Selekcjoner Jerzy Brzęczek został zakażony koronawirusem, miał bardzo wysoką gorączkę. Dobra informacja jest taka, że czuje się już dużo lepiej. Jak mówi jeden z jego współpracowników, "ma klasyczne bóle mięśni jak po grypie, ale sytuacja zmierza w dobrą stronę".
- W tym tygodniu selekcjoner będzie miał trzy testy na obecność koronawirusa, dziś (w poniedziałek - red.), w środę i w piątek. Wierzymy, że będzie w stanie poprowadzić drużynę w najbliższych meczach - mówi Jakub Kwiatkowski, rzecznik prasowy PZPN.
W najbliższym czasie reprezentacja Polski zagra trzy spotkania. Najpierw towarzyskie z Finlandią (7.10 w Gdańsku), potem mecze Ligi Narodów UEFA z Włochami (11.10 w Gdańsku) oraz Bośnią i Hercegowiną (14.10 we Wrocławiu). Gdyby Jerzy Brzęczek jednak nie mógł poprowadzić kadry, strata jest o tyle mała, że przy tym rytmie meczowym drużyna będzie miała w 10 dni zaledwie jeden poważny trening, reszta to rozruchy i rozbieganie.
W razie gdyby Brzęczek nie mógł być wpisany do protokołu, jako pierwszy trener wystąpi jego asystent Tomasz Mazurkiewicz. W przeciwieństwie do Nawałki, który miał autorytarny sposób zarządzania, tu decyzje są podejmowane grupowo, selekcjoner ma jedynie decydujący głos. W 2020 roku przekazanie wskazówek sztabowi nie będzie problemem.
Czytaj także:
Liga Europy: Apollon Limassol - Lech Poznań. Koncert na Cyprze! "Kolejorz" awansował w piorunującym stylu!
Eliminacje mistrzostw świata 2022 wystartują w marcu
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zachowanie chłopca od piłek hitem netu