"El Pistolero" jest jedną z legend FC Barcelona, ale nie znalazł się w planach trenera Ronalda Koemana na obecny sezon. Pierwszym wyborem 33-latka był Juventus FC, ale z powodów formalnych jego transfer do Włoch nie doszedł do skutku. Ostatecznie wylądował w Atletico Madryt.
Pożegnanie Suareza z Dumą Katalonii było bardzo emocjonalne. Piłkarz nie potrafił ukryć łez, zarówno po spotkaniu z kolegami z drużyny, jak również na konferencji prasowej. - Te dni były bardzo trudne. Płakałem z tego powodu, że musiałem odejść - tłumaczy Luis Suarez, cytowany przez "BBC".
Według dobrze poinformowanego dziennikarza Gerarda Romero z "RAC1" Suarez dostał telefon od Ronalda Koemana z informacją, że ten nie widzi go w zespole na kolejny rok. Obaj rozmawiali tylko... przez 60 sekund. - Najbardziej bolał mnie fakt, w jaki sposób się ze mną pożegnano - dodaje snajper.
ZOBACZ WIDEO: Liga Europy. Tomaszewski bezlitosny dla Michniewicza i Legii Warszawa. "Postanowiłem wykreślić ich z mojej pamięci"
W obronie Suareza stanął jego przyjaciel Lionel Messi, który nie mógł pogodzić się z takim odejściem Urugwajczyka.
"Zasłużyłeś, by pożegnać cię tak, jak na to zapracowałeś. Jako jednego z najważniejszych piłkarzy w historii klubu, z wybitnymi osiągnięciami zarówno w drużynie, jak i indywidualnie. Nie natomiast na to, jak cię wyrzucono. Prawda jest jednak taka, że nic mnie już nie zaskakuje" - napisał Messi.
"El Pistolero" trafił do Barcelony 11 lipca 2014 roku z Liverpoolu za kwotę 81 mln euro. W rozgrywkach Primera Division zagrał 191 meczów, w których strzelił 147 goli i zaliczył 74 asysty.
Zobacz także: Robert Lewandowski: Mam nadzieję, że odkryję w sobie coś nowego
Zobacz także: Rzecznik PZPN o stanie zdrowia Macieja Rybusa: Czuje się dobrze