Polscy kibice wciąż wierzą, że Krzysztof Piątek znowu będzie strzelał bramki seriami, jak w Genoi czy Milanie za kadencji Gennaro Gattuso. Pomóc mu w tym miał transfer do Herthy Berlin, którego bardzo chciał w styczniu Juergen Klinsmann. Były selekcjoner reprezentacji Niemiec odszedł z klubu po zaledwie trzech meczach z udziałem Polaka. Wtedy zaczęły się problemy Piątka.
- Mówił, że pozwoli mi się odbudować i wejść na poziom, gdzie są najlepsi na świecie. [...] Po jego odejściu straciliśmy trochę na pewności siebie - powiedział w programie Tomasza Ćwiąkały "Face2Face".
Pod okiem tymczasowego trenera Alexandra Nouriego nie mógł się odnaleźć. Mimo że dość szybko złapał boiskową chemię z kolegami, szczególnie z Matheusem Cunhą i Dodim Lukebakio, to miał problem z dobrym ustawieniem się i znalezieniem pozycji strzeleckiej. Zwlekał z decyzjami, gdy miał piłkę przy nodze, a obrońcy z łatwością czytali jego ruchy. W ciągu czterech spotkań za kadencji Nouriego zdobył zaledwie jedną bramkę i to z rzutu karnego. Potem nastąpiła kolejna zmiana trenera.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niecodzienna sytuacja w Rumunii. Bramkarz bohaterem!
Bruno Labbadia miał być lekiem na kiepską grę Herthy i słabszą formę Piątka. - Pod okiem trenera Labadii liczę, że wejdę na swój najwyższy poziom - mówił napastnik w rozmowie z Canal+ Sport krótko po zatrudnieniu nowego trenera. Jednak na swoją większą szansę musiał trochę poczekać.
Labbadia przyszedł w kwietniu, kiedy rozgrywki były przerwane z powodu pandemii koronawirusa. Gdy Bundesliga została wznowiona miesiąc później, Piątek dostawał ogony, grał maksymalnie kilkanaście minut. Na szczęście dość szybko łapał swój rytm i znowu zaczął strzelać. Uratował remis z RB Lipsk, zapewnił wygraną z Augsburgiem. Te dwie bramki zapewniły mu powrót do składu.
- Jestem takim typem zawodnika, że tylko katorżniczą pracą mogę iść do góry. Trener Labbadia to zauważył. We wszystkich ćwiczeniach siłowych jestem w najlepszej grupie. Widać, że dyscyplina ma u niego znaczenie - ocenił Piątek.
Niestety, "Pistolero" znowu się zaciął i wróciły nawyki z taktyki Nouriego - zbyt długie holowanie piłki, brak celności i łatwości znalezienia sobie pozycji. Na domiar złego znowu stracił miejsce w wyjściowym składzie na rzecz Jhona Cordoby, o którego mocno zabiegał sam Labbadia. Kolumbijczyk idealnie wpasowywał się w profil napastnika, jakiego chciał trener Herthy - szybki, waleczny, potrafiący grać na skrzydłach i niebojący się pojedynków siłowych.
Widmo bycia zmiennikiem na dłużej stanęło Piątkowi przed oczami, ale ten nie chciał się poddać. Choć Cordoba potrafił strzelać bramki, to poza jednym celnym strzałem w meczu za wiele ofensywie nie dawał. Zmiany Piątka podkręcały tempo akcji, łatwiej Hertha przechodziła do kontrataków, co dało się zauważyć m.in. w starciach z Bayernem Monachium i Augsburgiem. Dawał to, czego oczekiwano od Cordoby.
Piątek może być szczególnie zadowolony ze swojej zmiany w ostatnim meczu. Wniósł więcej polotu w grze, napędzał akcje i odskakiwał obronie. Efekt - asysta i gol, które walnie przyczyniły się do wygranej. "Najlepszym sposobem na rozpoczęcie soboty jest wniesienie prawdziwej wartości do swojego zespołu!" - tak skomentował swoją grę w social mediach.
45 minut z Augsburgiem na pewno miały wpływ na wzrost notowań u Labbadii, ale przy każdym sukcesie jest jakiś procent szczęścia. Kontuzja Jhona Cordoby sprawia, że Polak naturalnie będzie pierwszym wyborem w napadzie na dłużej. Teraz pozostaje tylko to wykorzystać.
Ostatnie 12 miesięcy dla Piątka było bardzo trudne. Jednak widać, że odzyskał pewność siebie, chce grać ofensywnie, ma ciąg na bramkę, a kibice chcą oglądać jego rewolwery odpalone przy cieszynce.
Czytaj też:
Zobacz bramkę Piątka
Media doceniły Piątka, wysokie noty