W sobotę Omar Elabdellaoui otrzymał pozytywny wynik testu na COVID-19. Został odizolowany od reszty drużyny, która okazała się być zdrowa.
Kiedy reszta zespołu miała już lecieć czarterem do Rumunii na mecz Ligi Narodów, norweskie władze zarządziły restrykcyjną 10-dniową kwarantannę dla całej reprezentacji.
"Po niedawno otrzymanym pozytywnym wyniku testu na COVID-19 w reprezentacji Norwegii, Federacja Piłkarska potwierdziła, że ich reprezentacja nie będzie mogła udać się do Rumunii, aby rozegrać mecz Ligi Narodów UEFA 2020/21" - czytamy w oficjalnym komunikacie UEFA.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny mecz. Trwał… 5 sekund
Ostatecznie po protestach piłkarze mogli opuścić hotel, mając negatywne testy. Jednak wiadomo już, że nie zagrają z Rumunią (ten mecz odwołano) ani z Austrią w środę. Zawodnicy mogą wrócić do swoich klubów.
To jednak nie koniec chaosu, bowiem by wrócić do treningów, będą musieli przejść kolejne testy. Jak informuje "Bild", Rune Jarstein potrzebuje dwóch kolejnych negatywnych wyników, by ponownie przygotowywać się do meczów Herthy Berlin, podobna sytuacja dotyczy Erlinga Haalanda z Borussii Dortmund.
Decyzja norweskiego rządu zepsuła szansę na sukces reprezentacji Norwegii. Kadra ta była liderem w swojej grupie, marzyła o awansie do najwyższej klasy rozgrywek. Prawdopodobnie odwołany mecz z Norwegią nie zostanie przełożony, ale Rumunia otrzyma walkower.
Norwegowie nie mogą do Austrii polecieć składem, który był powołany na starcie z Rumunią. - Ze względu na przepisy dotyczące kwarantanny, do Wiednia może pojechać zupełnie inny zespół. Szanse na zwycięstwo będą praktycznie niemożliwe - powiedział w rozmowie z "Bildem" Kjetil Rekdal, były piłkarz.
Czytaj też:
"Czwarte miejsce będzie dla nich sukcesem". Boniek mówi, jak może ułożyć się w tym sezonie Serie A
Premier League: Manchester United nie zwolni Ole Gunnara Solskjaera. Władze klubu publicznie wsparły Norwega