PKO Ekstraklasa: paradoks w grze Lechii Gdańsk. Piotr Stokowiec był zły

PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec
PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec

- Zaczęliśmy lepiej grać, więcej strzelać i wtedy straciliśmy bramkę - mówił Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk po porażce 0:1 z Pogonią Szczecin. Kosta Runjaić czuł ulgę po tym meczu.

Lechia Gdańsk potrzebowała sporo czasu na rozpędzenie się w pojedynku najlepszych klubów na Pomorzu. Na pierwsze uderzenie celne pracowała przez blisko godzinę. Podopieczni Piotra Stokowca przetrwali jednak okres naporu Pogoni Szczecin i przechodzili do natarcia. To właśnie wtedy nie uniknęli decydującego ciosu z kontrataku.

- Szkoda, ponieważ szczególnie w drugiej połowie zasłużyliśmy na więcej. Muszę pochwalić zawodników za determinację. Pokazali, że nie zgadzają się na porażki. Jesteśmy źli, że tak to się potoczyło - mówił Stokowiec na konferencji prasowej.

- Pierwsza połowa była słaba i zbyt pasywna w naszym wykonaniu. Próbowaliśmy zmienić ustawienie w końcówce, żeby wykorzystać naszych dwóch napastników. Dużo robiliśmy, żeby wspomóc drużynę. Dobrą zmianę dał Conrado na lewej obronie, ponieważ jego rajdy i dośrodkowania dały ożywienie. To była nasza odpowiedź na dominację Pogoni w pierwszej połowie. Taka okrutna jest piłka, trzeba przełknąć tę pigułkę - skomentował szkoleniowiec zatrzymanego w piątek zespołu.

ZOBACZ WIDEO: Wojciech Szczęsny podstawowym bramkarzem w kadrze. "O wyborze mógł zdecydować wiek"

Po zwycięstwie 1:0 wicelider ze Szczecina ma osiem punktów przewagi nad czwartą Lechią. Wygrana przed przerwą reprezentacyjną ma duże znaczenie dla Pogoni w kontekście walki o awans do europejskich pucharów.

- Czuję ulgę i jestem zadowolony - mówił Kosta Runjaić, trener Pogoni. - W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze, ale zabrakło nam gola. Po przerwie wiadomo było, że Lechia będzie mieć swoje momenty. To dobre ułożona drużyna potrafiąca kontratakować. My z kolei utrudniliśmy sobie zadanie tym, że nie zdobyliśmy wcześniej prowadzenia.

- Udało się jednak rozstrzygnąć ten pojedynek. Pojawił się ten moment, w którym zrobiło się trochę wolnego miejsca. Wykorzystał go Kacper Kozłowski, a Michał Kucharczyk zakończył akcję. Lechia do końca próbowała nas dogonić, miała dwie-trzy groźne sytuacje podbramkowe, ale z pomocą Dantego Stipicy zagraliśmy "na zero". Mamy w ten sposób ważne zwycięstwo dla nas i całego klubu.

Czytaj także: Efektowne KGHM Zagłębie Lubin. Jagiellonia Białystok podała "pomocną dłoń"

Czytaj także: Ambitny pościg Rakowa Częstochowa. Wisła Płock ma czego żałować

Komentarze (2)
avatar
pasjonata
20.03.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Tutaj nie ma co byc zlym. Po prostu, porazke trzeba przyjac na klate i tyle. Wygrala lepsza druzyna . 
avatar
pasjonata
20.03.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tutaj nie ma co byc zlym. Po prostu, porazke trzeba przyjac na klate i tyle. Wygrala lepsza druzyna .