Hertha Berlin - zamki na piasku. Wielka rewolucja w klubie Krzysztofa Piątka

Getty Images / Jan-Philipp Burmann / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek
Getty Images / Jan-Philipp Burmann / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek

- Hertha jest zbyt mocna, by spaść z Bundesligi, ale przykładów, że to się może stać, było aż nadto - mówi niemiecki dziennikarz Daniel Neuhaus. W klubie Krzysztofa Piątka doszło do rewolucji, jednak nikt nie gwarantuje, że da ona pozytywny efekt.

Jedno zwycięstwo w ośmiu ostatnich meczach Bundesligi, a gdyby wziąć pod uwagę tylko ostatnie cztery spotkania, berlińczycy wywalczyli zaledwie jeden remis (pozostałe trzy przegrali). Efekt? 14. miejsce w tabeli Bundesligi i 17 pkt. - tylko o dwa więcej niż 1.FC Koeln, które zajmuje miejsce barażowe.

I to wszystko w sytuacji, gdy po wejściu do klubu biznesmena Larsa Windhorsta, w ciągu półtora roku wydano na transfery ponad 144 mln euro (w tym 24 mln na Krzysztofa Piątka). Inwestycje okazały się klapą, a w trakcie 18 miesięcy pracę w stolicy Niemiec straciło aż czterech trenerów.

- Hertha powinna walczyć o pierwszą szóstkę, a na razie jest w szóstce, tyle że patrząc od dołu tabeli. Berlin zasługuje na klub w europejskich pucharach, tymczasem dziś bliżej tego celu jest Union. To wielka zadra w sercach sympatyków Herthy - mówi WP SportoweFakty Artur Wichniarek, który przywdziewał barwy berlińczyków w latach 2003-2006 i 2009-2010.

Rewolucja na ławce i w gabinetach

Po ostatniej dotkliwej porażce z Werderem Brema (1:4) z posadą trenera w ekipie ze stolicy Niemiec pożegnał się Bruno Labbadia. Ale to nie wszystko - stanowisko stracił też dyrektor sportowy Michael Preetz. Nowym szkoleniowcem Herthy została jej legenda z boiska (spędził tam niemal całą karierę) Pal Dardai, a dyrektorem inny były piłkarz - Arne Friedrich.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale jej siadło! Kapitalne uderzenie piłkarki Chelsea

- Zwolnienie Bruno Labbadii to nie jest duża sensacja, bo trenerów zwalnia się od zawsze. Poza tym wielu szkoleniowców połamało sobie zęby w Berlinie. Jednak w tym trzęsieniu ziemi odejście Preetza to sygnał, że dojdzie do nowego rozdania - zwłaszcza jeśli połączymy to z objęciem posady przez Arne Friedricha - człowieka, który w tym klubie spędził najlepsze piłkarskie lata. On kojarzy się z dobrymi momentami. Myślę, że współpraca na linii Dardai - Friedrich powinna się układać dobrze. Jest jeszcze Andreas Neuendorf, kolejny były zawodnik Herthy, który zostanie asystentem pierwszego szkoleniowca. Stery objęli ci, którzy kiedyś biegali po boisku. Oni znają problemy w szatni i może dlatego będą w stanie sobie z nimi poradzić - dodał Wichniarek, który zna całą trójkę, bo grał w Berlinie w tym samym czasie, co oni.

Spadek coraz bardziej realny

W XXI wieku Hertha dwukrotnie spadała z Bundesligi (w sezonach 2009/2010 i 2011/2012) i teraz znów jej to grozi. Realizacja takiego scenariusza byłaby niesamowitym wstydem dla berlińczyków.

- Ta drużyna ma zbyt dobrych zawodników i zbyt dużo umiejętności, by spaść, ale w historii Bundesligi było już wystarczająco dużo przykładów, w których zespoły o podobnym potencjale żegnały się z ekstraklasą. Wewnętrzny niepokój w klubie to groźna trucizna, a w tej chwili właśnie takie są nastroje w Berlinie. Hercie potrzebne jest pełne skupienie, bo sytuacja sportowa jest bardzo ryzykowna - uważa dziennikarz publicznego radia "WDR", Daniel Neuhaus.

- Krzysztof Piątek, Jhon Cordoba, Matheus Cunha, Dodi Lukebabio, Lucas Tousart czy Matteo Gendouzi - to nazwiska, z którymi Hertha powinna być w czołówce - nie ma wątpliwości Wichniarek.

Czy jednak rewolucja przyniesie oczekiwane skutki? - Gdybym znał odpowiedź na to pytanie, pewnie zostałbym tam zatrudniony jako wróżka. Hertha ma kłopoty od dawna, one zdarzają się dość często, sam je kiedyś widziałem na własne oczy i to dwukrotnie. Pod względem jakościowym ten zespół ma piłkarzy dobrych lub bardzo dobrych, jednak budowę składu zaczyna się od poszukania zawodników pasujących do siebie charakterem, tworzących drużynę w szatni i poza nią, a dopiero potem istotne są umiejętności piłkarskie - zaznaczył były reprezentant Polski.

- W Hercie jest ewidentny problem z charakterem, brakuje lidera. Pal Dardai ma trudne zadanie, zresztą już kiedyś był trenerem berlińskiej ekipy i zdaniem byłego dyrektora sportowego Michaela Preetza okazał się niewystarczająco dobry. Dziś przychodzi tam, by ratować twarz klubu. Na razie Hertha jest daleka od "big city club" - jak określił ją niegdyś Juergen Klinsmann. On, mimo dość krótkiego czasu, który tam spędził, widział wszystkie problemy i zapisywał je w swoich dziennikach, które prowadził jako doradca właściciela i trener. Już wtedy wskazywał, że sprowadzano zawodników, którzy tam nie pasowali, że nie ma w ogóle planu na budowę drużyny - stwierdził Wichniarek.

Krzysztof Piątek też nie jest bez winy

Krzysztof Piątek zdobył w obecnym sezonie cztery gole w Bundeslidze, ale jego forma nikogo na kolana nie rzuciła. Czy po zmianie trenera odżyje? - Sam musi sobie pomóc - tak jak każdy z zawodników Herthy. W meczu z Werderem Brema, przy stanie 1:2, Cunha powinien do niego zagrywać, a tego nie zrobił. To też pokazuje problemy wewnątrz drużyny. Z drugiej strony Piątek dostawał szanse od byłego już trenera i grywał od 1. minuty. Bramki strzelał jednak tylko jako zmiennik. Wszyscy trzymamy za niego kciuki, bo jeśli ustabilizuje formę, korzyści odczuje też reprezentacja Polski. Oby Krzysiek był pierwszym wyborem Pala Dardaia. Możliwe też, że nowy trener postawi na system 4-4-2 i wtedy Polak grałby w ataku z Cordobą. W spotkaniach z 1.FC Koeln i TSG 1899 Hoffenheim taka taktyka była już stosowana - podkreślił Wichniarek.

Podobne spostrzeżenia ma niemiecki dziennikarz. - Piątek nie ma łatwego sezonu. Rozpoczął go jako napastnik numer jeden, potem miał kłopoty. Teraz może skorzystać na tym, że pozostali napastnicy Herthy też są słabi. Cunha - tak jak Polak - zmarnował ostatnio rzut karny. Jestem ciekaw, jak będzie chciał grać Pal Dardai, ale potrafię sobie wyobrazić ustawienie z dwójką napastników - silnym Cordobą i dobrym technicznie Piątkiem - zakończył Neuhaus.

Czytaj także:
Wyjazd na mecz przykrywką dla emigracji zarobkowej. 18 lat temu "kibice" Amiki Wronki uciekali do Wielkiej Brytanii
Branża fitness otworzy się sama. "To nawet nie jest obywatelskie nieposłuszeństwo"

Źródło artykułu: