Damien Perquis: Z polskiej kadry zostały mi piękne wspomnienia, buty i piłka
Damien Perquis zakończył niedawno karierę, ale na brak zajęć nie narzeka. Rozkręca biznes, robi kurs trenerski, współpracuje z telewizją. - Był czas, że za dużo piłem, ale z gry w piłkę i tak mam piękne wspomnienia - mówi WP SportoweFakty.
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Po zakończeniu kariery miałeś plany zarówno związane z piłką, jak i biznesem. Co się udało zrealizować?
Damien Perquis, 14-krotny reprezentant Polski: Miałem w planach zostać trenerem i wprowadzam to w życie. Jestem asystentem trenera rezerw w klubie Gazelec Ajaccio, gdzie grałem pod koniec kariery. To przetarcie i przygotowanie do kariery szkoleniowej. Jestem też w trakcie kursu trenerskiego. Poza tym, jeśli chodzi o piłkę, od niedawna jestem konsultantem telewizji beIN Sports. Biorę udział w programie, gdzie komentujemy najważniejsze wydarzenia piłkarskie tygodnia. Niedawno skomentowałem też mecz ligi hiszpańskiej Sevilla - Osasuna.
To był pierwszy skomentowany przez ciebie mecz?
Nie. Wcześniej komentowałem w Eurosporcie MLS, również z racji tego, że grałem w tej lidze. Natomiast teraz jestem głównie konsultantem w studiu, choć być może niedługo znów będę komentował mecze. Firma, jak pewnie niektórzy wiedzą, która kupiła prawa do transmisji meczów ligi francuskiej, ma problemy finansowe. Niewykluczone więc, że liga francuska szeroko trafi do stacji, z którą współpracuję, a to da nowe możliwości.
Czyli nie żałujesz swojej reprezentacyjnej kariery?
Nie, absolutnie nie! O tych świetnych niezapomnianych momentach już mówiłem. Najlepsze wspomnienia z reprezentacji mam w głowie, ale mam też i materialne. Zachowałem buty, w których grałem dla Polski, mam też piłkę z Euro 2012 z podpisami kolegów z reprezentacji. Jedyne, czego żałuję, to że tak nagle się to urwało, skończyło. W pewnym momencie, niedługo po Euro, nie było już klimatu do powoływania graczy z dwoma paszportami.
A kiedy ostatni raz byłeś w Polsce?
Trochę czasu minęło. Wybierałem się na mecz Legii Warszawa, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło.
Na mecz Legii? Dlaczego akurat na Legię?
Po raz pierwszy miałem wpaść, gdy grał tu Hildeberto Pereira, z którym wcześniej grałem w Nottingham Forest. Nieraz na mecz Legii zapraszał mnie też Konrad Paśniewski, którego znam z kadry, gdzie był naszym kierownikiem. Mam nadzieję, że w końcu się uda wpaść, choć teraz, z oczywistych względów, to niemożliwe.
OGLĄDAJ MECZE REPREZENTACJI W PILOCIE WP
