Afera ze Sławomirem Peszko w roli głównej wybuchła w kwietniu 2012 roku. Wówczas piłkarz podróżował po ulicach Koeln taksówką. Później pokłócił się z taksówkarzem. Sprawa była opisywana przez największe media. Istotnym elementem tej sytuacji było to, że Peszko wylądował na izbie wytrzeźwień i spędził w niej Wielkanoc.
Zatrzymanie zawodnika w niewybrednych słowach komentował Maciej Szczęsny. - Jeśli grasz w reprezentacji Polski i dajesz się zamknąć w izbie wytrzeźwień, to jesteś głąbem, kołkiem i debi*** - oceniał.
To stanowisko nie przeszło bez echa. Peszko postanowił zareagować. Wytoczył Szczęsnemu proces o zniesławienie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjrzyj się dokładnie, co on zrobił! Fantastyczny gol piłkarza-amatora
- Sprawę oczywiście wygrałem w drugiej instancji. Były oficjalne przeprosiny i wpłacone pieniądze na jakiś cel charytatywny. Tu akurat wybrałem sobie tylko jedną osobę z tych, które to hejtowały. Był też znaną osobowością, z dużą charyzmą. Być może lepszym piłkarzem - mówił Sławomir Peszko w programie "Bez Masek", który realizowany jest przez Superbet.
Prowadząca przypomniała, że Maciej Szczęsny to również ojciec Wojciecha Szczęsnego, a więc ówczesnego kolegi Peszki z kadry.
- No tak, ale oni nie mieli wtedy dobrego kontaktu, więc nie interesowało mnie to. Jak Wojtkowi to powiedziałem, to mówił: "dobrze chu***i robisz", coś tam machnął: "niech tak będzie". Takie relacje mieli. Nie wiem, jak jest teraz - zaznaczył piłkarz.
Czytaj także:
> Wielki talent podjął ważną decyzję. Wiadomo, w jakiej reprezentacji zagra
> Niektórzy mogą się zdziwić. Tak mówią o Arkadiuszu Miliku w Marsylii