Bez nerwowych ruchów w Legii

Żal i smutek. Takie odczucia towarzyszą działaczom warszawskiej Legii po porażce w europejskich pucharach. Przy Łazienkowskiej nie będzie jednak nerwowych ruchów - czytamy na łamach Przeglądu Sportowego.

Legia Warszawa w miniony czwartek zremisowała u siebie z Broendby Kopenhaga 2:2. W pierwszym meczu na wyjeździe również padł remis 1:1, ale ostatecznie awans uzyskali Duńczycy. Dla zespołu Jana Urbana to duży cios, bo rzeczywiście gra legionistów wyglądała obiecująco. Zabrakło jednak skuteczności. W drugim meczu świetnie bronił golkiper Broendby.

Porażka Legii wprawdzie spowodowała, że klub stracił zarówno pod względem sportowym jak i ekonomicznym, ale przy Łazienkowskiej nikt szat nie rozdziera. - Z punktu ekonomicznego na pewno zakładaliśmy większe przychody, przede wszystkim z praw telewizyjnych, ale z drugiej strony nie były to jakieś wielkie kwoty i to, że tych pieniędzy nie zarobimy nie będzie jakoś bolesne dla naszego budżetu - mówi przewodniczący rady nadzorczej KP Legia, Paweł Kosmala.

Szefowie nie planują nerwowych ruchów, bo mają świadomość, że podopieczni Urbana zagrali na prawdę dobry mecz. - Z drugiej strony wiem, że jesteśmy na dobrej drodze. Nikt kto w czwartek pofatygował się na Legię nie mógł się wstydzić za jej zawodników. Oni grali tak, jak nikt tego nie robi w naszej lidze. Na dobrą sprawę trudno wymienić kogoś, kto zawiódł. Dlatego martwi mnie część komentarzy jakie przeczytałem po tym spotkaniu. Bo jak można było postawę Legii uznać za kompromitację, a z takimi stwierdzeniami się spotkałem - dodaje Kosmala.

Sam szkoleniowiec również może być pewny utrzymania posady. W rozmowie z dziennikarzami przyznał, że po meczu konsultował się z władzami klubu, ale nie było mowy o dymisji. - lepiej odpaść z twarzą, jak teraz, niż w takim stylu jak z FK Moskwa. Wszyscy mówią, że to już trzeci raz, ale ja z wiadomych względów Wilna nie liczę. Nie boję się wziąć na siebie odpowiedzialności, wielokrotnie to robiłem, ale proszę mi uwierzyć, iż przed rokiem bardzo trudno było przygotować drużynę. I nie mieliśmy argumentów na niezły rosyjski zespół - wspomina Urban.

Źródło artykułu: