Górale przez cały okres przygotowawczy trenowali na obiektach w Dankowicach i Kętach, które od Bielska-Białej oddalone są w odległości kilkunastu kilometrów. Dlaczego bielszczanie nie skorzystali z jakiegoś ustronnego miejsca, gdzie mogliby się w spokoju szlifować formę do sezonu? Na to pytanie szukaliśmy odpowiedzi u drugiego trenera Podbeskidzia, Bogdana Wilka. - Musielibyśmy się wrócić sześć tygodni do tyłu, kiedy okres przygotowawczy się zaczynał. Nie wiedzieliśmy pod jakim kątem mamy trenować - czy to będą baraże premiujące grę w ekstraklasie, kiedy one będą, czy za tydzień, a może za dwa. Dlatego nie było sensu gdzieś wyjeżdżać, bo różnie to mogło być - wyjaśnia asystent Marcina Brosza.
Podczas okresu przygotowawczego bielszczanie rozegrali pięć meczów kontrolnych. Ani jedno spotkanie nie zakończyło się porażką Podbeskidzia i warto dodać, że Górale bardzo dobrze stawiali czoła drużynom z ekstraklasy, bowiem zwycięstwa nad chorzowskim Ruchem i Cracovią oraz remis z Polonią Bytom świadczyły o tym, że bielszczanie daliby sobie radę na najwyższym szczeblu rozgrywek. - Te sześć tygodni przepracowaliśmy bardzo dobrze, tak jak chcieliśmy. Pogoda nam dopisywała, obóz w Kętach przebiegał bez problemów. Wierzę w to, że w sezonie będzie dobrze - mówi Wilk.
Czy zatem Podbeskidzie po raz kolejny powalczy o ekstraklasę? - To jest tylko sport. My się będziemy bardzo starać. Od wznowienia treningów robiliśmy wszystko, żeby dobrze się przygotować do nadchodzącego sezonu. Wierzymy w to co robimy i wierzymy, że uda nam się osiągnąć zamierzony cel - dość enigmatycznie opowiada drugi trener Podbeskidzia, jednak nie trudno rozszyfrować jego intencje. Choć w Bielsku-Białej ze strony sztabu szkoleniowego, działaczy oraz piłkarzy ogromnych i szumnych zapowiedzi dotyczących awansu nie ma, to presja na całej drużynie jest jeszcze większa niż w ubiegłym roku.