Minął tydzień od momentu, gdy Zbigniew Boniek poinformował o tym, że Jerzy Brzęczek nie będzie już dłużej selekcjonerem reprezentacji Polski.
Informacja spadła niczym grom z jasnego nieba. Głos w sprawie zabrał Marek Koźmiński - ten już w sobotę wiedział o tym, co nastąpi za dwa dni. Był zdziwiony, ale nie samą decyzją, a momentem, w którym doszło do zmiany.
Dyskusje o dymisji selekcjonera odbywały się już wcześniej - niemal po każdym występie reprezentacji. Finalnie na ruch zdecydowano się na dwa miesiące przed meczami o punkty i na pół roku przed Euro. - Jurek Brzęczek został położony na medialnym grillu dużo, dużo wcześniej. Oczywiście były ku temu przesłanki, ale z drugiej strony nie było aż tak źle, żeby go aż tak zaciekle krytykować - przyznał Koźmiński w rozmowie z gol24.pl.
ZOBACZ WIDEO: Jan Nowicki o zwolnieniu Jerzego Brzęczka. "Był świetnym piłkarzem, na trenera jednak nie wyglądał"
Brzęczek stracił posadę pomimo realizacji celów sportowych: uzyskał awans na Euro, utrzymał kadrę w najlepszej dywizji Ligi Narodów. Był jednak od dawna krytykowany za styl gry, a raczej jego braku. Dodatkowo mówiło się o konflikcie z Robertem Lewandowskim, co miało być ważnym powodem dymisji.
- Najłatwiej powiedzieć, że selekcjoner nie dogadywał się z Robertem Lewandowskim. To nie jest prawda, ale gdzieś tam problem istniał i trzeba było go rozwiązać - dodał Koźmiński.
Przypomnijmy, że nowym selekcjonerem Biało-Czerwonych został w czwartek Portugalczyk Paulo Sousa. W tym samym dniu zarząd PZPN oficjalnie przyjął uchwałę o odwołaniu Brzęczka. Sousa ma bardzo mało czasu na selekcję i wprowadzenie zmian. Już w marcu Polaków czekają mecze w ramach eliminacji do mistrzostw świata z Węgrami (25.03), Andorą (28.03) i Anglią (31.03).
Zobacz także:
Hertha Berlin podjęła decyzję. Jest nazwisko nowego trenera Krzysztofa Piątka!
"Takiego napastnika nie mają nawet w PSG". Zaskakujące słowa legendy o Miliku