Jirsak dla Sportowych Faktów: Wiem, jak ważne są derby z Cracovią

Mecz z Legią rozpoczął na prawej stronie pomocy. Po przesunięciu do środka stał się jednym z najbardziej wyróżniających się piłkarzy Wisły. Niedoceniany do niedawna Tomas Jirsak powoli staje się liderem krakowskiego zespołu. Pochodzący z Czech pomocnik nie może doczekać się derbów, po których ma nadzieję, że będzie mógł się cieszyć ze zdobycia mistrzostwa Polski.

Sebastian Staszewski
Sebastian Staszewski

We wtorek Wisła przegrała u siebie z Legią 0:1 i odpadła z rozgrywek Pucharu Ekstraklasy. - Przegraliśmy ten mecz, a to na pewno nie jest powód do radości - mówi w rozmowie ze Sportowymi Faktami Tomas Jirsak. - Trochę wstyd, bo Legia przyjechała do Krakowa drugim składem, gdzie było bardzo dużo niedoświadczonych piłkarzy, a my przegraliśmy. Puchar Ekstraklasy może jest mniej ważny niż liga czy Puchar Polski, ale my zawsze chcemy wygrywać - zapewnia młody Czech.

Kilkunastokrotny reprezentant czeskiej młodzieżówki swój występ ocenia pozytywnie. Mimo iż spotkanie z Legią rozpoczął na prawej stronie pomocy nie wypadł źle. Jirsak opowiada także o tajemniczym wirusie, który o mało co, nie pozbawił go możliwości gry w meczu z zespołem stołecznych. - Na początku spotkania grałem z prawej strony i nie było źle. Mimo iż ja jestem środkowym pomocnikiem, to uważam, że nie wypadłem najgorzej. Później trener przestawił mnie na moją nominalną pozycję, czyli na środek pomocy. Było ciężko, ale starałem się sobie radzić jak najlepiej - ocenia. - Przed meczem złapałem wirusa i było blisko, żebym nie zagrał. Na szczęście lekarze w Wiśle są na najwyższym poziomie, trochę dopisało szczęście i się wyleczyłem - dodaje.

Sprowadzony z Teplic pomocnik przyznaje, że nie czuje się gorszy od Mauro Cantoro czy Radosława Sobolewskiego. Zapewnia, że na treningach będzie dawał z siebie wszystko i łatwo się nie podda. Nie bierze także pod uwagę możliwości odejścia z Wisły. - Na pewno nie czuję się gorszy od Mauro czy Radka. Będę trenować, żeby pokazać trenerowi Skorży, że zasługuję ma grę. Wisła to lepszy klub niż Teplice, ale wiem, że i tu w Krakowie dam sobie radę - przekonuje. - O odejściu nie myślę, bo nie chcę odchodzić. W Wiśle chcę spokojnie trenować i się rozwijać. Nikt mi nie mówił, że nie jestem potrzebny w składzie, więc nie interesuje mnie inny zespół - zapewnia.

Jirsak sprowadzony do Wisły za ponad trzy miliony złotych nie uważa się jeszcze za mistrza Polski. Zdaje sobie sprawę, że jest o krok od mistrzowskiego tytułu, ale z radością chce poczekać do derbowego meczu z Cracovią. - Jeszcze nie jesteśmy mistrzami. Do zdobycia tego tytuły potrzebujemy jeszcze jednego, dwóch punktów. Mam nadzieję i wierzę w to, że zdobędziemy je już w ten weekend. Wiem, jak ważny jest mecz derbowy. I dla zawodników i dla kibiców. Koledzy mi to wytłumaczyli (śmiech). Na pewno jak każdy zawodnik Wisły chciałbym w nim zagrać, ale decyzja będzie należeć do trenera. Derby nawet dla mnie, człowieka z zagranicy są rzeczą szczególną - kończy Tomas Jirsak.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×