarza Roku UEFA

Bundesliga. Łukasz Piszczek: Nie myślę, że to już ostatni sezon. Chcę się nim cieszyć

Komentarze (0)