Premier League. Sensacja w Sheffield, niespodzianka w Burnley. Walka o utrzymanie trwa

PAP/EPA / Peter Powell / POOL / Na zdjęciu: Burnley FC vs Leicester City
PAP/EPA / Peter Powell / POOL / Na zdjęciu: Burnley FC vs Leicester City

Sheffield United heroicznie próbuje jeszcze walczyć o utrzymanie mimo beznadziejnej sytuacji. Sensacyjnie wygrało z rewelacją tego sezonu. Burnley za to urwało punkty zespołowi z czołówki Premier League.

Patrząc na dotychczasowe wyniki Sheffield United, spadek wydaje się nieunikniony. "The Blades" mają tylko trzy wygrane w tym sezonie i zajmują ostatnie miejsce z ogromną stratą do pierwszej bezpiecznej pozycji. Co prawda potrafili sprawić w wielu meczach problemy przeciwnikowi, ale częściej równa walka kończyła się stratą punktów. Jednak w starciu z Aston Villą szczęście uśmiechnęło się do Sheffield.

Od początku spotkania na Bramall Lane gospodarze potrafili kreować akcje, grać piłką i stwarzać zagrożenie. Udało się objąć prowadzenie za sprawą trafienia Davida McGoldricka. W drugiej części meczu Sheffield nawet nie wyszło z własnej połowy. Gracze Chrisa Wildera skupili się na zwartej defensywie, a Aston Villa dwoiła się i troiła w ataku, by doprowadzić do wyrównania. Na skrzydłach szaleli Anwar El Ghazi i Bertrand Traore, ale nie tworzyli kolegom klarownych okazji.

Sprawy nie ułatwiła nawet czerwona kartka Phila Jagielki. Anglik z polskimi korzeniami początkowo za ostry wślizg dostał żółtą kartkę, ale sędzia zmienił decyzję po analizie VAR. Rywal wychodził na czystą pozycję. Ostatecznie skończyło się wygraną Sheffield 1:0 i można tu mówić o sensacji. Po 27 meczach dorobek "The Blades" jest skromny - mają tylko 14 punktów i wciąż zajmują ostatnie miejsce.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale błąd. Co ten obrońca zrobił?!

W drugim meczu z godziny 19:00 Burnley sprawiło niemałe kłopoty Leicester City. Już w pierwszych minutach zawodnicy Seana Dyche'a objęli prowadzenie dzięki bramce Mateja Vydry. "The Clarets" grali defensywnie, ale dość swobodnie wyprowadzali groźne kontry. "Lisy" wyrównały jeszcze w pierwszej połowie dzięki trafieniu Kelechiego Iheanacho.

W drugiej połowie przewaga drużyny z King Power Stadium wzrosła, ale goście momentami zapominali o obronie. Na szczęście na posterunku był Kasper Schmeichel. Ofensywni gracze nie popisywali się celnością, brakowało też dobrego ostatniego podania. Skończyło się niespodziewanym remisem 1:1. Burnley nieco odskoczyło od strefy spadkowej i ma teraz przewagę sześciu punktów nad Fulham.

Sheffield United - Aston Villa 1:0 (1:0)
1:0 - David McGoldrick 30'

Burnley FC  - Leicester City 1:1 (1:1)
1:0 - Matej Vydra 4'
1:1 - Kelechi Iheanacho 34'

Czytaj też:
Bale nie odpuszcza wielkiej kasy
Arteta o opcji pracy w Barcelonie

Komentarze (0)