Wojciech Szczęsny: 5,0. Przy golu Rolanda Sallaia na 0:1 popełnił trampkarski błąd, odsłaniając Węgrowi pół bramki. Golkiperowi tej klasy coś takiego nie przystoi. Przy kolejnych bramkach rywali nie miał wiele do powiedzenia, ale z drugiej strony obronił tylko jeden z czterech celnych strzałów. A miał być przecież tym, który między słupkami zrobi coś "ponad", coś spektakularnego.
Bartosz Bereszyński: 5,0. Notę podwyższa mu asysta przy golu Lewandowskiego na 3:3. Za wcześniejszą grę można go było głównie krytykować. Trzecią bramkę Węgrzy zdobyli po jego nieodpowiedzialnym zachowaniu w swoim polu karnym.
Michał Helik: 4,0. Sensacyjnego debiutanta trema nie zjadła. Długo był najlepszym z naszych obrońców, panował w powietrzu, ale przy golu Adama Szalaia na 0:2 zachował się fatalnie. Złamał linię spalonego, potem nie zdążył do strzelca. Chwilę później Paulo Sousa zastąpił go Glikiem, niejako przyznając się do błędu. Nie był to debiut marzeń.
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski zostanie prezesem PZPN? "To byłaby wielka sprawa"
Jan Bednarek: 4,0. To on w 6. minucie stracił z radaru Rolanda Sallaia i nie był w stanie dogonić strzelca. Zresztąą, to, co zrobił wtedy cały nasz blok obronny, to piłkarski kryminał. Bereszyński, Helik i Bednarek zachowali się jak na podwórku - jakby zapomnieli, że na połowie rywala nie ma spalonego. Akcję na drugiego gola Węgrzy też przeprowadzili jego sektorem.
Sebastian Szymański: 4,0. I znów zawiódł wielkie oczekiwania. Jeśli o Piotrze Zielińskim mówimy, że nie gra w reprezentacji na miarę potencjału, to co powiedzieć o nim? Owszem, w Dynamie Moskwa jest środkowym pomocnikiem, a nie skrzydłowym czy wahadłowym, ale wyglądał, jakby przyjechał do Budapesztu na wycieczkę i przypadkiem wsiadł do jadącego na Puskas Arenę autokaru kadry. Po takim występie powinien na długo wrócić na ławkę.
Grzegorz Krychowiak: 6,0. Grał blisko obrońców, a tak występować w kadrze nie lubi. Długo wyglądał, jakby uwierał go za ciasny kołnierzyk, ale w przerwie rozpiął guzik i się rozluźnił. Nie był spektakularny, ale jako "6" robił swoje. Plus: nadał tempo akcji, po której gola na 1:2 strzelił Piątek. Miewał lepsze występy w reprezentacji, ale za ten - zwłaszcza na tle kolegów - nie zasłużył na przesadną krytykę.
Jakub Moder: 4,0. Cień samego siebie z jesiennych meczów, w czasie których przecieraliśmy oczy ze zdziwienia. Niby jako zawodnik klubu Premier League powinien być przyzwyczajony do agresji i twardości rywali, ale węgierscy pomocnicy zrobili mu "małe Championship" i kompletnie odebrali ochotę do gry. Wyszedł na hamulcowego, bo Polska zaczęła grać lepiej tuż po jego zejściu.
Piotr Zieliński: 7,0. W pierwszej połowie bawił się z kolegami w chowanego i niestety wygrał. Na szczęście, po zmianie stron pokazał próbkę umiejętności i postawił stempel na dwóch bramkowych akcjach. Przy pierwszej zainicjował kontratak, bo choć był pod presją w swoim polu karnym, zdecydował się na odważne podanie do Recy. W drugiej idealnym podaniem wprowadził Jóźwiaka w pole karne. Bohater drugiego planu, ale ma potencjał na to, by grać główną rolę.
Arkadiusz Reca: 3,0. Ile jeszcze?! To kolejny mecz, w którym jego obecność na boisku, nazywając rzeczy po imieniu, szkodzi. Bezproduktywny w kreacji, niepomocny w obronie. Pierwszy nie wytrzymał Krychowiak i w 40. minucie, po kolejnym jego prostym błędzie, rzucił siarczyste przekleństwo. A gdy cierpliwość stracił też Paulo Sousa, to Reca przed zmianą zdążył jeszcze sprezentować Węgrom gola na 3:2.
Arkadiusz Milik: 4,0. Zacieraliśmy ręce na myśl o odnowieniu jego współpracy z Robertem Lewandowskim, ale eliminacje Euro 2016 już się chyba nie powtórzą. Nie można odmówić mu chęci, ale nie potrafił sobie znaleźć miejsca na boisku. Mecz z Andorą to dla niego idealna okazja na podbudowanie swojej pozycji w kadrze. I być może ostatnia na dłuższy czas.
Robert Lewandowski: 7,0. Paulo Sousa powtarzał, że kluczem do sukcesu jest "nakarmienie" napastników podaniami, ale przez godzinę "Lewy" (zresztą podobnie jak Milik) musiał pościć jak w najgorszych meczach za kadencji Jerzego Brzęczka. Długo był odcięty od podań, zmuszony do głębokiego cofania się po piłkę. Jeden z takich jego powrotów zakończył się stratą, po której Węgrzy zdobyli drugą bramkę. Zrehabilitował się jednak przechwytem, po którym wyrówaliśmy, a potem kapitalnym uderzeniem wykorzystał swoją pierwszą i jedyną okazję w tym meczu, ratując remis.
Zmiennicy:
Kamil Glik: 6,0. Błędy pozbawionej lidera defensywy sprawiły, że selekcjoner szybko przyznał się do pomyłki i już w 59. minucie sięgnął po weterana. Gdy był na boisku, Węgrzy zdobyli trzecią bramką i jest współwinny jej utraty, ale patrząc całościowo, wprowadził spokój w tyłach. Po jego wejściu defensywa zyskała szefa.
Kamil Jóźwiak: 10,0. Był jak Midas - czego nie dotknął, zamieniał w złoto. Już przy pierwszym kontakcie z piłką zaliczył asystę przy kontaktowym golu Piątka, a przy drugim sam doprowadził do wyrównania. Potrzebował na to 53 sekund! A to nie koniec, bo przy bramce na 3:3 wykonał kluczowe podanie do asystującego kapitanowi Bereszyńskiemu, a jeszcze po faulu na nim z boiska wyleciał Attila Fiola. Całkiem dużo jak na półgodzinny występ.
Krzysztof Piątek: 7,0. Trenerski instynkt Paulo Sousy nie zawiódł przynajmniej przy zmianach. Jóźwiak przy pierwszym kopnięciu asystował przy golu Piątka, który pokonał Petera Gulacsiego przy pierwszym kontakcie z piłką. Potem jednak "Il Pistolero" schował pistolety do kabur.
Maciej Rybus: bez oceny. Grał zbyt krótko, by go ocenić.
Kamil Grosicki: bez oceny. Grał zbyt krótko, by go ocenić.
Skala ocen: 1-10 (wyjściowa: 6)