Ekipa trenera Waldemara Fornalika stawiała na jakość bramkowych sytuacji, a nie ich liczbę. Pierwszą okazję w ósmej minucie wykorzystał Jakub Świerczok, a drugą w 78. minucie rezerwowy Tiago Alves po błędzie warszawskiej defensywy (więcej TUTAJ).
- Każdy kto wchodzi z ławki jest bardzo wartościowym zawodnikiem, który mógłby grać też pierwszej jedenastce. jednak rywalizacja jest duża. Tak jak ostatnio Tiago strzela gole pokazując, że jest bardzo dobrym piłkarzem. Póki co jest zmiennikiem, ale ja też to przechodziłem, znam to z autopsji i przez rok byłem zawodnikiem rezerwowym - powiedział po meczu Patryk Sokołowski w wywiadzie dla oficjalnej strony Piast Gliwice.
- Super rozpoczęliśmy to spotkanie od szybko zdobytej bramki. Początek był bardzo dobry dla nas, uzyskaliśmy to, co chcieliśmy. Potem Legia nas trochę przycisnęła, miała też swoje sytuacje, ale wybroniliśmy się. nie tylko Franek w bramce, ale dobrze działaliśmy jako zespół - dodał Tomas Huk.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale błąd. Co ten obrońca zrobił?!
Z jednej strony piłkarze z Górnego Śląska nie byli faworytami w środowym starciu, z drugiej na ich korzyść przemawiała historia starć z Legią Warszawa. Wojskowi nie potrafili wygrać z nimi już szóstego meczu z rzędu.
- Przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo, tak byliśmy nastawieni do tego spotkania. Nie byliśmy faworytem, ale pokazaliśmy, że Piast na wiosnę może wygrać z każdym i czuje się mocny, co pokazał na boisku. W drugiej połowie faktycznie to była duża praca w obronie, ale ona także została wynagrodzona - opowiadał Jakub Czerwiński.
- W drugiej połowie Legioniści mieli trochę za dużo wolności, a my nie umieliśmy się utrzymać zbyt długo przy piłce, a po jednej z akcji zakończyli to golem na 1-1. Z drugiej strony ta sytuacja dodatkowo nas pobudziła i wróciliśmy do swojej gry. Strzeliliśmy w końcu gola, co było bardzo ważne. Po tym prowadzeniu dobrze pracowaliśmy - dodał Huk.
Awans do półfinału Fortuna Pucharu Polski to już najlepszy wynik w historii Piasta Gliwice od 1983 roku. 38 lat temu klub ten dotarł do finału rozgrywek o krajowe trofeum, w którym uległ Lechii Gdańsk.
- W meczach pucharowych o wszystkim decyduje jeden mecz i zwycięstwo jest tutaj najważniejsze. Trzeba było bardzo dużo pracować w defensywie, szczególnie w drugiej połowie, ale przyniosło to efekt. Co prawda nie udało się zagrać "na zero z tyłu", ale zdobyliśmy o jedną bramkę więcej niż przeciwnicy, utrzymaliśmy korzystny wynik i myślę, że to jest najistotniejsze - podkreślił Sokołowski.
Na drodze do finału Piastunkom stanie Arka Gdynia, Raków Częstochowa lub Cracovia. Losowanie odbędzie się w czwartek o godzinie 12:00.
- W stawce zostały cztery drużyny, nie ma tu co szukać faworytów. Każdy mecz będzie tym najważniejszym. Trzeba się skupić najpierw na półfinale, jeszcze nie wiemy z kim będziemy grać, ale wszystkie siły przeznaczymy na to spotkanie, bo doszliśmy już tak daleko, że warto będzie powalczyć o zwycięstwo - zakończył Sokołowski.
Teraz jednak Piast wraca do rywalizacji ligowej. W niedzielę 7 marca podejmie w 20. kolejce PKO Ekstraklasy Stal Mielec.
Sprawdź także: Paulo Sousa ma duże pole manewru w ataku. Snajper Piasta zgłosił akces do kadry