Najpóźniej 25 lipca II-ligowiec miał otrzymać ok. 80 tys. zł za swojego piłkarza. Ta kwota nie wpłynęła jednak na konto Lechii, a działacze z Pomorza nie przedstawili swojego stanowiska w sprawie.
- Arka próbowała zarejestrować Emila za naszymi plecami. Nie wywiązali się najpierw z płatności. Później stwierdzili, że gdy nie zapłacą, to umowa nie wchodzi w życie - powiedział Radiu Zachód wiceprezes klubu z Zielonej Góry, Krzysztof Stacewicz.
Całe zamieszanie może mieć związek z Andrzejem Czyżniewskim. Nowy dyrektor sportowy Arki nie udzielił komentarza w sprawie, a według Stacewicza to właśnie on robi wszystko, by Emil Drozdowicz do Gdyni nie trafił. - Szuka przeróżnych kruczków. Momentami byłoby zabawnie, gdyby nie chodziło o niebagatelną kwotę - stwierdził wiceprezes Lechii.
- Nie jest tak, że klub nie jest zainteresowany tym transferem. Trwają jednak rozmowy z innymi piłkarzami - oznajmił z kolei rzecznik prasowy Arki, Tomasz Rybiński.
Przypomnijmy, że w ubiegłym sezonie Emil Drozdowicz reprezentował barwy GKP Gorzów Wlkp., dla którego strzelił 12 bramek w I lidze.