Polonia gra, a bramki strzela Śląsk
Początek meczu, jak to zwykle bywa, należał do gospodarzy. Na przeszkodzie zawodnikom Polonii stawał jednak Ivo Vazgec, który dobrze spisywał się w bramce drużyny z Wrocławia. Zawodnicy Śląska dali o sobie znać po dziesięciu minutach, kiedy to z piłką w pole karne wpadł Marek Gancarczyk. Został on jednak powstrzymany przez Tomasza Jodłowca. W 23. minucie wrocławianie byli już bardzo blisko objęcia prowadzenia. Z rzutu wolnego potężnie uderzył Amir Spahić, a po rykoszecie piłka trafiła w słupek. Było to groźne ostrzeżenie dla gospodarzy.
Na odpowiedź Czarnych Koszul nie trzeba było jednak długo czekać. Najpierw fatalnie spudłował Łukasz Trałka, a chwilę później tak samo uczynił Filip Iwanowski. Niewykorzystane sytuacje się mszą - mówi piłkarskie przysłowie. I rzeczywiście. W 37. minucie podopieczni Ryszarda Tarasiewicza przeprowadzili akcję, po której padł gol dla Śląska. Z głębi pola prostopadle za plecy obrońców zagrał Antoni Łukasiewicz, a Marek Gancarczyk dopełnił tylko formalności.
W tej części gry bramki już nie padły. Po ciekawej, pierwszej połowie Śląsk prowadził w Warszawie 1:0.
Fatalne zagranie Łukasiewicza
Druga część pojedynku rozpoczęła się fatalnie dla gości, a znakomicie dla gospodarzy. W 47. minucie fatalny błąd popełnił Łukasiewicz, który chciał wycofać piłkę do tyłu. Futbolówkę przejął jednak Ivanowski i bez problemów umieścił ją w siatce. Po tym golu tempo gry jakby ustało. Zawodnicy jednej i drugiej drużyny starali się atakować, brakowało dobrych okazji strzeleckich. Było to zalążkiem tego, co miało dziać się w dalszych minutach tego spotkania.
Później co chwilę było groźnie raz pod bramką jednej, raz drugiej drużyny. Dobrze prezentowali się jednak golkiperowie obu zespołów.
Najpierw poprzeczka, potem rzut karny
Akcje Śląska były jednak coraz groźniejsze. Z doskonałej strony pokazywał się zwłaszcza Marek Gancarczyk, który siał spustoszenie w szeregach Polonii. I tak w 68. minucie minął on Jodłowca i strzelił... w poprzeczkę. Próbował jeszcze dobijać Janusz Gancarczyk, ale bez powodzenia. Chwilę później uderzał jeszcze świeżo wprowadzony Jacek Kosmalski, ale świetną interwencją, kolejną już w tych zawodach, popisał się Vazgec.
W 76. minucie po raz kolejny przypomniał o sobie Marek Gancarczyk. Pomocnik Śląska wpadł w pole karne, gdzie został sfaulowany. Sędzia podyktował jedenastkę, które pewnie wykorzystał Sebastian Dudek.
Polonia w piłkarskim raju, Śląsk w piekle
Po zdobyciu gola goście skupili się, co jest naturalne, na defensywnie. Gospodarze atakowali, ale te ataki nie przynosiły rezultatu. Wydawało się już, że pojedynek zakończy się zwycięstwem drużyny ze stolicy Dolnego Śląska, aż tu nagle Marcelo Sarvas doprowadził do wyrównania. Sekundy później dośrodkowywał Milan Nikolić, a bramkę strzałem głową zdobył Daniel Gołębiewski. Było to 120 sekund, które zmieniło totalnie losy spotkania. Wrocławianie zamiast trzech punktów do domu wrócą z niczym.
Mecz pomiędzy Polonią a Śląskiem dostarczył ogromnej ilości emocji. Końcówka była przeznaczona dla widzów o twardych nerwach. Piłkarze Śląska za stratę punktów mogą winić tylko siebie. Zawodnikom Czarnych Koszul po ostatnim gwizdku humory musiały wyjątkowo dopisywać. Takie zwycięstwa smakują przecież najlepiej.
Polonia Warszawa - Śląsk Wrocław 3:2 (0:1)
0:1 - Marek Gancarczyk 37'
1:1 - Ivanowski 47'
1:2 - Dudek 76' (k.)
2:2 - Sarvas 90'
3:2 - Gołębiewski 91'
Składy:
Polonia: Przyrowski - Dziewicki, Jodłowiec, Kozioł, Mynar, Lato, Mierzejewski (71' Kosmalski), Sarvas, Trałka (46' Nikolić), Zasada, Ivanowski (74' Gołębiewski).
Śląsk: Vazgec - Pawelec, Celeban, Spahić, Wołczek, Marek Gancarczyk, Łukasiewicz, Dudek, Ulatowski, Janusz Gancarczyk (89' Biliński), Szewczuk.
Żółte kartki: Kozioł, Sarvas (Polonia) oraz Szewczuk, Janusz Gancarczyk, Celeban (Śląsk).
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Widzów: 3500.
Najlepszy piłkarz Śląska: Marek Gancarczyk.
Najlepszy piłkarz Polonii: Radek Mynar.
Piłkarz meczu: Daniel Gołębiewski.