Diego Maradona junior pod wrażeniem Polaka: On będzie najlepszy w Europie!

Getty Images / Marco Ravagli / Na zdjęciu od lewej: Diego Maradona wraz ze swoim synem, Diego Maradona jr
Getty Images / Marco Ravagli / Na zdjęciu od lewej: Diego Maradona wraz ze swoim synem, Diego Maradona jr

Ostatnie miesiące były bardzo trudne dla Diego Maradony juniora. Przechodził koronawirusa, w szpitalu dowiedział się o śmierci taty. Czy rana wciąż jest otwarta? Diego jr wspomina w WP ojca i mówi nam, który polski piłkarz będzie najlepszy w Europie.

Diego Armando Maradona Sinagra urodził się w Neapolu w 1986 roku, był owocem nieformalnego związku Diego Maradony z Cristiną Sinagrą. Ojciec długo nie chciał go uznać za syna, ale w 2016 roku w końcu przyznał, że to jego dziecko.

Od tego momentu jego kontakty z synem były bardzo zażyłe, ale przerwała je śmierć Diego, 25 listopada 2020 roku. Tragedią juniora była przede wszystkim strata ojca, ale i fakt, że ze względu na chorobę nie mógł nawet polecieć na pogrzeb.

W Argentynie wciąż trwa śledztwo mające odpowiedzieć na pytanie, co doprowadziło do śmierci boskiego Diego, trwa też ustalanie, jaki pozostawił po sobie majątek. Argentyńskie władze w specjalnym dokumencie oświadczyły, że spadkobiercami jest piątka uznanych dzieci Diego, w tym Diego Maradona junior. Ale... nieoficjalnie mówi się, że Maradona miał tych dzieci aż jedenaścioro (w tym trójkę na Kubie).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nawet Lewandowski nie powstydziłby się takiego gola! Wow!

Jedne źródła szacują, iż były mistrz i wicemistrz świata zostawił po sobie aż 50 milionów dolarów (w tym 4 domy w Argentynie, 1 w Dubaju i amfibię na Białorusi) i że żadne ze spadkobierców nie musi już pracować do końca życia. Z drugiej strony są tacy, którzy mówią o niespłaconych zobowiązaniach podatkowych. "Jeśli te wszystkie zaległości trzeba by zapłacić, to ze spadku praktycznie nic nie zostanie" - mówił niedawno, nieoficjalnie, w mediach jeden z prawników pracujących nad oszacowaniem tego, co zostało po Diego.

Diego junior spokojnie czeka na decyzje w tych sprawach, a z nami rozmawiał nie tylko o słynnym ojcu, ale i o podziwie dla Piotra Zielińskiego, rozczarowaniu zachowaniem Arkadiusza Milika, w ostrych słowach potraktował też tych, którzy negują istnienie pandemii.

Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Z tego, co się orientuję, jesteś wielkim fanem Piotra Zielińskiego. Skąd taki podziw dla niego?

Diego Maradona junior, były piłkarz, obecnie dziennikarz radiowy i trener: To prawda. Zieliński jest jednym z moich ulubionych piłkarzy. Jako były gracz i kibic Napoli bardzo się cieszę, że mamy kogoś tak zdolnego u siebie. Uwielbiam go za to, że jest piłkarzem kompletnym. Może grać na każdej pozycji w pomocy, świetnie gra lewą i prawą nogą, bardzo dużo widzi i potrafi błyskawicznie zareagować na to, co się dzieje na boisku. Strzela gole, ma asysty. I pięknie się rozwija.

To czołówka europejska, jeśli chodzi o jego pozycję?

Zdecydowanie! Gdy patrzymy na ten sektor boiska, w którym występuje Zieliński, to według mnie w Europie tylko Kevin de Bruyne jest jeszcze tak dobry, może nawet trochę lepszy. Tylko że Zieliński jest młodszy od Belga, wciąż się rozwija, dojrzewa, więc nie mam wątpliwości, że któregoś dnia będę mógł już bez wątpliwości powiedzieć: tak, Piotr Zieliński na swojej pozycji jest najlepszy w Europie.

O pozycji, na której powinien grać Zieliński, też się w Polsce dyskutuje. Gdzie według ciebie gra najlepiej?

Według mnie radzi sobie wszędzie w pomocy, ale najbardziej lubię go oglądać jako "dziesiątkę".

Jeszcze niedawno Napoli negocjowało nowe kontrakty z dwoma Polakami, w tym samym czasie. Powiedziałeś mi wtedy, że Zieliński według ciebie musi zostać, natomiast, jeśli miałbyś wybierać, to wolisz Mertensa od Milika.

Po kolei. Tak, bardzo mi zależało na tym, żeby Zieliński podpisał nową umowę. Dla mnie, jako kibica Napoli i fana jego talentu, to był absolutny priorytet. I to się udało. Bardzo, bardzo się wtedy ucieszyłem, kamień spadł mi z serca. Bo wcześniej bałem się, że ktoś może nam go "podkraść". Natomiast nowy kontrakt mnie uspokoił.

Tylko że kilka dni temu "La Gazzetta dello Sport" napisała, że "pół Europy" chce tego piłkarza.

Tak, ale ile klubów byłoby na niego stać? Według mnie Piotr Zieliński jest wart około 65-70 milionów euro. Niewielu, bardzo niewielu, zwłaszcza w tych czasach, byłoby stać na taki wydatek. Po drugie, ostatnio Zieliński udzielił wywiadu, w którym powiedział, że bardzo dobrze mu w Neapolu i nigdzie się nie wybiera. I po trzecie: prezes De Laurentis oświadczył, że nie sprzeda Zielińskiego, bo Piotr jest przyszłością Napoli. To wszystko sprawia, że jestem w miarę spokojny.

A co do Milika.

Mówiłem, że gdybym miał wybierać między przedłużeniem kontraktu przez Mertensa lub Milika, to wolałbym Belga. Nie spodziewałem się natomiast, że ta sytuacja z Milikiem aż tak nieprzyjemnie się potoczy. Ja zawsze jestem szczery, więc odpowiem wprost: jestem zawiedziony postępowaniem Milika. Napoli bardzo o niego dbało. Czekało cierpliwie, gdy odniósł dwie ciężkie kontuzje, proponowało mu nową umowę. A w tym czasie, z tego co słyszymy, Milik negocjował z Juventusem. Nieładne to według mnie.

Wszystkiego nie wiemy, w sensie tego, co się działo za kulisami.

To prawda, natomiast ja zawszę mówię wprost: Milik mnie rozczarował. Ostatecznie odszedł, ale życzę mu, żeby sobie poukładał karierę jak najlepiej.

Zanim jednak odszedł, Napoli odsunęło go na kilka miesięcy od drużyny. Ładnie to tak?

Ale nie tylko Napoli tak postępuje! Wiele klubów odsuwało piłkarzy od drużyny po tym, gdy ci nie chcieli podpisać nowej umowy. Jak mówiłem wcześniej, przez te wszystkie lata klub zachowywał się wobec Milika bardzo w porządku. W odpowiedzi usłyszał "nie", przy propozycji nowej umowy. No to trudno było od Napoli oczekiwać, żeby wystawiało go do gry, skoro zanosiło się na to, że nie zarobi na nim ani euro…

A jak oceniasz grę Napoli w tym sezonie?

Myślę, że Napoli gra to, czego się można było spodziewać. Celem jest zajęcie miejsca gwarantującego Ligę Mistrzów i to jest jak najbardziej do zrealizowania. Jeśli wygramy zaległy mecz z Juventusem, to będziemy na trzecim miejscu w tabeli. Oczywiście, mamy w tym sezonie lepsze i gorsze momenty, ale w epoce koronawirusa to dotyczy większości klubów. Bo do kontuzji, które były zawsze, dochodzą jeszcze zachorowania, izolacja piłkarzy. To kolejny, nowy czynnik, który destabilizuje piłkarskie życie.

Wspomniałeś o koronawirusie. Z tego, co mi pisałeś w trakcie choroby, przechodziłeś go bardzo ciężko.

To prawda. W pewnym momencie było już bardzo, bardzo źle. Naprawdę nie wiedziałem, co się ze mną stanie. Spędziłem w szpitalu 16 dni. To był bardzo trudny czas. Na szczęście wyszedłem z tego i już odzyskałem siły.

Ta pandemia budzi wielkie, czasem skrajne emocje. Niektórzy ją kwestionują, inni mówią, że wirus wprawdzie jest, ale różne siły wykorzystują go do swoich celów.

Ci, którzy negują koronawirusa. Powiem tylko jedno: niech się lepiej zamkną. Dla mnie są po prostu idiotami!

Są też opinie, że trzeba nauczyć się z tym żyć, jak z grypą.

G… prawda. Nigdy przez grypę nie spędziłem szesnastu dni w szpitalu! Koronawirus to coś strasznego. Nie wiem, jak można go negować. Czy naprawdę tacy ludzie muszą sami zachorować, albo musi zachorować ktoś z ich rodziny, żeby uwierzyli?! Brak mi słów.

Niestety, w trakcie pobytu w szpitalu dosięgła cię straszna wiadomość o śmierci twojego ojca.

Przez tę nieszczęsną pandemię nie mogłem nawet polecieć na pogrzeb taty. Ogarnęła mnie wtedy przerażająca bezsilność. Nie dość, że choroba, izolacja, niepewność, szpital to jeszcze najgorsze wieści, jakie można usłyszeć: że twój rodzic nie żyje.

Od śmierci Diego minęły cztery miesiące. Czas zagoił już trochę ranę?

Nie. Boli tak samo jak w dniu, w którym dowiedziałem się, że umarł. Rana w moim sercu wciąż krwawi bardzo mocno. Wcale nie jest lepiej. Tym bardziej że nie było mi dane do tej pory odwiedzić tatę choćby na cmentarzu. Moja choroba, pandemia. Ale prędzej czy później pojawię się przy grobie.

Cały piłkarski świat opłakiwał geniusza futbolu. Rozmawiałem wtedy ze Zbigniewem Bońkiem. Mówił, że w jednym meczu ligi włoskiej chcieli trochę ostrzej zagrać przeciw Diego, ale zrezygnowali, doceniając jego wielkość. Zdaniem Zibiego, jak i wielu innych, to był najlepszy piłkarz w historii.

Boniek ma rację. Nie było, nie ma i już nie będzie lepszego piłkarza niż mój tata. Ojciec był MAGIEM. Napisz to dużymi literami. Kimś, kto grał na niedostępnym dla wszystkich innych poziomie. Ale Diego Maradona był nie tylko piłkarzem. Albo inaczej: on dawał ludziom więcej niż tylko gole, podania, piękne akcje. Gdybym mógł użyć tylko jednego słowa, które charakteryzowałoby tatę, powiedziałbym "alegria", czyli "szczęście, radość". Tata dawał ludziom szczęście. Poprawiał im świat.

W sprawie jego śmierci krążą bardzo różne wersje, plotki, teorie. Dla ciebie wszystko jest jasne, czy tej tragedii można było jednak uniknąć?

Nie chcę na tym etapie nikogo oskarżać, przesądzać, jak było, bo to nie jest moja rola. Ale chcę, bardzo chcę, aby wszystko stało się jasne. Wyjaśnieniem sprawy zajmują się odpowiednie instytucje i mam nadzieję, że nadejdzie dzień, w którym poznamy wszystkie odpowiedzi. Wierzę w sprawiedliwość i w to, że ta sprawiedliwość będzie mojemu tacie oddana.

Różne opowieści krążą też na temat spadku po ojcu. Można przeczytać o 50 milionach dolarów, ale też i długach podatkowych do zapłacenia.

Tak jak wyżej: nie mam pełnej wiedzy na ten temat. Ta sprawa również jest w toku. Czekamy na jej wyjaśnienie, na dokumenty…

Niedługo po śmierci ojca stadion Napoli oficjalnie przyjął nową nazwę, imienia najlepszego piłkarza w swojej historii. Choć widziałem twoją wypowiedź, że nastąpiło to za późno.

Nie, nie powiedziałem, że to nastąpiło za późno. Chodziło mi o to, że gdyby się to stało za życia taty, to sprawiłoby mu to wielką radość, bo wiadomo, jak ważne w jego życiu było to miejsce. Ale sam gest jest wspaniały. Znam to miejsce niemal od urodzenia, chodziłem na ten stadion od czwartego roku życia. I też jestem dumny, że teraz to stadion imienia Diego Maradony.

Kilka dni temu odebrałeś w Rzymie argentyńskie obywatelstwo. Jakie ma to dla ciebie znaczenie?

Ogromne. Starałem się o to od dłuższego czasu. Argentyna jest dla mnie szczególnym krajem, ojciec zaraził mnie miłością do niej. Pasjonował się sprawami kraju, pięknie o tym opowiadał. To moja druga ojczyzna, więc obywatelstwo bardzo mnie cieszy. Zamierzam zabiegać też o to, aby dwójka moich dzieci również otrzymała argentyńskie paszporty.

Zostałeś też ambasadorem akcji poszukiwania zaginionych argentyńskich dzieci, z czasów, gdy krajem rządziła junta, w latach 1976-1983.

Tak. Jest mi bardzo miło, że argentyński rząd poprosił mnie o wsparcie tej kampanii. W tamtych czasach odbierano dzieci rodzicom, wnuki dziadkom. Część zginęła, a część trafiła w różne miejsca na całym świecie. Dziś to dorośli ludzie (40-50 lat), w niektórych przypadkach wciąż szukający swojej tożsamości. Dlatego cieszę się, że mogę wspierać taką akcję.

Na koniec wróćmy jeszcze do ojca. W Polsce też oddano mu hołd, mecze były poprzedzone minutą ciszy. Ogrom gestów całego świata to też chyba dowód tego, jak wyjątkowy był Diego.

Dziękuję Polakom za wszelkie gesty upamiętniającego mojego ojca. Tak, cały świat pokazał tamtego dnia, że umarł ktoś, kto był największy. Ktoś, kogo już z nami nie ma. Ale na szczęście legenda pozostanie. Na zawsze. Mój tata w pewnym sensie jest nieśmiertelny.

Źródło artykułu: