W czwartkowym spotkaniu Ligi Europy Benfica Lizbona rozgromiła 4:0 Lecha Poznań. Na listę strzelców po stronie Portugalczyków wpisywali się kolejno: Jan Vertonghen, Darwin Nunez, Pizzi oraz Julian Weigl.
W pomeczowym wywiadzie dla stacji Polsat Sport Premium Dariusz Żuraw był niezwykle oszczędny w słowach.
- Ktoś nie doskoczył, ktoś nie upilnował. Zawodnik dobrze grający głową strzelił bramkę na 1:0 - w ten sposób z perspektywy szkoleniowca wyglądała bramka, która otworzyła wynik meczu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: potężny strzał, odrobina szczęścia i... fantastyczny gol. Palce lizać!
Piłkarze Lecha swoją grą w pierwszej połowie dawali nadzieje kibicom, dlatego też rozmiary porażki mogą być szczególnie rozczarowujące. - No tak, to boli, oczywiście. Cóż mogę więcej powiedzieć - skwitował Żuraw.
Zestawienie składu na spotkanie z Benfiką dla wielu było nad wyraz zaskakujące. - Tutaj innego wyjścia po prostu nie było - wytłumaczył.
- Tak na gorąco jest mi trudno ocenić drugą połowę. Benfica była zespołem zdecydowanie lepszym. Po dwóch naszych błędach na 2:0 i 3:0 w zasadzie mecz był rozstrzygnięty. Te zmiany, które zrobiliśmy, też niewiele nasz obraz gry zmieniły - krytycznie odniósł się do przebiegu tego starcia.
- Na pewno dzisiaj zadowoleni nie są, ale na przyszłość to będzie procentować - szkoleniowiec ma nadzieję, że doświadczenie zdobyte w europejskich rozgrywkach pomoże młodym piłkarzom "Kolejorza".
Żuraw na koniec stwierdził, że myślami nie wybiega jeszcze do meczu 6. kolejki fazy grupowej z zespołem Rangers FC. - Najpierw jest Podbeskidzie i o tym myślimy.
Czytaj także:
Liga Europy: Benfica - Lech. Filip Bednarek: Biorę konsekwencje na siebie
Liga Europy. Benfica Lizbona - Lech Poznań. Tymoteusz Puchacz: Nie możemy tak tracić bramek