PKO Ekstraklasa. Jesus Jimenez: Marzę o Primera

Dwudziestosześcioletni Hiszpan rodem z Leganes jest gwiazdą Górnika Zabrze, przodownika PKO Bank Polski Ekstraklasy. Odejście dotychczasowego lidera zespołu, Igora Angulo, wydobyło z niego dodatkowe umiejętności.

Piłka Nożna
Piłka Nożna
Jesus Jimenez WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Jesus Jimenez

LESZEK ORŁOWSKI

Z napastnikiem Górnika rozmawialiśmy przed hitem 4. serii rozgrywek, czyli starciem w Warszawie z Legią.

Kto będzie najgroźniejszym rywalem Górnika w walce o mistrzostwo Polski?

Słucham? - pyta zawodnik ekipy z Zabrza. - Po trzech zwycięstwach takie pytanie?
To było pytanie-pułapka, w którą pan nie wpadł. Ale załóżmy, że Górnik nie spuści z tonu...

Jest kilka naprawdę dobrych drużyn. Na pierwszym miejscu wymieniłbym Lecha, a potem Śląsk i Legię. Wszystkie one wieszają rywalom poprzeczkę bardzo wysoko. Jednak w lidze polskiej mówienie o faworytach jest ryzykowne. Dwa lata temu tytuł zdobył Piast, więc nikogo nie wolno wykluczać. Ja mam tylko nadzieję, że zawodnicy innych drużyn odpowiadając na podobne pytanie będą wymieniać Górnika.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się strzela w polskiej III lidze

To do czego, na chwilę obecną, aspiruje Górnik w tym sezonie?

Górnik to tak wielki klub, z tak wspaniałą historią i licznymi oraz wiernymi kibicami, że zawsze musi mierzyć wysoko, grać o wszystko, być jak najwyżej w tabeli. Ale choć zaczęliśmy udanie, to pamiętamy, że sezon jest długi i nie można stracić koncentracji. Jest za wcześnie by mówić o konkretnych celach.

Jak należy zarządzać euforią, która pojawiła się po trzech wygranych meczach?

Musimy nadal pracować tak, jak dotychczas. Ludzie niech sobie mówią, co chcą, my wiemy, że w futbolu wszystko zmienia się bardzo szybko. Wygrałeś trzy mecze, za chwilę możesz trzy przegrać i wszyscy będą mówić, że jesteś bardzo słaby.

Gdy z Górnika odchodził Igor Angulo było jasne, że bez niego nie będzie to już ten sam zespół. I nie jest. Tylko że niespodziewanie jest to zespół lepszy. Czemu?

Na pewno nie wynika to z braku Igora. Kluczem do wyjaśnienia naszych zwycięstw na początku sezonu jest słowo: drużyna. Wszyscy atakujemy, wszyscy bronimy. Zespół jako całość funkcjonuje dobrze, dobrze pracuje i dlatego zdobywamy punkty.

Jednak w waszej grze zaszła wyraźna zmiana po odejściu Igora. Jak by pan ją opisał widząc rzecz z boiska?

Trener zdecydował się zmienić system gry, kierując się charakterystykami zawodników, którzy są w kadrze. Bardzo szybko udało nam się dostosować do wymogów nowego ustawienia.

Tego systemu z trzema stoperami nie dało się stosować z Igorem?

To raczej pytanie do trenera niż do mnie.

Jak się zmieniła pana rola w nowym systemie i bez Igora?

Gram obecnie jako napastnik, jestem znacznie bliżej bramki rywala. Czuję się wygodnie w tej roli, bardzo mi ona odpowiada. Mam w zasadzie pełną swobodę poruszania się po boisku. Pomagam drużynie w wygrywaniu, a zwycięstwa pomagają mi w tym, bym coraz lepiej czuł się w nowym usytuowaniu.

Czuje się pan dziś bardziej napastnikiem czy skrzydłowym?

Napastnikiem, ale nigdy nie będę typową dziewiątką stacjonującą w polu karnym, bo moim żywiołem jest bieganie po całym boisku, pomaganie kolegom w różnych jego sektorach, walka o piłkę. Zawsze cechowała mnie ruchliwość i to się nie zmieniło po zmianie pozycji.

Tak jak pan dzisiaj, w poprzednim sezonie grał Igor. Czuje się pan sukcesorem Angulo w roli lidera zespołu?

Odszedł także Szymon Matuszek. Stałem się jednym z zawodników z najdłuższym stażem w zespole, więc siłą rzeczy także liderem. Ale o ile kiedy liderem był Igor, drużyna wiele zwycięstw zawdzięczała jego grze, o tyle dziś nie lider, ktokolwiek zostanie tak nazwany, a zespół decyduje o wygranych.

Brakuje panu Igora? Z tego co wiem, to był pana kolega także poza boiskiem.

Jasne, że tęsknię za nim, podobnie jak tęskniłem za Danim Suarezem, gdy odszedł. Miałem z nimi świetne relacje. Igor cieszy się, że drużyna tak dobrze sobie radzi po jego odejściu.

Odszedł z zespołu nie tylko lider ataku - Igor Angulo, ale i lider obrony - Paweł Bochniewicz.

To była bardzo ważna postać. Obawialiśmy się co to będzie, gdy go zabraknie, ale daliśmy sobie radę. Wierzę, że w lidze holenderskiej zrobi karierę i zawędruje wysoko w futbolu.

Strzelił pan cztery gole w trzech meczach. Myśli pan o zdobyciu tytułu króla strzelców Ekstraklasy?

Oczywiście. Jestem człowiekiem ambitnym i jeśli nadarza się okazja powalczyć o jakiś zaszczyt, to staram się ją chwytać. Gdyby mi się udało zostać El Pichichi byłoby to dobre i dla mnie, i dla Górnika.

Poproszę o piłkarskie oceny kilku innych wyróżniających się zawodników Górnika, którym z uwagą przygląda się cała Polska. Alasana Manneh.

To młody piłkarz o wielkich umiejętnościach. Ma też charakter, gra spokojnie, wykonał duży krok do przodu w tym sezonie. Wszyscy go tu wspierają. Robi postępy z językiem, czuje się coraz pewniej w kraju, mieście i klubie, co widać w jego grze.
Bartosz Nowak. Bardzo inteligentny zawodnik, zawsze pracujący dla zespołu. Pomaga w obronie, w ataku. Umie się dopasować do każdego kolegi.

Po odejściu Bochniewicza liderem obrony został Michał Koj.

Świetnie spisuje się na pozycji ostatniego stopera. Znakomicie się na niej odnalazł.
Erik Janża.Niesamowity zawodnik, pracuje ciężko w obronie, a do tego wspaniale centruje. Sama przyjemność mieć kogoś takiego u boku.

Liderem drugiej linii jest Roman Prochazka.

Zawsze prezentuje wysoki poziom, jego atutem jest doświadczenie. Reguluje tempo gry, koryguje ustawienie wszystkich zawodników, przejście z obrony do ataku i na odwrót, sama jego obecność na boisku korzystnie wpływa na zespół.

Alex Sobczyk, pana partner w ataku.

To młody zawodnik, o olbrzymiej ambicji. Stara się. Górnik będzie miał z niego dużo pożytku.

Czy Marcin Brosz to najlepszy trener jakiego pan spotkał?

Na pewno jeden z najlepszych. Zaufał mi, pracował ze mną, dzięki czemu bardzo się rozwinąłem. Jest blisko zawodników, wspiera nas.

W Zabrzu dziś gra pan najlepszy futbol w swoim życiu?

Jak dotychczas, bo wiem, że nadal mogę się rozwijać. Nie zamierzam poprzestawać na tym, co umiem, grać już zawsze tak, jak gram teraz. Ostatnio co roku się poprawiam, niewątpliwie dzięki Broszowi i kolegom.

Co dziś chciałby pan najbardziej poprawić u siebie?

Wszystko. A wyrazem tego rozwoju ma być jeszcze więcej goli, jeszcze więcej asyst i jeszcze więcej zwycięstw Górnika. Tylko wtedy to ma sens i wartość.

Dlaczego w Hiszpanii zatrzymał się pan na lidze Segunda B, czyli trzeciej?

Nie wiem. W Hiszpanii jest najlepsza liga na świecie, w drugiej też grają sami wyborni piłkarze. Prezentujących zbliżony poziom graczy, aspirujących do tego, by grać w Primera lub Segunda, jest tak wielu, że wszyscy z pewnością nie dostaną szansy. Ja okazałem się jednym z tych, dla których miejsca zabrakło, którym nikt propozycji nie złożył. Na szczęście trafiła się okazja z Polski.

Kontrakt z Górnikiem wygasa w czerwcu. Chce pan zostać czy odejść?

Jestem tu szczęśliwy, mam świetne relacje z szefami klubu i w ogóle wszystkimi. Ale co się wydarzy w 2021 roku nie jestem w stanie przewidzieć.

Z Górnika - via Dinamo Zabrze - do Primera Division trafił Damian Kądzior. Pan przybył do Górnika by go zastąpić, a ma dziś lepsze liczby niż on. Marzy pan, by powtórzyć jego ścieżkę?

Wiadomo, że marzę, zawsze marzyłem o Primera Division i nigdy nie przestanę.

Nie postrzega pan polskiej Ekstraklasy jako swojego sufitu?

Na pewno nie. Jestem ambitny, zawsze chcę iść do góry, chcę grać w jak najlepszej lidze, pucharach. Przyszłość pokaże, jakie ostatecznie było moje miejsce w futbolu, na razie wciąż mam marzenia.

Widzi pan w Polsce młodych polskich zawodników nadających się do La Liga?

Tam grają najlepsi piłkarze świata. Trzeba zobaczyć zawodnika w takim towarzystwie by go ocenić. Na mnie największe wrażenie robi gra bocznego obrońcy Legii...

Michała Karbownika?

Tak. To zawodnik o świetnym poziomie. Chciałbym go zobaczyć w Primera.

Jak ocenia pan otwarcie stadionów w Polsce dla kibiców?

Oczywiście podoba mi się, każdy piłkarz woli grać gdy na trybunach są widzowie.

Polska ma rację, czy Hiszpania i inne kraje, które stadionów nie otwierają?

Polska i Hiszpania to dwie skrajności, także jeśli chodzi o przebieg epidemii. Polska szybko wróciła do jako takiej normalności, przynajmniej tak się wydaje, w Hiszpanii nie ma o tym mowy. Może uda się wpuścić widzów od początku 2021 roku, może władze zdecydują się na zapełnienie stadionów w 20-25 procentach, ale to wszystko jest palcem na wodzie pisane. My, tu w Polsce jesteśmy trochę jak na szczęśliwej wyspie.

Rozumiem, że są to wnioski po wakacyjnym pobycie w domu?

Tak, spędziłem tydzień w Madrycie. Tam sytuacja naprawdę nie jest łatwa, ludzie się bardzo boją, czego tutaj nie widać. Nie wychodzi się z domów. Spędziłem dzień z rodzicami, dzień z dziadkami, dzień z bratem, odwiedziliśmy rodziców narzeczonej i to tyle.

Wszyscy zdrowi? Wiem, że wcześniej na koronawirusa zmarła pana babcia, dla której zabrakło respiratora...

Tak było. Na szczęście potem nikt nie został zakażony.

Jest pan madridistą, czy kibicuje Atletico?

Tak jak tata i brat jestem fanem Atletico, ale moi kuzyni są kibicami Realu. Cały świat nie może być doskonały.

Wraca pan czasami pamięcią do tej niewytłumaczalnej porażki Atletico z Lipskiem w ćwierćfinale Lig Mistrzów?

Nie, nie traktuję jej jako czegoś dziwnego, upokarzającego. To jest ćwierćfinał Ligi Mistrzów, każdy jest tu silny. Porażka była rozczarowująca, ale to nie jakiś koniec świata!

Jako kibic Atleti uważa pan, że Cholo Simeone powinien nadal pracować w klubie, czy jego cykl się skończył?

W żadnym wypadku! Cholo zasłużył na to, żeby samemu zadecydować, kiedy odejdzie z klubu. Przy czym im dłużej zostanie, tym lepiej dla Atletico. Trudno mi w ogóle dyskutować z kimś, kto ma odmienne zdanie.

Jak pan ocenia politykę Realu Madryt by tego lata nie kupować piłkarzy? Zinedine Zidane ze starą gwardią może powalczyć o istotne sukcesy?

W każdej linii, na każdej pozycji Real ma zawodników najwyższej światowej klasy. Przewiduję, że w tym sezonie może eksplodować Marco Asensio, który poprzedni stracił z powodu kontuzji. Real będzie bardzo mocny!

Jak ocenia pan sprawę Messiego?

Jego związek z Barceloną to historia równie piękna, jak Cholo z Atletico. Uważam, że Messi ma prawo zdecydować o swojej przyszłości. Kierując się niejasnymi do końca motywami postanowił odejść, ale Barca mu nie pozwoliła. Cóż, smutne.

Po odejściu Igora teraz z kim spędza pan swój czas wolny?

Wiadomo, że z powodu koronawirusa możliwości są ograniczone. Przede wszystkim pozostaję więc w towarzystwie narzeczonej Recio i naszych dwóch psów.

Nadal podróżujecie po Polsce?

Nie, z powodu koronawirusa zawiesiliśmy zwiedzanie kraju. Ale zanim wybuchła pandemia wiele razy byliśmy w górach, w Zakopanem, Żywcu, a także w Krakowie czy Wrocławiu. Bardzo nam się podoba wasz kraj i nie możemy się doczekać, kiedy znów będzie można bez ryzyka podróżować.

Mówi pan trochę po polsku? (pytanie zadane w języku polskim)

Trochę. Bardzo trochę. Jest bardzo ciężko dla mnie (też po polsku).

To kiedy pierwszy wywiad po polsku?

Nie wiem. Ale rozumiem prawie wszystko.

Na odprawach nie potrzebuje pan tłumacza?

Nie. Myślę, że rozumiem dziewięćdziesiąt procent wypowiedzi trenera. Jeśli czegoś nie kapuję, trener stara się mi to wyjaśnić używając innych słów. W ostatnich miesiącach zrobiłem naprawdę duży postęp.

A na boisku z kolegami? Rozmawiacie po polsku?

Jest to taka mieszanka polskiego i angielskiego – z Mannehem, Janżą - ale i hiszpańskie słówka się zdarzają. Coś tam zostało z naszych pokrzykiwań z Igorem i Danim.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×