Dumna księżniczka ukradkiem wspięła się na fotel lidera - po meczu Flota - Sandecja

Flota Świnoujście wciąż traktowana jest w opinii większości kibiców i komentatorów jako Kopciuszek pierwszoligowych boisk. Tak więc trudno dziwić się powszechnej opinii, jakoby przewodnictwo ligowej tabeli miało okazać się dla świnoujścian - krótką bajką. Pamiętajmy jednakże, że najwartościowszą zaletą bajkowego Kopciuszka była pracowitość. I to głównie ona wywindowała Flotę na pozycję lidera.

Pięć bramek strzelonych, zero straconych, komplet punktów i wielce korzystne wrażenie - to bilans startu rozgrywek w wykonaniu Floty. Bilans o tyle efektowny, co zaskakujący. Tuż przed startem rozgrywek, po serii nieudanych sparingów, skazano Flotę na pożarcie większości ligowych rywali. Dzieje się jednak inaczej! To wyspiarze nokautują rywali i ucinają wszelkie rozmowy na temat równorzędnej, piłkarskiej rywalizacji.

Przed sezonem trzeba było zbudować w Świnoujściu nową kadrę, prawie od fundamentów. Informacyjny bałagan i opuszczona kurtyna tajemnic nie pozwalała kibicom na obserwowanie poczynań szkoleniowca Floty, Petra Némeca. Do mediów przenikały zdawkowe informacje, a nazwiska testowanych piłkarzy, niejednokrotnie pozostawały zagadką. Po dwóch kolejkach rozgrywek, można zaryzykować nieśmiałe stwierdzenie, że wyspiarze zmienili nie tylko personalia, ale również typ i profil zawodników. Sztab szkoleniowy postawił na dynamikę, szybkość i element zaskoczenia. I choć Flota nadal prowadzi grę schematyczną, to przewyższa rywali przygotowaniem fizycznym i ambicją w walce o każdy centymetr murawy. Właśnie dzięki temu, wyspiarze mogli spokojnie kontrolować przebieg spotkań z Motorem i Sandecją od pierwszych do ostatnich minut. Nawet w końcówkach, kiedy przeciwnicy oddychali już rękawami swoich koszulek. Wielkim atutem Floty stała się obecnie długa ławka rezerwowych. Po konfrontacji z Sandecją Petr Némec potwierdził, iż ma spory komfort manewru w składzie. – Po zmianach, które dokonałem, weszli zawodnicy z wielką chęcią do gry. Wchodzący piłkarze rozumieją, że mamy szeroką kadrę i może grać tylko jedenastu zawodników. Muszą wykorzystywać każdą szansę, którą dostają. I tak się właśnie dzieje! Trafienia Floty są głównie dziełem nowych nabytków, także tych wchodzących z ławki rezerwowych.

Każdy kij ma swój drugi koniec i ten koniec najczęściej ukazuje jakieś "ale". Mój, osobisty znak zapytania, który stawiam przy niespodziewanym liderze jest znaczący i wyraźny. Dotychczas, Flota obroniła Twierdze Uznam przed wyjątkowo marnymi najeźdźcami. Najpierw sprawdziła możliwości pierwszoligowego "Filipa z konopi" – Motoru Lublin. Możliwości, przyznajmy, niewielkie. A w drugiej kolejce ograli beniaminka – Sandecje. Nowosączanie przyjechali nad morze pociągiem i po dziesięciu minutach równorzędnej gry, zwinęli maszty. Oczywiście, przyjezdni walczyli, ale zabrakło im sportowych argumentów, aby przeciwstawić się Flocie. Dodatkowo, wyspiarze powinni, tak słabo dysponowanym rywalom, zapakować znacznie okazalszy balast bramek. Niestety, masowo marnowali doskonałe, podbramkowe sytuacje. Przy konstruowaniu akcji ofensywnych wciąż zdarzają się nieporozumienia, które z dużym prawdopodobieństwem wykorzystaliby potentaci ligi. Dodatkowo, świnoujścianie ponownie zbijają spory kapitał na elemencie zaskoczenia, wynikającym z gruntownego przebudowania kadry.

Reasumując, w Świnoujściu narodziła się nowa, pierwszoligowa siła. To na pewno! Na ile jest ona groźna dla faworytów rozgrywek – ciężko stwierdzić. Na dzień dzisiejszy wyspiarze mają prawo świętować. Poważniejsze sprawdziany czekają tuż za rogiem... Wszystkie wątpliwości, jak zwykle, zweryfikuje boisko.

Komentarze (0)