Liga Europy: Lech Poznań - Rangers FC. Smutny koniec wicemistrza Polski. Porażka po kuriozalnych golach

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Jakub Kamiński i Nathan Patterson
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Jakub Kamiński i Nathan Patterson

To nie było wymarzone pożegnanie Lecha Poznań z Ligą Europy. Drużyna Dariusza Żurawia rozegrała bardzo przeciętne spotkanie, do tego popełniła sporo prostych błędów i przegrała przy Bułgarskiej z Rangers FC 0:2.

W tym artykule dowiesz się o:

Rzut oka na skład wystarczył, by wysnuć wniosek, że "Kolejorz" zrobi wiele, by pożegnać się z pucharami w jak najlepszym stylu. Dość optymalne zestawienie obrony, do tego Mikael Ishak na szpicy i można było myśleć o korzystnym wyniku. Poznaniacy dobrze zresztą zaczęli i już w 4. minucie czujność Jona McLaughlina sprawdził Pedro Tiba. Po płaskim strzale Portugalczyka bramkarz gości interweniował z małymi kłopotami.

Ta sytuacja nie należała do stuprocentowych, ale główka Lubomira Satki po kwadransie gry już tak. Reprezentant Słowacji był zupełnie niekryty kilka metrów przed bramką, mimo to uderzył niecelnie. Koszmarne pudło, które miało ogromny wpływ na ostateczny wynik.

Lechici byli nieskuteczni, a rywal potrafił wykorzystać już pierwszą okazję i w 31. minucie zrobiło się 0:1. Jakub Kamiński fatalnie zagrał w kierunku własnej bramki, w efekcie piłkę przejął Cedric Itten, który z łatwością minął Djordje Crnomarkovicia i pokonał Filipa Bednarka potężną bombą pod poprzeczkę. Bardzo ładny gol, który nie wynikał jednak z wybitnej gry ekipy Stevena Gerrarda, a tylko i wyłącznie ze szkolnego błędu młodego skrzydłowego wicemistrza Polski.

ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Tomasz Iwan ocenia grę reprezentacji Polski. "Kadra jest w trakcie budowy. Gra bez pomysłu i tożsamości"

Gospodarze stracili gola, stracili też animusz i stwarzanie sytuacji przychodziło im znacznie trudniej niż na początku meczu. Potwierdził to początek drugiej połowy, gdy zespół Dariusza Żurawia miał wyraźną przewagę w polu, mimo to McLaughlin był właściwie bezrobotny.

Szkoci zaś grali pragmatycznie. Przyspieszali tylko od czasu do czasu, lecz gdy już to robili, Lech się gubił. W 72. minucie poznaniacy sprokurowali rzut wolny pod własnym polem karnym i chwilę później było 0:2, choć w kuriozalnych okolicznościach. Po dośrodkowaniu Borny Barisicia, do strzału głową doszedł Connor Goldson, zaskoczony Bednarek - tak jakby nie wierzył w jakiekolwiek zagrożenie - nie próbował interweniować, piłka tymczasem odbiła się odbiła się od poprzeczki, zatańczyła na linii bramkowej i stamtąd formalności dopełnił Ianis Hagi.

To był definitywny koniec marzeń "Kolejorza" o godnym pożegnaniu z Ligą Europy. Końcówka wyglądała w jego wykonaniu fatalnie. Podopieczni Dariusza Żurawia byli z przodu bezzębni, a w tyłach wciąż popełniali proste błędy, których na szczęście Szkoci już nie wykorzystali i nie poprawili wyniku.

Wicemistrz Polski przegrał z Rangers FC 0:2, doznał więc piątej porażki w szóstym spotkaniu fazy grupowej i zakończył rywalizację z trzema punktami. Lechici nieźle wystartowali, jednak w ostatnich meczach dobrego wrażenia już nie pozostawili.

Lech Poznań - Rangers FC 0:2 (0:1)
0:1 - Cedric Itten 31'
0:2 - Ianis Hagi 72'

Składy:

Lech Poznań: Filip Bednarek - Bohdan Butko, Lubomir Satka, Djordje Crnomarković, Tymoteusz Puchacz, Michał Skóraś (12' Jan Sykora, 64' Dani Ramirez), Pedro Tiba (46' Jakub Moder), Karlo Muhar, Jakub Kamiński (46' Wasyl Kraweć), Filip Marchwiński, Mikael Ishak (64' Muhammad Awad).

Rangers FC: Jon McLaughlin - Nathan Patterson (66' James Tavernier), Connor Goldson, Leon Balogun (80' Calvin Ughelumba), Borna Barisić, Scott Arfield, Ianis Hagi (76' Ryan Kent), Joe Aribo, Glen Kamara, Cedric Itten (80' Alfredo Morelos), Bongani Zungu (76' Brandon Barker).

Żółte kartki: Bongani Zungu, Leon Balogun (Rangers FC).

Sędzia: Jose Maria Sanchez Martinez (Hiszpania).

Źródło artykułu: