Sinusoida - to określenie najlepiej pasuje do formy Realu Madryt w obecnych rozgrywkach. Los Blancos potrafili w tym sezonie pokonać na wyjeździe FC Barcelona (3:1) czy w dobrym stylu wygrać z Interem Mediolan (3:2) w Lidze Mistrzów.
Podopieczni Zinedine'a Zidane'a pokazują także tą gorszą twarz. Kompromitacje z Cadiz CF (0:1), Szachtarem Donieck (2:3) w Lidze Mistrzów czy teraz z Valencia CF (1:4), chluby klubowi nie przynoszą.
Według hiszpańskich dziennikarzy, największą bolączką Los Blancos jest w tym sezonie defensywa. - To był nasz zły dzień. Oczywiście trudno zrozumieć nasz mecz, bo dobrze zaczęliśmy, a potem wszystko się zmieniło. Po bramce opadliśmy z sił, a potem jeszcze trzy rzuty karne dla przeciwnika. Wszystko było przeciwko nam - podkreśla francuski szkoleniowiec, cytowany przez dziennik "Marca".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zwariowana końcówka meczu. Rozpacz, euforia i kolejny dramat
Zidane w poprzednich latach przyzwyczaił już kibiców do dużego rotowania składem. Dwie wyrównane jedenastki były największą siłą Królewskich, którzy dzięki temu mogli z powodzeniem rywalizować na kilku frontach. W niedzielę od pierwszych minut zagrali Marcelo czy Isco. Eksperyment tym razem nie wypalił.
- Wszyscy w Realu muszą grać na wysokim poziomie. Oczywiście największym odpowiedzialnym jestem ja, bo muszę szukać rozwiązań w trakcie meczu, a my nie zmieniliśmy rzeczy po traconych golach - dodaje Zinedine Zidane.
W tabeli La Ligi Real Madryt spadł na czwarte miejsce (16 punktów). Wyprzedzają go Real Sociedad (20 "oczek") Villarreal CF (18) czy Atletico Madryt (17).
Zobacz także: Hajto krytykuje transfer Polaka. "Wolałbym zarabiać mniej i iść do Dortmundu"
Zobacz także: Joshua Kimmich jest już po operacji. Kiedy wróci do gry?