Liga Europy. Standard Liege - Glasgow Rangers. Koszmarna ulewa, gol z połowy boiska i wygrana gości

PAP/EPA / OLIVIER HOSLET / Na zdjęciu: Ianis Hagi i Gojko Cimirot
PAP/EPA / OLIVIER HOSLET / Na zdjęciu: Ianis Hagi i Gojko Cimirot

Potworna ulewa miała znaczący wpływ na grę obu ekip w drugiej połowie, ale trudne warunki lepiej wykorzystali goście. Glasgow Rangers wygrali 2:0 ze Standardem Liege, a ozdobą meczu była bramka z połowy boiska w końcówce.

Pierwsze kilkanaście minut meczu w wykonaniu obu zespołów przypominało starcie wyrachowanych szachistów. Rozgrywali powoli, bez ryzyka, próbowali rozpoznać swoje plany. Spotkanie rozkręciło się w 18. minucie, kiedy sędzia podyktował karnego dla Rangersów za zagranie ręką Nicolasa Gavory'ego. "Jedenastkę" na gola zamienił James Tavernier.

Stracona bramka podziałała na gospodarzy jak czerwona płachta na byka i rzucili się do ofensywy. Jednak usilne granie wrzutkami nie było do końca dobrym pomysłem. Okazało się to dość przewidywalne dla obrońców. Udało się jednak dwukrotnie poważnie zagrozić. Dwa razy w poprzeczkę trafił napastnik Jackson Muleka - raz ręką, a raz głową.

W drugą połowę lepiej weszli Szkoci, zyskiwali kontrolę w środku pola dzięki dużemu zaangażowaniu Scotta Arfielda. Standard dawał się stłamsić. Świetne sytuacje miał Alfredo Morelos, ale dwa razy przegrał pojedynki sam na sam z bramkarzem Arnaud Bodartem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalny gol w MLS. Takiej bramki nie powstydziłby się nawet Cristiano Ronaldo

Przed 60. minutą nad stadionem przeszła gwałtowna ulewa, która znacząco zmieniła warunki gry. Piłka zatrzymywała się na grząskiej murawie, ześlizgiwała się piłkarzom z nóg. Standard i Rangersi potrzebowali kilkunastu minut, by wyczuć nową specyfikę boiska, co łatwe nie było. Najlepiej na przesiąkniętej trawie odnajdywał się Mehdi Carcela, który starał się wdawać w dryblingi i szukać zaskakujących podań. Obrona z Glasgow była jednak dobrze skoncentrowana i zgarniała praktycznie każdą piłkę.

W końcówce w ofensywie gości tempo starali się nadawać Ryan Jack i Ryan Kent, ale ich piłki na napastnika Kemara Roofe'a były niedokładne. Kontry gospodarzy kończyły się łatwą stratą.

W doliczonym czasie gry spotkanie zabił cudownym strzałem z polowy boiska Kemar Roofe. Zauważył wychodzącego bramkarza, wykorzystał trudne warunki i ustalił wynik na 2:0. Rangersi wygrali po niezbyt emocjonującym meczu, ale drugą połowę zdecydowanie wypaczyła ulewa.

Standard Liege - Glasgow Rangers 0:2 (0:1)
0:1 - James Tavernier (k.) 19'
0:2 - Kemar Roofe 90+3'

Standard Liege: Arnaud Bodart - Collins Fai (63' Mehdi Carcela), Zinho Vanheusden, Noe Dussenne (78' Laurent Jans), Nicolas Gavory - Merveille Bokadi - Maxime Lestienne (72' Felipe Avenatti), Gojko Cimirot, Samuel Bastien, Selim Amallah (72' Duje Cop) - Jackson Muleka (46' Obbi Oulare). Trener: Philippe Montanier.

Glasgow Rangers: Allan McGregor - James Tavernier, Connor Goldson, Leon Balogun, Borna Barisić (43' Calvin Ughelumba) - Scott Arfield, Ianis Hagi (67' Joe Aribo), Glen Kamara - Ryan Jack, Ryan Kent, Alfredo Morelos (74' Kemar Roofe). Trener: Steven Gerrard.

Żółte kartki: Dussenne, Bodart, Bastien, Bokadi (Standard), Hagi, Ughelumba (Rangers).

Sędzia: Jakob Kehlet (Dania).

Czytaj też:
Bednarek: Już osiągnęliśmy sukces
Jorge Jesus już wracał z Polski pokonany

Komentarze (0)