Paulo Sousa nie boi się odważnych decyzji i w niedzielnym meczu eliminacji MŚ 2022 z Andorą (3:0) umożliwił reprezentacyjny debiut Kacprowi Kozłowskiemu. Uznawany za wielki talent pomocnik wystąpił w koszulce z białym orłem na piersi, mając 17 lat i 163 dni i jest drugim najmłodszym reprezentantem Polski w historii. Młodszy od niego był jedynie Włodzimierz Lubański, który po raz pierwszy zagrał w kadrze, gdy miał 16 lat i 188 dni.
To działa na wyobraźnię, bo mówimy w końcu o jednym z najwybitniejszych polskich piłkarzy w historii, który napisał piękną reprezentacyjną kartę. Kozłowskiemu wróży się wielką karierę (więcej TUTAJ), od lat jest na liście życzeń Manchesteru United, a tak wczesny debiut w drużynie narodowej może być katalizatorem rozwoju.
Selekcjoner powołanie młodziutkiego Kozłowskiego na marcowe zgrupowanie potraktował jako inwestycję w przyszłość. - Przeskakuje kilka kategorii wiekowych, ale nie ma sensu czekać. Niech ten chłopak, który może być za jakiś czas ważnym punktem kadry, już się do niej przyzwyczaja. Niech przebywa z Lewandowskim, Milikiem, Piątkiem i innymi - tłumaczył Sousa.
Kozłowski jest drugim najmłodszym reprezentantem Polski w historii i dopiero piątym piłkarzem, który zagrał w drużynie narodowej przed osiągnięciem pełnoletności. Poza Lubańskim przed "18" w kadrze zagrali Marek Saganowski (17 lat i 183 dni), Wacław Sąsiadek (17 lat i 227 dni), Mariusz Stępiński (17 lat i 266 dni) i Ernest Wilimowski (17 lat i 332 dni). W XXI wieku sztuki tej dokonał jedynie Stępiński.
W debiucie Kozłowski pokazał się z dobrej strony. Miał udział w akcji, po której Polska zdobyła bramkę na 3:0. - Kacper jest fantastyczny. To dobrze grający chłopak i dlatego został powołany. Myślimy o nim, jako o przyszłości zespołu - skomentował Sousa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nawet Lewandowski nie powstydziłby się takiego gola! Wow!