Piłkarze Lecha Poznań w ostatnich meczach tracili bezcenne dla siebie punkty niemal tuż przed końcowymi gwizdkami - tak było w Warszawie z Legią, powtórzyło się ostatnio w Poznaniu z Rakowem Częstochowa.
Te straty słono kosztują, bowiem "Kolejorz" jest aktualnie na 10. miejscu w tabeli PKO Ekstraklasy, a do pierwszej Legii traci aż 12 punktów (ma jeden mecz rozegrany mniej).
- Za moment Lech nie będzie miał szans na mistrzostwo, bo ogromna strata do lidera może być jeszcze większa - pisze w swoim felietonie dla "Przeglądu Sportowego" Kamil Kosowski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nożyce, poprzeczka, a potem... coś niewiarygodnego! To może być bramka roku
Czy problemem takiego stanu rzeczy mogą być udane występu w Lidze Europy? Tam Lech zachwyca i zbieram same pozytywne recenzje nawet, gdy przegrywa. W PKO Ekstraklasie wszyscy oczekują jednak zwycięstw.
- Mówi się, że puchary to pocałunek śmierci. Zawsze się z tego śmiałem. W Wiśle co roku w nich graliśmy, z lepszym czy gorszym skutkiem, a nasza drużyna wcale nie miała szerokiej kadry. Zmiany były rzadkie, zwykle grali ci sami piłkarze. Lech umiejętnie żongluje zawodnikami w pucharach, ale w lidze jest daleko i może skończyć sezon na szóstym czy ósmym miejscu, co byłoby dla takiego klubu katastrofą - dodał trzykrotny mistrz Polski z Wisłą Kraków.
Lech na krajowym podwórku szybko musi stanąć na nogi marząc o walce o mistrzowski tytuł czy europejskie puchary. Dodatkowo trzeba pamiętać, że od stycznia straci Jakuba Modera, którego wzywa Brighton and Hove Albion.
Zobacz także:
"Ty jesteś cyrk kur...". Michał Probierz zbluzgał kibica Cracovii
To już oficjalnie. Marek Saganowski odchodzi z Legii Warszawa