Piękne ofensywne popisy, radość z bramek, drżące serca przy bajecznych akcjach. Tego nie zobaczyliśmy w pierwszej połowie meczu Lechii z Lechem. Gra piłkarzy obu drużyn, które w teorii mają wszystko by rozdawać karty w PKO Ekstraklasie, zdecydowanie nie porywała, nawet tych najmniej wybrednych fanów polskiej odpowiedzi na Premier League.
W ostatnim czasie Lechia traciła szybko bramki, Lech również nie zachwycał na krajowym podwórku. Było widać gołym okiem, że czegoś obu drużynom brakuje, szczególnie w ofensywie.
Pierwszy i jedyny celny strzał do przerwy oddał Pedro Tiba, który w 41. minucie sprawdził stopień rozgrzania mięśni Dusana Kuciaka - Słowak nie skapitulował. Wcześniej najciekawszą akcję w ofensywie przeprowadził Michał Nalepa. Środkowy obrońca Lechii zatańczył w polu karnym pomiędzy defensorami rywala, jednak nie było z tego efektu. Innego wyniku niż 0:0 do przerwy być nie mogło.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: potężny strzał, odrobina szczęścia i... fantastyczny gol. Palce lizać!
Po przerwie w końcu zobaczyliśmy konkrety ze strony Lecha Poznań. Najpierw na celny strzał pokusił się Dani Ramirez, w 51. minucie już powinien paść gol. Mikael Ishak najpierw strzelił w słupek po tym, jak rykoszetem lot piłki zmienił Michał Nalepa, jednak ta spadła pod jego nogi. Po dobitce Szweda, interwencję meczu zaliczył Dusan Kuciak.
W końcu i Lechia Gdańsk zaczęła atakować, a duża w tym zasługa zmian dokonanych przez Piotra Stokowca. Szczególnie dużo ożywienia w ofensywie dało wpuszczenie drugiego napastnika w postaci Łukasza Zwolińskiego, który zastąpił bezproduktywnego tego dnia Conrado.
W 76. minucie spotkania doszło do kontrowersji. Po rzucie rożnym, piłkę w kierunku bramki strącił Zwoliński. Interweniował Filip Bednarek i sytuacja była sprawdzana na wozie VAR. W PKO Ekstraklasie nie ma systemu goal-line technology i trudno wskazać czy piłka przekroczyła linię w stu czy w 99 procentach. Arbiter po konsultacji zdecydował, że piłkarze mają grać dalej.
Gdańszczanie mieli pecha, który pogłębił się w 82. minucie. Po strzale zza pola karnego Lecha Poznań, piłka trafiła w rękę Michała Nalepy, który miał już żółtą kartkę i zobaczył drugi kartonik, po czym musiał opuścić boisko. Rzut karny pewnie wykorzystał Mikael Ishak. Gdańszczanie próbowali jeszcze odmienić sytuację, jednak nie dali rady. Lech wygrał po raz pierwszy w lidze od 4 października i pnie się w górę tabeli.
Lechia Gdańsk - Lech Poznań 0:1 (0:0)
0:1 - Mikael Ishak 84' (k.)
Składy:
Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Bartosz Kopacz, Michał Nalepa, Kristers Tobers, Rafał Pietrzak (89' Mateusz Żukowski) - Jarosław Kubicki - Jaroslav Mihalik (70' Omran Haydary), Kenny Saief (89' Maciej Gajos), Jakub Kałuziński (58' Tomasz Makowski), Conrado (58' Łukasz Zwoliński) - Flavio Paixao.
Lech Poznań: Filip Bednarek - Alan Czerwiński, Lubomir Satka, Thomas Rogne, Wasyl Kraweć (77' Tymoteusz Puchacz) - Pedro Tiba, Jakub Moder (77' Karlo Muhar) - Jakub Kamiński (58' Michał Skóraś), Dani Ramirez (77' Filip Marchwiński), Jan Sykora - Mikael Ishak (88' Nika Kaczarawa).
Żółte kartki: Nalepa (Lechia), Tuba (Lech).
Czerwona kartka: Nalepa (Lechia) / za drugą żółtą.
Sędzia: Łukasz Szczech (Warszawa).