Premier League. Arsenal w coraz większym kryzysie. Kolejna porażka w kiepskim stylu

PAP/EPA / Catherine Ivill / Na zdjęciu: Charlie Taylor i Willian
PAP/EPA / Catherine Ivill / Na zdjęciu: Charlie Taylor i Willian

Arsenal znowu nie powalił na kolana swoim stylem gry, popełnił proste błędy i przegrał mecz na własne życzenie. Porażka z Burnley 0:1 powoduje, że "Kanonierzy" są tuż nad strefą spadkową.

Arsenal nie wygrał czterech ostatnich spotkań i potrzebował punktów natychmiast. Burnley zamierzało wydostać się ze strefy spadkowej. Powodzenie tej misji przed świętami Bożego Narodzenia na pewno pozwoliłoby złapać nieco oddechu. Jednak to "Kanonierzy" na początku spotkania na Emirates Stadium dyktowali tempo gry, częściej byli przy piłce. Bardzo aktywny był Alexandre Lacazette, który zmuszał defensywę rywali do ciężkiej pracy.

Burnley w pierwszej połowie oddało tylko dwa strzały. Jedynie Chris Wood stworzył poważne zagrożenie. Obrona musiała non stop gonić za Pierrem-Emerickiem Aubameyangiem i Bukayo Saką. Utrudniała oddanie celnego strzału. Pierwsza połowa była bez goli i skromna grupa kibiców na stadionie liczyła, że w drugiej połowie mecz się rozkręci.

Po wznowieniu gry goście pozwolili sobie na nieco bardziej otwarty futbol i wymianę ciosów. Arsenal tracił kontrolę w środku pola, co źle zniósł mentalnie Granit Xhaka. Przed 60. minutą uderzył rywala przy spięciu z nim, za co dostał czerwoną kartkę. Osłabienie Arsenalu było niczym woda na młyn dla Burnley, które wrzuciło wyższy bieg.

ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Tomasz Iwan ocenia grę reprezentacji Polski. "Kadra jest w trakcie budowy. Gra bez pomysłu i tożsamości"

Coraz lepsza gra zawodników Seana Dyche'a przyniosła gola w 73. minucie. O piłkę dorzucaną z narożnika boiska walczyli Aubameyang i Josh Brownhill. Gabończyk wygrał pojedynek główkowy, ale tak niefortunnie strącił piłkę, że wbił ją do własnej siatki.

Do końca meczu Burnley postanowiło zamurować swoją bramkę. Arsenal rozpaczliwie atakował, ale nie potrafił sforsować zasieków obronnych przeciwnika i przegrał 0:1.

"The Gunners" są w naprawdę trudnej sytuacji. Mają pięć punktów przewagi nad strefą spadkową, ale z meczu na mecz grają coraz gorzej. Z dna tabeli Premier League uciekło za to Burnley.

Arsenal FC - Burnley FC 0:1 (0:0)
0:1 - Pierre-Emerick Aubameyang (sam.) 73'

W drugim wieczornym meczu Leicester City pewnie pokonało u siebie Brighton & Hove Albion 3:0. Wszystkie bramki padły w pierwszej połowie. Dubletem popisał się James Maddison, a przy obu jego golach asystował Jamie Vardy.

Leicester City - Brighton and Hove Albion 3:0 (3:0)
1:0 - James Maddison 27'
2:0 - Jamie Vardy 41'
3:0 - James Maddison 44'

Czytaj też:
Tottenham zgubił ważne punkty
Liverpool zawiódł z beniaminkiem

Komentarze (1)
avatar
Pawto Pawto Pawtowski
14.12.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
I gdzie sa teraz znafcy co narzekali i krytykowali Arsena Wengera ? Że jest ciulowym trenerem :D