Liga Mistrzów. Atletico wypuszcza awans z rąk. Remis z zaskakująco słabym Bayernem

PAP/EPA / Juanjo Martin / Na zdjęciu: Mario Hermoso i  Leroy Sane
PAP/EPA / Juanjo Martin / Na zdjęciu: Mario Hermoso i Leroy Sane

Zaledwie kilku minut brakowało Atletico do awansu. Stracona bramka w końcówce zburzyła cały plan. Bayern grał dość słabo i niepewnie. Ewidentnie brakowało Roberta Lewandowskiego w ataku.

Bayern przed tym meczem był już pewny awansu i zwycięstwa w grupie A. Atletico z kolei potrzebowało punktów, by odskoczyć Red Bullowi Salzburg i Lokomotiwowi Moskwa. "Los Colchoneros" już w pierwszych minutach mogli wyjść na prowadzenie, ale Angel Correa w sytuacji sam na sam trafił prosto do rąk Alexandra Nuebela.

Obie strony cechowała bardzo powolna gra, ślimacze wychodzenie z własnej połowy. Brakowało prób przyspieszenia, chociażby na skrzydłach, gdzie potencjał był na to największy.

Za to jedną szybszą akcję wyprowadziło Atletico i to wystarczyło, by objąć prowadzenie. Marcos Llorente oszukał obrońców na prawym skrzydle, zagrał płasko z spod końcowej linii w pole karne, a Joao Felix musiał tylko dołożyć nogę, by pokonać Nuebela. Od 26. minuty było 1:0 dla Atletico.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Falcao wciąż "czaruje"

Pod koniec pierwszej połowy Bayern zaczął łatwo tracić piłkę i popełniać proste błędy, ekipa z Madrytu wręcz nękała swoimi kontratakami. Tylko szczęście ratowało monachijczyków od utraty kolejnego gola.

W drugiej części zaczęli grać szybciej, częściej dogrywali w pole karne, oddawali strzały. Tempo chcieli nadawać Leroy Sane i Jamal Musiala. Atletico starało się konsekwentnie robić swoje - utrzymać organizację w obronie, starać się kontratakować i oddalać piłkę od własnego pola karnego. Chrapkę na gola miał Yannick Ferreira Carrasco, ale brakowało mu opanowania pod bramką Bayernu.

Znacznie więcej mocy Bawarczycy mieli po wejściu Thomasa Muellera. Jego zagrania był dość problematyczne dla defensywy "Los Colchoneros", a pod koniec meczu wywalczył rzut karny, który zamienił na gola. Jan Oblak miał piłkę na rękach, niewiele mu brakowało do skutecznej interwencji.

W doliczonym czasie gry obie ekipy nieco bardziej się otworzyły, ale nie były w stanie oddać groźnego strzału.

Ostatecznie skończyło się remisem 1:1, ale nikt nie zachwycił. Atletico już witało się z gąską, mogło skorzystać na porażce Lokomitwu z Salzburgiem, a tak przez straconą bramkę w samej końcówce wciąż musi walczyć o awans.

Robert Lewandowski został na ten mecz w Monachium, by w pełni uporać się z urazem mięśniowym. Bez niego w ataku Bayern zdecydowanie traci na pewności siebie.
Atletico Madryt - Bayern Monachium 1:1 (1:0)

1:0 - Joao Felix 26'
1:1 - Thomas Mueller (k.) 86'
Atletico:

Jan Oblak - Kieran Trippier, Stefan Savić, Jose Maria Gimenez (68' Felipe), Mario Hermoso - Marcos Llorente, Saul Niguez, Koke, Yannick Carrasco (88' Renan Lodi) - Angel Correa (79' Angel Correa), Joao Felix (87' Thomas Lemar). Trener: Diego Simeone.

Bayern: Aexander Nuebel - Bouna Sarr (62' Chris Richards), Niklas Suele, Bright Arrey-Mbi (61' Serge Gnabry), Lucas Hernandez - Javi Martinez (62' Thomas Mueller), David Alaba - Leroy Sane, Jamal Musiala (76' Angelo Stiller), Douglas Costa (87' Josha Zirkzee) - Eric Maxim Choupo Moting. Trener: Hansi Flick.

Żółte kartki: Savić (Atletico) Sarr (Bayern).

Sędzia: Clement Turpin (Francja).

Czytaj też:
Lokomotiw Moskwa sprowadzony na ziemię
Kłopoty kadrowe Liverpoolu

Źródło artykułu: