Po rundzie jesiennej ŁKS Łódź jest wiceliderem pierwszej ligi i dość pewnym - jak się wydaje krokiem - zmierza do Ekstraklasy. A Pirulo to jeden z liderów drużyny. Hiszpański pomocnik zagrał tej jesieni 16 meczów, w których strzelił 8 goli, co daje mu miejsce w czołówce strzelców I ligi. Jak mówią w Łodzi, w tym momencie ciężko sobie wyobrazić ten zespół bez niego. No, ale właśnie? Czy kibiców łódzkiego klubu może czekać taka nieprzyjemna perspektywa? Pojawiły się plotki, że Pirulo przyglądają się działacze kilku mocniejszych polskich klubów, na czele z Lechem Poznań i Śląskiem Wrocław. WP SportoweFakty postanowiły przyjrzeć się tej sprawie. Co się okazuje? Owszem, zainteresowanie tym graczem jest, ale...
- Ale nie ma żadnych zapytań czy ofert z Polski - zaznacza w rozmowie z nami Daniel Sobis, menedżer, który pomagał sprowadzać Pirulo do Polski. - Obecnie sytuacja wygląda tak, że o Pirulo pytają topowe kluby z Indii, zespoły z kraju arabskiego oraz dwie drużyny z Hiszpanii, z Segunda Division - precyzuje Sobis.
A czy to oznacza rychły transfer? - Niemal na pewno nie. Bo pytające o Pirulo zespoły mogłyby się na niego zdecydować, gdyby był do wzięcia za darmo. Te drużyny nie płacą kwot transferowych, a piłkarz ma umowę z ŁKS do lata 2022 roku, więc klub, co logiczne, nie puści go bez kwoty odstępnego - wyjaśnia Sobis.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wolej-poezja! Prześliczny gol piłkarki FC Barcelona
Zawodnik, jak wynika z naszych informacji, nie ma też w kontrakcie klauzuli odstępnego, a ŁKS nie wyznaczył oficjalnej ceny za niego - po prostu łódzki klub jest tu "panem sytuacji" i w obliczu walki o powrót do Ekstraklasy niemal na pewno nie puści tego zawodnika.
Oczywiście, okienko dopiero się otwiera i wiele może się jeszcze zdarzyć, ale wszystko wskazuje na to, że Pirulo dokończy sezon w Łodzi.