Echa meczu Stal - Widzew: Niezadowolony Bieniuk

W Widzewie Łódź wciąż nie gra Radosław Matusiak, który w Stalowej Woli przesiedział całe spotkanie na ławce rezerwowych. Piłkarze Stali, po dwóch porażkach z rzędu są w trudnej sytuacji. W następnym pojedynku Stalowcy muszą już wygrać.

Niezadowolony Bieniuk

Po meczu jednym z najbardziej niezadowolonych piłkarzy był Jarosław Bieniuk. Obrońcy Widzewa mecz ze Stalą nie wyszedł chyba tak, jakby on sam sobie to wymarzył. W 39. minucie po jego błędzie przed doskonałą szansą stanął napastnik Stali - Jurii Michalczuk. Na szczęście dla Bieniuka sytuacji on nie wykorzystał.

Po meczu Bieniuk komentował: - Mam nadzieję, że ostatni raz tu przyjeżdżam. To się mija z celem. To są boiska, na których nie powinno się rozgrywać meczów. Tragedia. Płyta jest nie dość, że nierówna, to twarda. Jeżeli drużyna chce się bronić i wybijać piłkę do przodu to warunki są idealne.

Piłkarz Widzewa nie zauważył jednak, że w sobotnim meczu zawodnicy Stali Stalowa Wola także atakowali, a nawet mieli lepsze sytuacje do zdobycia gola niż łodzianie. W wygranym przez Widzew pojedynku znacznie lepiej od Bieniuka zaprezentował się jego partner z obrony Ugochukwu Ukah. Jak mówi pewne polskie przysłowie - złej baletnicy, to i rąbek u spódnicy przeszkadza.

Co ten temat szkoleniowiec Stali? - Myślę, że to nie tak. Widzew nie mógł sobie poradzić z naszą przewagą. Zawsze, gdzie się broniliśmy mieliśmy przewagę jednego, dwóch zawodników. Widzew później grał raczej dłuższe piłki. W powietrzu chyba ciężko jest, żeby trawa rosła tak wysoko - stwierdził Przemysław Cecherz. Tematu nie podjął opiekun łodzian. - Ja nie wchodziłem na płytę, sędzia mnie puszczał tylko do linii. Nawet nie wiem jakie jest boisko - wyjaśnił Paweł Janas.

- To jest specyficzny stadion - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Adrian Budka, kapitan Widzewa.

Kiedy zagra Matusiak?

W meczu przeciwko Stali na murawie stadionu nie pojawił się Radosław Matusiak. Snajper Widzewa nie zagrał także w poprzednim pojedynku łodzian z Górnikiem Łęczna. - Mamy taką szeroką kadrę, że ja muszę zrobić takie zmiany, które są potrzebne zespołowi. W dwudziestu nie będziemy grać. Na tej pozycji w tej chwili gra Robak, to pięciu będzie tam grało? Tu jest na razie duża rywalizacja - wyjaśniał na pomeczowej konferencji prasowej Paweł Janas. - Musi walczyć o miejsce. Na razie zespół wygrywa - dodał szkoleniowiec.

Lepiej niż z Dolcanem, nadzieja przed KSZO

Zespół ze Stalowej Woli rozegrał już dwa spotkania na własnym stadionie. Oba przegrał. - Jakbyśmy z takim zaangażowaniem, z taka grą zagrali w pierwszym meczu na inaugurację to myślę, że wynik meczu byłby dużo lepszy. Zrobiliśmy w sobotę wszystko co mogliśmy i możemy śmiało powiedzieć, że przegraliśmy, ale z podniesionymi głowami. To napawa jakimś optymizmem. Dlaczego już mamy się poddawać? - zastanawiał się konferencji po meczu trener zespołu z Podkarpacia.

Następne spotkanie zielono-czarni zagrają z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, czyli lokalnym rywalem. Ten pojedynek Stalowcy muszą już wygrać, bo inaczej ich sytuacja nie będzie godna pozazdroszczenia. Po takim meczu jak z Widzewem wśród kibiców Stali musi być jednak nadzieja, że KSZO Stalowcy mogą bez problemu pokonać.

Źródło artykułu: