[color=black]
Wychował się w Szwecji, dla GIF Sundsvall strzelił 19 goli w tamtejszej ekstraklasie. Z drugiej ojczyzny wygonił go system fiskalny, o czym mówi wprost. - W Szwecji zarabiasz dużo pieniędzy, ale również płacisz olbrzymie podatki. Bardziej opłacalne jest przejście do kraju, który zapłaci ci więcej netto - tłumaczy nam.
Pierwszy rok na emigracji spędził w Mołdawii, a teraz będzie kontynuował karierę w Podbeskidziu Bielsko-Biała. I liczy na to, że PKO Ekstraklasa będzie dla niego trampoliną do reprezentacji Liberii.
Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Urodził się pan w Liberii, ale w wieku trzech lat przeniósł się pan do Szwecji.[/color]
Peter Wilson, piłkarz Podbeskidzia Bielsko-Biała i reprezentacji Liberii. Przez wiele lat trwała w Liberii wojna domowa. Nie było stabilnie i musieliśmy szukać z całą rodziną nowego domu. Ja, moja mama, starsza siostra i ciocia przenieśliśmy się do Szwecji w 1999 roku i zaczęliśmy tam nowe życie. Mogę powiedzieć, że dziś czuję się bardziej Szwedem, bo mieszkałem tam przez 22 lata.
ZOBACZ WIDEO: Zaszczepieni kibice wejdą na stadiony? Ryszard Czarnecki wskazał możliwy termin
Czy od tego czasu był pan czasami w Liberii?
Tak, bo ciągle mamy tam rodzinę, którą odwiedzamy. Bywałem tam od czasu wyjazdu do Szwecji. Teraz sytuacja w Liberii jest stabilniejsza. Można nawet powiedzieć, że jest dobra.
Gdy rozmawiam z piłkarzem o Liberii, nie sposób nie wspomnieć jednego nazwiska…
Tak, to prawda! Obecnie prezydentem Liberii jest George Weah, który jest wielkim idolem nie tylko w Liberii, ale w całej Afryce. Jesteśmy niezwykle dumni z tego, co osiągnął w piłce nożnej. Do dziś jest jedynym Afrykańczykiem, który wygrał Złotą Piłkę i wszyscy ludzie w kraju bardzo go kochają. Jest prezydentem kraju, którego wspiera większość społeczeństwa.
To najwybitniejsza postać w historii Liberii?
Przez lata wielu piłkarzy z Afryki grało na wysokim poziomie, przede wszystkim reprezentanci Nigerii, ale nikt inny nie wygrał Złotej Piłki - wiem, że to głosy będące czyjąś opinią, jednak to piłkarski wzór dla całej Afryki.
Miał pan okazję go spotkać?
Gdy byłem na zgrupowaniu reprezentacji. On ciągle kocha piłkę nożną. Przyszedł na nasz trening przed meczem z Czadem w 2019 roku i nawet brał w nim czynny udział. To wielka osoba, kochająca piłkę nożną.
Pan jest napastnikiem, a na pewno Liberia szuka nowego George'a Weaha.
Spokojnie, jeszcze za wcześnie by mnie tak nazywać. Na razie pracuję na to, by zbudować swoją renomę w reprezentacji. Dotychczas zagrałem dwa mecze w kadrze, ale oczywiście bardzo bym chciał, by nas porównywano w przyszłości.
Dwa mecze w kadrze to dobry początek, ale z pewnością nie jest to spełnienie marzeń.
Oczywiście, że chcę więcej! To, że chcę grać w reprezentacji Liberii było jednym z argumentów, dla których przeniosłem się z Sheriffa Tyraspol do Podbeskidzia Bielsko-Biała. Jedyną szansą na grę w kadrze są regularne, dobre występy w klubie. Ja w Sheriffie rozegrałem 17 spotkań, a to za mało. Teraz czekają mnie kwalifikacje do mistrzostw świata i chcę być częścią drużyny narodowej.
Macie szansę na awans?
Mamy zawodników grających w Europie i dobry skład. Coraz więcej zawodników dostaje się do Europy i wchodzi na wyższy poziom.
Kto jest pana głównym rywalem do miejsca w ataku?
To Sam Johnson, który również wychował się w Szwecji, a obecnie gra w Real Salt Lake. Ostatnio miał kontuzję, ale mam nadzieję że będzie też gotowy do gry.
Ostatnio wielu piłkarzy ze Szwecji przenosi się do ligi polskiej. Dlaczego?
W skrócie mogę powiedzieć, że w Szwecji zarabiasz dużo pieniędzy, ale również płacisz olbrzymie podatki. Bardziej opłacalne jest przejście do kraju, który zapłaci ci więcej netto. Szwecja to oczywiście bardzo stabilny kraj, w którym żyje się na wysokim poziomie, jednakże piłka nożna to nasza praca, w której mamy względnie mało czasu na zarobienie pieniędzy. Musimy ten czas wykorzystać bardzo dobrze, bo później trzeba zaczynać życie na nowo. To najważniejszy moment naszej kariery, stąd wielu zawodników ze Szwecji przenosi się do innych państw, szukając zarobków, ale i lepszego poziomu piłkarskiego, bo w sporcie nie chodzi tylko i wyłącznie o pieniądze.
Przez wiele lat grał pan w szwedzkiej ekstraklasie, ale do Podbeskidzia trafił pan z Mołdawii. Skąd pomysł na wyjazd do Tyraspola?
Zawsze chciałem grać w piłkę nożną na poziomie europejskich pucharów i to był mój wielki sen. Kocham oglądać piłkę, w szczególności największe europejskie ligi - angielską, hiszpańską, włoską, niemiecką i francuską. Dlatego moim marzeniem było kontynuowanie piłkarskiej przygody poza Szwecją. Byłem w Sherrifie, by się zbliżyć do moich celów.
[b]
Wśród lig, które pan wymienił, nie było jednak mołdawskiej i regionu Naddniestrza. Wydaje mi się, że nie przez przypadek. Jak się żyło w Tyraspolu?[/b]
No cóż, mogę przyznać że ma pan rację. Nie znałem wcześniej ligi mołdawskiej. Ostatni rok był dla mnie mocno specyficzny, w dużej mierze przez sytuację związaną z koronawirusem. Przed przejściem do Sheriffa rozmawiałem z kolegą Alhajim Camarą, który pochodzi z Sierra Leone i też wychował się w Szwecji, a w sezonie 2018/19 grał w Sheriffie. Opowiedział mi o kraju i o piłce nożnej w Mołdawii. Zgodzę się, że to zupełnie inna liga i inne życie niż w Szwecji.
Życie w separatystycznym regionie w Mołdawii - Naddniestrzu mogło być dla pana lekcją historii współczesnej.
To prawda, wcześniej niektóre rzeczy, które widziałem w Tyraspolu, mogłem zobaczyć na lekcjach historii, gdy uczyliśmy się o ZSRR.
O Polsce wie pan więcej niż o Mołdawii?
Większość rzeczy, które wiem o Polsce, dowiedziałem się ze szkoły. Zwłaszcza kojarzy mi się sytuacja podczas drugiej wojny światowej, gdy zaatakowali was naziści i komuniści. Polska była pomiędzy dwoma wielkimi potęgami i robiło to na mnie wrażenie. Ponadto wiem trochę o polskiej piłce, zrobiłem research o Polsce.
Mówi pan sporo o historii. Czy mieszkając w Bielsku-Białej zamierza pan zwiedzić ważne dla historii miejsca, których w Polsce nie brakuje?
Zdecydowanie tak, bo jak pan zauważył jestem wielkim fanem historii i kwestii kulturowych. To, w jaki sposób zaszły odpowiednie procesy i do czego doprowadziły w końcowym rozrachunku, jest czymś, co mnie naprawdę mocno interesuje. Wiem, że historia ma olbrzymi wpływ na to, co ma miejsce obecnie. Jak tylko poprawi się sytuacja związana z koronawirusem, będę chciał zwiedzić Polskę, niezwykle mnie to interesuje.
Czyli historia Liberii, jedynego nieskolonizowanego narodu w Afryce również pana interesuje?
Tak, ale o niej nie nauczyłem się oczywiście ze szwedzkiej szkoły. Sam się w tym wszystkim rozeznałem i znam historię Liberii.
[b]
Jako liberyjskiemu Szwedowi warunki pogodowe zastane w Polsce nie są dla pana straszne?[/b]
Mogłoby się wydawać, że przez tyle lat powinienem się przyzwyczaić do prawdziwej zimy, ale to jeszcze nie nastąpiło! Od kiedy pamiętam, każda zima w Szwecji, to było dla mnie nowe wyzwanie. Gdy spadnie śnieg i spadną temperatury, przeżywam to zawsze na nowo. Moje ciało nie jest przygotowane do niskich temperatur, na szczęście mój umysł już tak.
W Szwecji popularne są też inne dyscypliny sportu, o których istnieniu Liberyjczycy nie mają pojęcia. Pan zmierzył się kiedyś z którąś z tych dyscyplin?
W szkole, jak każdy mój rówieśnik, próbowałem wszystkiego, jednak dla mnie liczyła się tylko piłka nożna. Grałem w piłkę ręczną, hokej czy biegałem na nartach, jednak byłem w tym wszystkim na tyle beznadziejny, że przykleiłem się do piłki nożnej i trwa to nadal!
Jakie ma pan wrażenia z pierwszych dni w Bielsku-Białej?
Moje pierwsze wrażenia są takie, że to bardzo profesjonalny klub, który jest doskonale zorganizowany. Przez tych zaledwie kilka dni widziałem, że wszyscy w klubie mocno się mną opiekują jako zawodnikiem i czuję, że trafiłem do świetnego miejsca.
Czytaj także:
PZPN idzie na ważne spotkanie
10 milionów złotych dla Lechii Gdańsk