PKO Ekstraklasa. Raków Częstochowa - Wisła Kraków: bezbramkowy remis w bełchatowskiej mgle

PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: Victor Moya Martinez i Ivan Lopez Alvarez
PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: Victor Moya Martinez i Ivan Lopez Alvarez

Choć widoczność była ograniczona, nie to było powodem, dlaczego nie oglądaliśmy bramek. Raków Częstochowa w 9. kolejce PKO Ekstraklasy zremisował z Wisłą Kraków 0:0.

Choć spotkanie to rozgrywane było nieco w cieniu zakończonego kilkadziesiąt minut wcześniej starcia Legii Warszawa z Lechem Poznań (2:1), miało ono również niemałe znaczenie dla losów tabeli. Częstochowianie to przecież lider PKO Ekstraklasy, który przed rozpoczęciem tej serii gier miał trzy punkty przewagi nad Wojskowymi.

- Wisła Kraków jest mocną drużyną, nowi zawodnicy wnieśli jakość, ale to my mamy za sobą świetną serię meczów. Chcemy ją przedłużyć. Wydaje mi się, że jesteśmy faworytem i tak też powinniśmy podchodzić do tego spotkania - zapowiadał Marcin Cebula, pomocnik Rakowa.

Piłkarze spod Jasnej Góry w miniony weekend awansowali do 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski dzięki wygranej na wyjeździe z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza. Jednak do niedzielnego meczu przystępowali bez lidera linii obrony Tomasa Petraska, który zmagał się z kontuzją kolana i zabrakło go w kadrze meczowej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zwariowana akcja na wagę 3 pkt.! Najpierw trafił kolegę w pośladki, a potem...

Rakowowi było jednak trudno o narzucenie swoich warunków. W pierwszej połowie piłka dużo częściej znajdowała się na połowie "gospodarzy". Meczowi w Bełchatowie towarzyszyła mglista otoczka, co nieco ograniczało widoczność na przykład bramkarzom. Z tej sytuacji skorzystać próbował Jakub Błaszczykowski w 13. minucie strzałem bezpośrednim z rzutu wolnego, lecz czujny był Jakub Szumski.

Czerwono-Niebiescy starali się jednak za wszelką cenę zabierać przestrzeń i czas rywalom na oddawanie strzału i to się udawało, bo o klarowną okazję Białej Gwieździe było trudno. Problem jednak w tym, że i częstochowianie za mocno nie straszyli z przodu. Kilka wrzutek na Gutkovskisa to mało, jak na Raków, który w tym sezonie oglądaliśmy.

Na drugą połowę w drużynie z Krakowa nie wyszedł już Jakub Błaszczykowski, a obraz gry się odwrócił. Teraz to Raków był bardziej aktywny z przodu. Najlepsze okazje miał w pierwszym kwadransie po zmianie stron. Najpierw strzał Iviego Lopeza po murze trafił w boczną siatkę, a potem dwa razy piłka wpadała do bramki Wisły, ale za pierwszym razem faul w ataku popełnił zamykający akcję Andrzej Niewulis, a za drugim Kamil Piątkowski był na spalonym w momencie podania od Frana Tudora.

Raków walczył do samego końca o gola, ale nie udało się znaleźć drogi do bramki Mateusza Lisa. W końcówce sędzia główny musiał jeszcze poświęcić sporo uwagi trenerowi Markowi Papszunowi, któremu pokazał najpierw żółtą, a potem czerwoną kartkę. A na boisku ostatecznie gole nie padły.

Raków Częstochowa - Wisła Kraków 0:0 

Składy:

Raków: Jakub Szumski - Kamil Piątkowski, Andrzej Niewulis, Maciej Wilusz - Fran Tudor, Igor Sapała, Marko Poletanović, Patryk Kun - Ivi Lopez, David Tijanić (46' Marcin Cebula) - Vladislavs Gutkovskis (84' Oskar Zawada)

Wisła: Mateusz Lis - David Niepsuj (85' Łukasz Burliga), Michal Frydrych, Maciej Sadlok, Dawid Abramowicz - Dawid Szot (89' Aleksander Buksa), Nikola Kuveljić, Chuca - Jakub Błaszczykowski (46' Fatos Beciraj), Jean Carlos, Stefan Savić (68' Rafał Boguski)

Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom)

Żółte kartki: trener Papszun (Raków) - Frydrych, Abramowicz (Wisła)

Czerwona kartka: trener Papszun (Raków) 90+4'

Czytaj też: Śląsk - Górnik: Obaj trenerzy zgodni. "Za mało jakości piłkarskiej w ataku"

Źródło artykułu: