Przed sobotnim spotkaniem, nastroje w Lechii Gdańsk nie mogły być dobre. Drużyna znad morza cztery razy z rzędu ponieśli porażki, do tego nie zdobyli w tym czasie ani jednego gola. Biorąc pod uwagę przewrotność polskiej ligi tę czarną serię oraz fakt, że w ostatnim czasie Cracovia miała patent na Lechię - w poprzednim sezonie wygrała z nią wszystkie cztery mecze, można było się spodziewać przełamania gdańszczan.
Od początku spotkanie było dosyć otwarte, choć brakowało konkretów obu zespołów pod bramkami. W końcu nadeszła 15. minuta. Po tym jak Ivan Marquez sfaulował Omrana Haydary'egp, doskonale z rzutu wolnego strzelił Rafał Pietrzak. Piłka po rękach Karola Niemczyckiego znalazła drogę do bramki. Lechia strzeliła gola po 384 minutach.
Później też gdańszczanie mieli więcej do powiedzenia. Piłkarze Piotra Stokowca grali bardzo dobrze. Było widać sporą przewagę w przesuwaniu się na boisku, szybko doskakiwali do rywali, którzy przesuwali się bezradnie na boisku. Dobrze wyglądała też gdańska obrona, przypominająca Lechię sprzed tego sezonu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za gol! Ręce same składały się do oklasków
Po pierwszej połowie Lechia prowadziła 1:0 i Michał Probierz sam najlepiej wystawił ocenę poczynań swojego zespołu, zmieniając w przerwie aż trzech piłkarzy. Na pewno były to korekty na plus, gdyż Lechia przestała już tak dominować. Piłka przez większość czasu przebywała na połowie Lechii, nic z tego jednak nie wynikało.
Gdańszczanie przede wszystkim czyhali na błędy Cracovii. Cofnęli się pod własne pole karne. Lechia była wciąż bardzo pewna w grze defensywnej i w końcu dołożyła coś w ataku.
Resztki optymizmu, który mogli mieć jeszcze w sobie krakowianie wyparowały w 79. minucie, kiedy drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Michael Gardawski. Po tym jak obrońca zszedł z boiska, kolejny raz bardzo dobrze rzut wolny wykonał Rafał Pietrzak. Po jego wrzutce, piłkę głową do bramki skierował Maciej Gajos.
Lechii wciąż było mało. Po minucie piłka kolejny raz wpadła do bramki, jednak Kenny Saief był na minimalnym spalonym. To, jak bardzo podobała się gra Lechii Gdańsk trenerowi było widać po tym, kiedy zdecydował się na pierwszą zmianę - miało to miejsce dopiero w 88. minucie.
W samej końcówce Cracovię dobił duet rezerwowych. Conrado dograł do Jaroslava Mihalika, a ten ustalił wynik spotkania. Lechia wygrała 3:0, przełamując się na koniec roku. Ta wygrana była potrzebna gdańskiej drużynie przede wszystkim ze strony mentalnej. Cracovia nie będzie miała natomiast spokojnej przerwy przed drugą rundą.
Cracovia - Lechia Gdańsk 0:3 (0:1)
0:1 - Rafał Pietrzak 15'
0:2 - Maciej Gajos 81'
0:3 - Jaroslav Mihalik 90+4'
Składy:
Cracovia: Karol Niemczycki - Cornel Rapa, Dawid Szymonowicz, Ivan Marquez, Michael Gardawski - Damir Sadiković - Thiago (46' Ivan Fiolić), Pelle van Amersfoort (90+2' Przemysław Kapek), Milan Dimun (70' Daniel Pik), Patryk Zaucha (46' Florian Loshaj) - Rivaldinho (46' Filip Piszczek).
Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Karol Fila (90+3' Jaroslav Mihalik), Michał Nalepa, Kristers Tobers, Rafał Pietrzak - Omran Haydary (90' Bartosz Kopacz), Jakub Kałuziński, Jarosław Kubicki, Maciej Gajos, Kenny Saief (88' Conrado) - Flavio Paixao.
Żółte kartki: Gardawski, Pik (Cracovia), Kubicki, Paixao, Fila, Haydary, Kałuziński (Lechia).
Czerwona kartka: Gardawski (Cracovia) 79' / za faul.
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).
Mecz odbył się bez udziału publiczności.