PKO Ekstraklasa: Jagiellonia Białystok - Górnik Zabrze. Jaga kontynuuje domową serię zwycięstw

PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Jesus Imaz i Adrian Gryszkiewicz
PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Jesus Imaz i Adrian Gryszkiewicz

Jagiellonia Białystok pokonała 1:0 (0:0) Górnik Zabrze w meczu 14. kolejki PKO Ekstraklasy. Dla podopiecznych Bogdana Zająca było to czwarte kolejne zwycięstwo na własnym stadionie.

Z Białegostoku, Kuba Cimoszko

Od kilkunastu miesięcy Jagiellonia Białystok miała problem z postawą w meczach u siebie. Odkąd jednak epidemia COVID-19 wymusiła zamknięcie stadionów, to sytuacja niespodziewanie się odmieniła. 3 kolejne zwycięstwa sprawiły, że Górnik Zabrze musiał mieć się na baczności przed przyjazdem na Podlasie.

Ostatecznie zespół ze Śląska okazał się kolejnym, który musi wrócić na tarczy. Zdecydowała o tym nieco przypadkowa akcja z 52. minuty spotkania. Wówczas sytuacyjne zagranie Tarasa Romanczuka za plecy obrońców rywali oraz niepewne wyjście Martina Chudego na skraj pola karnego wykorzystał Jesus Imaz, który zgarnął piłkę tuż sprzed niego i strzelił do pustej bramki.

Mecz skończył się zwycięstwem gospodarzy 1:0, choć mogło być zupełnie inaczej. Po pierwszej połowie był bowiem bezbramkowy remis, a goście mogli pluć sobie w brodę. Mieli znaczną przewagę, łatwiej konstruowali akcje i stworzyli kilka klarownych sytuacji. Kilka razy piłkę odbijał jednak młody Xavier Dziekoński lub w ostatniej chwili na jej drodze stawali obrońcy. Najlepszą okazję w 22. minucie miał Jesus Jimenez, który przez pół boiska biegł sam na sam z bramkarzem i na koniec fatalnie przestrzelił.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wolej-poezja! Prześliczny gol piłkarki FC Barcelona

Trener Bogdan Zając zapowiadał przed meczem, że ma plan na zwycięstwo, ale do przerwy zupełnie nie było tego widać. Jego podopieczni nie mieli pomysłu na rozmontowanie defensywy przeciwnika i najczęściej bazowali na długich piłkarz, które z reguły były stracone. Raziła też ich niedokładność przy wielu zagraniach. Do tego ewidentnie brakowało ruchu, a do tego piłkarze grający na bokach niepotrzebnie schodzili do środka. W efekcie praktycznie niewidoczni byli Maciej Makuszewski i Fiodor Cernych, a także bohater niedawnych meczów u siebie Jakov Puljić. Nic więc dziwnego, że dużo lepsze wrażenie sprawiali zawodnicy Marcina Brosza. Choć ich przekleństwem również często był brak wymiany kilku celnych podań.

Druga część zaczęła się w sposób, który zwiastował kontynuację tego co dotąd widzieliśmy. Już po kilkunastu sekundach fantastyczną obroną nogą popisał się Dziekoński, zatrzymując płaską bombę Alexa Sobczyka z ostrego kąta. Piłkarze Górnika przeważali, ale gdy Jagiellonia niespodziewanie otworzyła wynik to nagle wszystko uległo zmianie.

Od momentu gola Imaza sytuacja na boisku się wyrównała. Białostoczanie zaczęli grać dość pewnie w obronie i choć zabrzanie wciąż byli dużo częściej przy piłce, to niewiele z tego wynikało. Co prawda w 68. minucie rezerwowy Piotr Krawczyk trafił do siatki, ale był na ewidentnym spalonym kontrolowanym przez defensywę rywala.  Lepsze sytuacje mogliśmy zobaczyć pod drugą bramką, gdzie coraz bardziej otwierający się przyjezdni zostawiali miejsce do przeprowadzania groźnych kontrataków. Dobre strzały Cernycha (dwukrotnie), Puljicia i wprowadzonego w końcówce Bartosza Bidy odbijał jednak Chudy.

Jagiellonia Białystok - Górnik Zabrze 1:0 (0:0)
1:0 - Jesus Imaz 52'

Składy:

Jagiellonia Białystok: Xavier Dziekoński - Paweł Olszewski, Bogdan Tiru, Ivan Runje, Bartłomiej Wdowik - Martin Pospisil, Taras Romanczuk - Maciej Makuszewski (77' Bartosz Bida), Jesus Imaz, Fiodor Cernych (77' Ariel Borysiuk) - Jakov Puljić (90' Kris Twardek).

Górnik Zabrze: Martin Chudy - Michał Koj, Przemysław Wiśniewski, Adrian Gryszkiewicz - Roman Prochazka (62' Alasana Manneh) - Giorgos Masouras (71' Krzysztof Kubica), Daniel Ściślak (62' Norbert Wojtuszek), Bartosz Nowak, Erik Janża (84' Michał Rostkowski) - Alex Sobczyk (62' Piotr Krawczyk), Jesus Jimenez.

Żółte kartki: Fiodor Cernych, trener Bogdan Zając, Taras Romanczuk, Bartosz Bida - Jesus Jimenez.

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Widzów: -.

Bez goli w Gliwicach, Legia Warszawa mistrzem jesieni>>>

Komentarze (0)