Artur Długosz: Widzew Łódź rozegrał drugi mecz, odniósł drugie zwycięstwo, a na waszym koncie zero punktów. Coś tu nie gra.
Marcin Robak: Rozmawiałem na ten temat i nie wiadomo, czy będziemy mieć te ujemne punkty czy zaczniemy od zera. My się cieszymy, że zdobyliśmy sześć punktów w dwóch meczach i to nas na pewno buduje, bo wiadomo, że kolejny sezon gramy w pierwszej lidze, ale może te mecze zwycięskie szybko pomogą nam zapomnieć o tym, że mieliśmy w tym sezonie występować w Ekstraklasie.
Macie doskonały początek. Widzew udowadnia chyba wszystkim, że zasługuje na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce
- Tak, ale to na razie były dopiero dwa mecze. Przed nami jeszcze dużo spotkań i w każdym musimy potwierdzać to, że miejsce nasze jest w Ekstraklasie. Żeby w niej grać znowu następny sezon musimy walczyć. Mam nadzieję, że nam się to uda tak jak w poprzednich rozgrywkach.
Widzew po dwóch meczach ma trzy strzelone bramki, dwa zwycięstwa, a Cracovia Kraków ma tych punktów zero i straconych osiem goli. Coś tu chyba nie pasuje.
- My się skupiamy na swoim zespole. Ja nie patrzę na Cracovię, bo wiadomo, że oni grają w Ekstraklasie. My w każdym meczu chcemy grać o trzy punkty, zdobywać je i walczyć z powrotem o najwyższą klasę rozgrywkową. Wiadomo, że nie będzie łatwo, bo już poprzedni sezon pokazał, że każda drużyna do której jechaliśmy, czy też ona przyjeżdżała do nas, była bardzo skoncentrowana na tym, żeby zabrać jakieś punkty Widzewowi.
Nie ma teraz Ilijana Micanskiego, jesteś głównym kandydatem do tytułu króla strzelców.
- Głównym będę, jeżeli będę tak skuteczny jak w poprzednim sezonie. Wiadomo, że rywale będą bardziej koncentrować się na mojej osobie. Na pewno nie będzie łatwo zdobywać te bramki, ale na razie dwa spotkania - dwa gole. Mam nadzieję, że w następnych pojedynkach też będę skuteczny i będę zdobywał bramki dla Widzewa.
Wygrywasz na razie rywalizację z Radosławem Matusiakiem.
- Nie podchodzę do tego akurat tak, że wygrywam lub nie. On również mógłby grać obok mnie i moglibyśmy występować na dwóch napastników. Trener jednak decyduje, na razie wystawia jednego snajpera. Na pewno jeżeli wystawi w jakimś meczu dwóch napastników to Radek wyjdzie obok mnie.
Jak się gra z taką presją, że obojętnie gdzie się jedzie wszyscy liczą, że Widzew wygra i to wysoko?
- Akurat ja tego nie czuję. Wiem tylko do jakiej drużyny jedziemy. Wiedzieliśmy, że akurat w Stalowej Woli będzie komplet widzów, tak samo wiedzieliśmy, że Stal będzie chciała zdobyć jakieś punkty. My przyjechaliśmy jako faworyt, chcieliśmy udowodnić, że jesteśmy lepszą drużyną i udało nam się zdobyć o tą jedną bramkę więcej.
W pierwszej lidze wszyscy sprężają się na was maksymalnie. W Ekstraklasie byłoby zapewne łatwiej, bo bylibyście tylko jedną z wielu znanych ekip.
- Na pewno nam się lepiej gra, gdy gramy u siebie na stadionie Widzewa. Tam sobie stwarzamy więcej sytuacji bramkowych, a troszkę mniej na wyjazdach. Jeżeli byśmy grali w Ekstraklasie to na pewno wszystko inaczej by wyglądało, Widzew byłby beniaminkiem. Występujemy jednak w pierwszej lidze i my musimy grać ofensywnie, aby w każdym pojedynku zdobywać trzy punkty.
Przed wami derby Łodzi. Derby Łodzi w pierwszej lidze, a nie w Ekstraklasie.
- Każdy, po wejściu Widzewa do Ekstraklasy liczył, że derby będą w najwyższej klasie rozgrywkowej. Całkiem odwrotnie to się ułożyło i Widzew jest w I lidze, i ŁKS tak samo. Kibice żyją jednak derbami, obojętnie w której klasie rozgrywkowej. Dla nich to jest ważny mecz. Na pewno my jako zawodnicy w każdym meczu chcemy zdobywać punkty, ale to jest mecz wyjątkowy, żeby zdobyć trzy punkty i żeby kibice Widzewa byli zadowoleni.
Będzie jakaś specjalna mobilizacja na to spotkanie?
- Nie, to będzie mecz tak jak każdy. Wiemy, że kibice takimi spotkaniami żyją i na pewno, tak jak za każdym razem, zrobimy wszystko, aby zdobyć trzy punkty i żeby Widzew rządził w Łodzi.
Kto jest waszym głównym kandydatem do walki o Ekstraklasę?
- Weszła jedna groźna drużyna, jaką jest Pogoń Szczecin. Jest w tej lidze także nieobliczalne Podbeskidzie Bielsko-Biała, Znicz Pruszków. Jest spadkowicz Górnik Zabrze. Jest takich cztery, pięć zespołów, które będą walczyć do końca. Jeśli my będziemy grać dobrze, zdobywać punkty, to nie będziemy musieli się patrzeć na ekipy, które będą nas gonić.
Z pierwszej ligi chyba trudniej trafić do reprezentacji Polski niż z Ekstraklasy?
- Na pewno ciężko. Gdybym miał taki sezon jak w pierwszej lidze i zdobył w Ekstraklasie 20 bramek, to wiadomo, że mógłbym zostać powołany. Takie jest jednak życie. Ja w Widzewie czuję się dobrze. Kibice, zawodnicy i działacze liczą na mnie. Strzelam bramki i cieszę się, że gram w Łodzi, bo tutaj naprawdę dobrze mi się mieszka, dobrze mi się współpracuje z chłopakami, więc nie można narzekać.
Liczysz może jednak, że na jakąś konsultację dostaniesz powołanie?
- Trener kadry narodowej zaskakuje wszystkich, powołuje czasami takich zawodników, że nikt by się nie spodziewał. Wszystko jest w moich nogach. Jeżeli będę zdobywał bramki, będę skuteczny, to wiadomo, że może pojawi się taka okazja, by zadebiutować w reprezentacji Polski.